Po prostu to robię i się nad tym nie zastanawiam.
Jasne, że życie pisarza mi najbliższe, ale jak na razie moja książka nie sprzedaje się w nakładach Dana Browna, JK Rowling czy Andrzeja, więc o takim losie mogę tylko pomarzyć, a coś trzeba na stół położyć…
Więc: nie, nie nudzi mnie na tyle, zajmuję się tym wszystkim, na co pozwala mi moje wykształcenie, gdybym był budowlańcem, budowałbym drogi. Co wcale nie oznacza, że ostatecznie tym się będę w życiu zajmował. Próbuję sił w różnych branżach, w jednych idzie mi lepiej, w innych gorzej. Gdybym mógł żyć tylko z pisania i podróży, to nie zajmowałbym się niczym innym.
Na wszystko starcza mi czasu, bo piszę szybko albo wcale, zresztą, jak sama zauważyłaś, siedzę na tekstach i nawet wolniejsze tempo w tej chwili mi nie zaszkodzi. Lubię pisać, więc na pisanie zawsze znajduję czas.
Zarówno socjologię, jak i aplikację kończę w czerwcu. Zobaczymy, co dalej. Liczę, że druga książka sprzeda się lepiej, niż pierwsza, a trzecia lepiej niż druga i może gdzieś przy piątej będę mógł ograniczyć pracę na innych polach.
Pzdr
PS.
Skorzystam z okazji i zapowiem swoje najbliższe teksty. W antologii Runy Księga Wojny pojawi się moje opowiadanie „Lato księżycowych ciem” (
http://www.runa.pl/zapowiedzi/122-KSIEGA-WOJNY.html), drugie opowiadanie ukaże się w czerwcowym numerze SFFiH, a potem…
PPS.
A propos godzenia pisania i związków – jak, hm, „kocha”, to zrozumie

Poszanowanie pasji to podstawa.