31

Latest post of the previous page:

Andrzej Pilipiuk pisze:Życie zaczyna się tu i teraz. W miejscu gdzie stoicie.
Teraz.

sądzicie że co? przyjdziecie z papierkiem do redakcji a tam wam dadzą etat, biurko, fotel kompa kawę etc.?

Nie dadzą.

A dlaczego? bo to biurko już ma wasz rówieśnik który pierwsze artykuły przuniósł tam mając szesnaście lat i w tej chwili bije Was o osiem lat doświadczenia zawodowoego i parę tysięcy tekstów które poszły do druku.

A i ćwiartkę etatu dostał - ale to już tylko z litości naczelnego.

Chcesz zaraz po studiach być zawodowym dziennikarzem - zacznij w gimnazjum.
Studia pomogą - ale zacznij w gimnazjum.

Chcesz być zawodowym pisarzem? Zacznij w postawówce. Liceum jest dobre by opublikowac pirwsze opowiadania. Studia tylko pomogą rozwinąc zainteresowania.
Będziesz dzieki nim pisał lepiej, ciekawiej etc. ale nie zrobią z ciebie pisarza.
No cóż, łatwo powiedzieć ;) Nie wątpię, że to prawda - im wcześniej się zaczyna tym większe doświadczenie. Ale niełatwo jest w tak młodym wieku zdecydować, co będzie się robić przez całe życie. Wtedy zupełnie się o tym nie myśli.

Ja zawsze wiedziałam, że chcę pisać. Książki pochłaniałam w olbrzymich ilościach, comiesięczny kurs po bibliotekach skutkował trzydziestoma tomami (chodziłam z reklamówką i brałam też książki na karty brata i mamy :lol: )

Zawsze wiedziałam - i co z tego? Raz - trudno jest w siebie uwierzyć. Trudno powiedzieć - ok, to będzie trudne, nawet bardzo, ale dam radę. Jest jeszcze presja środowiska - rodzice chcieliby, żeby ich dziecko miało konkretny zawód. Uśmiechną się z politowaniem, pokiwają głową, powiedzą - ok, pisz sobie w wolnym czasie jeśli chcesz, ale najpierw zdobądź wykształcenie. Zdobądź papierek, który do niczego nie będzie ci potrzebny.

Ciężko się od tego odciąć. No i zawsze można powiedzieć - mam czas - nie zdając sobie sprawy z tego, że to nasze największe kłamstwo
"I learned to listen.
In my dark, my heart heard music."

32
Sol pisze:Ale niełatwo jest w tak młodym wieku zdecydować, co będzie się robić przez całe życie. Wtedy zupełnie się o tym nie myśli.
I to dla ,mnie jest prawdziwa tragedia tego systemu edukacji. Nie tam pieprzenie, ze program taki czy owaki, że zły itp. Nie. Tragedią jest nieodpowiednia selekcja. Tragedią jest to, że młodzi ludzie nie wiedzą, co chcieliby w życiu robić, nawet w przybliżeniu (czy lepiej iść na studia humanistyczne, czy ścisłe), nie mają zielonego pojęcia w czym są dobrzy. A wszystko to serwuje nam nasz wspaniały system edukacyjny, który ściąga wszystkich do najniższego wspólnego mianownika, zamiast pozwalać ludziom poznać swoje umiejętności, cechy, zalety, itp. Na początku wystarczy, że je poznają i lekko rozwiną. Na specjalizację przyjdzie czas później, na kolejnych stopniach nauki. Bez tego, to mamy takie przypadki jak ja - średnia szkoła to technikum elektryczne, wyższa to socjologia ;)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

33
A propos tej dyskusji o dziennikarstwie. Czy to oznacza, że ktoś bez wykształcenia, jeśli tylko dobrze i ciekawie pisze, bez problemu będzie drukowany w pismach, co w przyszłości może mu pozwolić na dobrą posadę w jakiejś redakcji, gdy nie ma nawet matury?
Bowling is a man's sport.
If God had wanted women to bowl,
he would have put their breasts on their backs
so we would have something to watch while waiting our turn.

- Al Bundy

34
szlag - akurat jak malo czasu to muszę sie wplatywac w dyskusje - ale chyba trzeba.
nie wszystkim z Was Rodzicie to powiedzieli, sami dojdziecie do tych wniosków za parę lat albo i nigdy...


Dobre rady i morały wujaszka Andrzeja P.
(zostaliście ostrzeżeni)

Sol pisze: Ale niełatwo jest w tak młodym wieku zdecydować, co będzie się robić przez całe życie.
jeszcze inaczej: pisanie do gazet jest niezłym sposobem żeby dorobić sobie paręset złotych miesięcznie. Żeby odłożyć przez rok tysiączek-dwa-trzy i mieć na wakacyjną włóczęgę.

jeśli ma sie do tego minimalny dryg - to po prostu jak mawiał mój Dziadek: "można mieć stówkę w kieszeni, albo można nie mieć stówki w kieszeni" Prosty wybór.

co wybieracie? ;)

Jak się napisze to może wydrukują i może się bedzie miało tę stówkę.
Jak sie nie napisze to się jej na pewno nie będzie miało.

Nawet jeśli w życiu będziecie robić co innego to stówka potrzebna jest Wam teraz - w gimnazjum, w liceum, na studiach. A to jeden z łatwiejszych i przyjemniejszych sposobów by ją zdobyć.
Sol pisze: Wtedy zupełnie się o tym nie myśli.
ok. a potem idziesz gdzieś uchecowana z dyplomem w ręce a tu wtopa - wszystkie miejsa zajęte są przez tych którzy pomyśleli wcześniej. Tych którzy pomyśleli w wieku lat 15-16-tu jest może 5% ale to oni wyżrą wszystkie konfitury.

I trzeba stanąc na rzęsach żeby takiego dogonić.

Prosty przykład:

Jakub Ćwiek. Facet ma 25 lat. Wydał do tej pory bodaj 9 książek.
Ja mając 25 lat wydawałem pierwszą (w dodatku samochodzika).

Dziś mam 35 lat i 20 książek liczących się do dorobku.
Za najdalej 5 lat poczuję oddech pogoni na karku.

Jesli dobrze pamietam Jakuba Ćwieka poznałem na Polconie w Krakowie w 2001 roku. Chodził wtedy z plikiewm wydruków i poprosił pisarzy żeby ktoś przeczytał i ocenił. Przeczytałem wskazałem drobiazgi do poprawy i zasugerowałem udanie się do redakcji.

bez mojej rady też by pewnie poszedł - tylko kilka lat później...

Ergo: On pomyślał w wieku lat 17-tu.

jest bardziej "poukładany" - lepiej planuje, przy odrobinie fartu skoczy wyżej niż ja.

Jacek Dukaj debiutował w wieku 15 lat - opowiadaniem.

Jest w moim wieku. Moim zdaniem długie lata się obijał - ale pierwszą książkę wydał gdy ja puszczałem pierwsze opowiadanie. To też były inne czasy rocznie ukazywało w porywach do czterech książek polskich pisarzy od fantastyki - ale zobaczcie gdzie jest dziś. A dzis jest łatwiej
Sol pisze: Jest jeszcze presja środowiska - rodzice chcieliby, żeby ich dziecko miało konkretny zawód.
wtedy pokazujemy im naszą stówkę-trzy-pięć-siedem i wyjaśniamy że to nasz zarobek z zeszłego tygodnia/miesiąca.

Na dnie recesji zafundowanej nam przez (----) z SLD w koalicji z burakami z PSL, gdy bezrobocie sięgało 22% pkb wynosił 0,7% etc., jak ktoś miał robtę za 800 zl miesięcznie to modlił się żeby jej nie stracić, ja pisząc "samochodziki" wyciągałem 16-20 tyś rocznie.
i nie musiałem stać pod pod pośredniakiem z tabliczką "malowanie mieszkań 50 gr/m2". Rodzina pomarudzila że nie mam etatu ale zobaczyli co się dzieje...

możemy też dodać że uczymy sie pilnie a to tylko zarobkowa partanina ;-P

Żyjemy nadal w świecie gdzie 1500 zł miesiecznie to dla wielu dorosłych poważna kwota którą zarabia się w miesiąc i to ciezką orką. W tej sytuacji gimnazjalista/licealista zarabiający całkowiecie legalnie i uczciwie na swoje potrzeby powinien usłyszeć raczej słowa uznania i zachęty.

ok. mi też Rodzice mówili w podsstawówce i liceum żebym rzucił to głupie pisanie i brał się do nauki. (ładnie bym dziś wygladał jakbym posłuchał...). ale ja nie miałem z pisania żadnych zysków - sprzedałem pierwsze artykuły już bedąc na studiach. za późno.

czasy były inne. Pierwszego peceta miałem w domu w wieku 21 lat. (rok później debiutowałem). przez nastepne 3 lata żeby coś wydrukować chodziło się do sąsiada żebrać o dostęp do jego igłówki. teksty zanosilo sie na dyskietkach a zdjęcia do artykułów najchętniej widzieli w postaci slajdów. w 1999 roku pracując w "pulsie" zobaczyłem pierwszy (prymitywniutki) aparat cyfrowy. Zgrzytnąłem zębami przydałby się cholernie - ale kompletnie nie było mnie stać. Dziś jest łatwiej

Wykorzystajcie możliwości techniczne ktorych nie miałem. Macie komputery, internet, aparat cyfrowy dobrej klasy to dziś norma.

I jeszcze jedno: redkatorka prowadząca mnie w "Pulsie" była ode mnie może o 3 lata starsza. Ale sądzę że doświadczeniem zawodowym biła mnie o dekadę.
Sol pisze: Uśmiechną się z politowaniem, pokiwają głową, powiedzą - ok, pisz sobie w wolnym czasie jeśli chcesz, ale najpierw zdobądź wykształcenie.
zdobywajcie. ale nie najpierw tylko równolegle.

Dzieci drogie (dorosłych przepraszam ;) - nie muszą czytać) - jeszcze jedno.

nie myślcie w kategoriach: zdobędę dyplom czyli zawód albo zostanę pisarzem/pisarką/dzienikarzem

bo też przegracie.
Życie jet nieprzewidywalne. Trzy razy miałem niewyobrażalnego farta. Gdyby nie szczęśliwie zbiegi okoliczności/opieka Opatrzności etc. nie gadałbym teraz z Wami tylko siedział gdzieś i układał glazurę albo robił poprawki stolarskie w warsztacie.

Czasy są takie że magistrów spotyka się jak "wykladają chemię" - ale w "Biedronce".
Zaplanujcie:

Cel nadrzędny: będę pisarzem.

Cele pomocnicze: zajmę się pisaniem artykułów, zdobędę dyplom na psychologii, postudiuję parę lat anglistykę, zrobię uprawnienia pedagogiczne, robę prawo jazdy na półciężarówkę, bedę dawać korepetycje.

Cele rezerwowe: nauczę się spawać, malować sciany, robić gładź gipsową, zaczepię sie na lato w pizzeri, opanuję obslugę kasy fiskalnej, nauczę sie fakturowania towarów etc.

Wtedy jak los da kopa to nie zlecicie na dno tylko schodek-dwa-trzy w dół. a łatwiej zaatakowac cel z pozycji o schodek niżej niż z samego dołu.

35
Sol pisze: No cóż, łatwo powiedzieć ;) Nie wątpię, że to prawda - im wcześniej się zaczyna tym większe doświadczenie.
ważne jest to żeby w ogóle zacząć.
napisać i wysłać albo zanieść osobiście.

redakcja to nie katownia ani rzeźnia tylko pomieszczenie z biurkami, komputerami i kilku ludzi w środku.

nie zabiją, nie zastrzelą, nie zgwałcą, nie poszczują psem, nie pobiją, nie zrzucą ze schodów.

Nie będą krzyczeć, w większości przypadków nie będą się nawet śmiać czytając Wasze wypociny.

to czego się bać?

36
padaPada pisze: I to dla ,mnie jest prawdziwa tragedia tego systemu edukacji. Nie tam pieprzenie, ze program taki czy owaki, że zły itp. Nie. Tragedią jest nieodpowiednia selekcja.
ok. system edukacji jest be, szkola jest be, nauczyciele są be.

i co mam cię pogłaskać po glowce i powiedzieć ze nasz czescie ty jesteś cacy?

A figę.

;)

dobra: oto prawda o świecie:

System edukacji jest be. Szkoła ma Was udupić i zamienić w niewolników. Żydzi/masoni/cykliści/iluminaci/ufoludki tak to zapalanowali. Trochę Was już ta maszynka przemieliła. Trochę już wdeptali w błoto. Musicie spierniczać bo będzie po Was! Wiecie kim chcecie zostać? To zróbcie to. Zacznijcie.

Bo wachmani właśnie idą z pałami by wyrównać ostatecznie.
Ostatnio zmieniony pt 16 paź 2009, 10:15 przez Andrzej Pilipiuk, łącznie zmieniany 1 raz.

37
Horrigan pisze: Czy to oznacza, że ktoś bez wykształcenia, jeśli tylko dobrze i ciekawie pisze, bez problemu będzie drukowany w pismach, co w przyszłości może mu pozwolić na dobrą posadę w jakiejś redakcji, gdy nie ma nawet matury?
tak.

może nie "bez problemu", ale tak.


przepraszam dyskutuje się miło ale muszę do roboty :(
amo sie nie napisze a co najmniej 10 stron trzeba dziś... :(

38
Andrzej Pilipiuk pisze:ważne jest to żeby w ogóle zacząć.
napisać i wysłać albo zanieść osobiście.
Tak szczerze mówiąc to nigdy mi nawet przez myśl nie przeszło, że mógłbym napisać jakiś felieton/artykuł i zanieść go do gazety. Aż do teraz - myślę, że zrobię to. Mam parę rzeczy, które chciałbym powiedzieć światu. Dzięki za motywację.

[ Dodano: Pią 16 Paź, 2009 ]
Andrzej Pilipiuk pisze:I to dla ,mnie jest prawdziwa tragedia tego systemu edukacji. Nie tam pieprzenie, ze program taki czy owaki, że zły itp. Nie. Tragedią jest nieodpowiednia selekcja.
Bardzo nie lubię psioczenia na system edukacji. Takie psioczenie zakłada, że wszyscy uczniowie są kretynami, którzy nie potrafią zadecydować o swoim losie i potrzebują by zrobił to za nich ktoś inny. Każdy jest kowalem swojego losu, jak to się mówi - wybór kierunku studiów (czy też: tego czy w ogóle studiować) należy tylko i wyłącznie do nas. Jeżeli nam się nie spodoba - rzucamy studia albo zmieniamy kierunek. Sam, w pełni świadomie, zadecydowałem o swoim losie - mimo bycia "za młodym na to". Nie wierzę, że się nie da, nie wierzę w to, że system edukacji jest w stanie kogokolwiek POWSTRZYMAĆ przed podjęciem takiej decyzji.
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

39
już przegrałeś.
Przegrałem, bo mam 17 lat i żadne czasopisma nie widziały jeszcze moich tekstów? :D No cóż, mogłem wysyłać je już w wieku 15 lat, ale wtedy były strasznie mierne. Teraz jest już lepiej, ale ciągle się uczę. Spoglądam na to, co napisałem ~rok temu i czuję niedosyt. Jeśli pewnego dnia spojrzę w tył i uznam to, co napisałem za dobre... wtedy zacznę masowo rozsyłać do redakcji moje nowe teksty. I zobaczę jak będzie. Mam robić to teraz? No cóż, właściwie to mi nie zaszkodzi... nie wiem jak, gdzie i co, ale zacznę. Przekonałeś mnie. :)

[ Dodano: Pią 16 Paź, 2009 ]
Dziś coś napiszę a potem porozsyłam. Ot tak po prostu.

40
Nie chcę hamować Waszego entuzjazmu, ale zanim się coś napisze, trzeba mieć co. A w wieku szesnastu czy siedemnastu lat... Naprawdę nie każdy może być Dukajem :) A jeżeli jakaś redakcja/ wydawnictwo zacznie kojarzyć nazwisko autora in spe z grafomanią, później - mimo poprawy poziomu - może być trudno się przebić.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

41
Vialix pisze: Spoglądam na to, co napisałem ~rok temu i czuję niedosyt.
nie wiem czy Cię to pocieszy ale ja jak patrzę na to co napisałem rok temu też czuję niedosyt... ;)

42
Niczewo... Tylko grafomani nie czują ;)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

44
A skąd mam wiedzieć? Nie czytałem. Ale skoro nie masz przemożnego poczucia własnego mistrzostwa, to nie jesteś przypadkiem beznadziejnym :P
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

45
Kiedyś miałem w domu trzy szuflady, teraz mam trzy foldery w laptopie. Mam w nich wiele swoich tekstów. Najpierw wrzucam je do pierwszego, po upływie np. roku przerzucam te słabiutkie do folderu drugiego. Z folderu drugiego zaś przerzucam te słabe do trzeciego. A z trzeciego usuwam. W ten sposób zostają tylko te, które uważam za porządniejsze. I dzięki temu mam wizję na moją twórczość. Mogę sprawdzić kiedy jak piszę. I myślę, że w momencie, gdy folder pierwszy będzie stanowił więcej niż 75% całości, będę mógł powiedzieć o sobie, że jako-tako ogarniam. :) Na przykład dziś napisałem tekst. Za rok będę bardziej doświadczony i być może wywalę to opko do "niższego" folderu, bo będę je uważał za słabe. Albo i nie.

Każdy wie jak jest. Świeżo po napisaniu czegoś, pisarze zwykli brać do ręki kubek herbaty czy tam jakiegoś innego trunku i rozwalając się na folderu mówili "oooo, ależ pinknie mi to wyszło, mistrzostwo!". A następnego dnia rano podchodzi taki pisarz do komputera, czyta swoje dzieło i: "dobry boże... co to za gówno?! ja to napisałem? czy ktoś mi to podrzucił?".

Wniosek jest jeden.

+czas = +obiektywizm dla własnych dzieł

46
Vialix pisze: Wniosek jest jeden.

+czas = +obiektywizm dla własnych dzieł
Niestety to nie jest takie proste. Czasem mankamenty dostrzegamy dopiero w w druku, czasem kiedy zwrócą nam na to uwagę czytelnicy. Pisarz nie jest w stanie sam dokładnie ocenić jakości tekstu. Jeśli nie jest grafomanem to rozróżnia "drukowalne" od "niedrukowalnego", to wszystko. Oczywiście pewne teksty mogą mu się bardziej podobać od innych, ale dopiero poprzez pryzmat reakcji czytelników ogarnia całość.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”