Dogen pisze:
Co masz na myśli, mówiąc, że sytuacja zmieniła się diametralnie?
Chciałeś rzucić pisanie, ze względu na ciężkie czasy, czy nie za bardzo miałeś wene do pisania?
ok. pisałem o tym w felietonach.
zacząłem publikować w 1996 roku. Za opowiadanie dostawałem po jakieś 1,5-2 miliony starych zł (na dzisiejsze pieniądze uwzględniając siłę nabywczą powiedzmy 400-500 zł. Byłem na studiach, wiedziałem już że z archeologii żył nie będę.
Literatura była drugą alternatywą. Wiadomo że opowiadań można było sprzedać rocznie max 5-6. (dwa czasopisma). Trzeba było mysleć o wydaniu książki. W zasadzie było jedno wydawnictwo publikujące polskie ksiązki sf - Supernova.
Problem w tym ze było to bardzo wąskie gardło. Nakłady rzędu 2 tyś sztuk, tragiczna dystrybucja, stawki po ok 60 groszy za sprzedany egzemplarz.
czyli piszemy ksiązkę i dostajemy za nią powiedzmy 1,5 tyś.
powiedzmy napiszemy dwie ksiązki rocznie i mamy 3 tyś.
teoretycznie. Wydawnictwo bowiem nie oczekiwało aż takiej płodności autorów.
wciśnięcie im książki do publikacji jeśli nie nazywało się Sapkowski było trudne. na 3 moje maszynopisy przeczytali(!!!) jeden. A i to im sie nie spodobał.
potem żałowali
pisałem opowiadania i składałem na kupkę.
po 5 latach pracy mialem 1200 stron opowiadań - czyli materiał na 4 książki. Miałem też napisane 4 powieści których nikt nie chciał. I co do ktorych wiedziałem że ich wydanie jest po pierwsze niewykonalne, a nawet gdyby sie ukazały to dostanę za nie marne grosze.
po prostu nie było z kim gadać.
i nie było sensu pisać. Mogłem przez te 5 lat napisać jeszcze z 10 powieści.
tylko nie było realnych perspektyw że uda się je wydać.

no to ich nie napisałem.
żeby przeżyć, zamiast fanbtastyki pisałem dla dzieciaków. To pokazało mi ża i na naszym poletku może być inaczej - pisałem jako fuchę 4 tomy "Samochodzika" rocznie za każdy inkasując ładny pliczek banknotów. Zarabialem na tym ok. 2/3 tego co mój Ojciec z 40 letnim stażem pracy.
to pokazywało że jednak da sie wydawać książki i płacić uczciwie (i w terminie) autorowi. Próbowałem namówić "samochodzikowców" do kolonizacji rynku fantastyki. Wierzę ze by sobie poradzili, ale nie pociagał ich ten pomysł.
W 2001 roku pojawily sie "Runa" i "Fabryka słów".
mogłem sprzedać zapasy i jdnocześnie dostałem zielone światło by pisać dalej.
W 2001 roku miałem na koncie bodaj 12 samochodzików. I świadomość że gdybym wydał 12 poieści sf to bym sobie mógł poduszką z tronu Sapkowsiego czyścić buty :wink:
Teraz zobaczcie jak wielki potencjał zmarnowały nam lata 90-te.
autorzy popularni w latach 80-tych zamilkli. Po dekadzie niemożności mało który wrócił do pisania. Przez dziesięć lat perspektywy były żadne. To oznacza setki nienapisanych książek i start z bardzo niskiego poziomu.
ja przez 5 lat mimo braku perspektyw robiłem z dzikim uporem swoje.
I w chwili gdy pojawiła sie Fabryka dzięki zgromadzonym zapasom mogłem dokonać miażdżącego ciosu.
mógłbym napisać że w swej mądrości przewidziałem to przygotowałem się etc.

Ale prawda jest taka że nie przewidizalem. Wierzyłem że coś sie w końcu powinno zmienić - ale gdybym wierzył w to mocniej to bym po prostu napisał te dziesięć powieści których nie napisałem.
Przez pierwszy rok Fabryka i Runa wydawały ylko to co podobni do mnie straceńcy mieli zachomikowane w szufladach. Pootem pojawiły sie ksiązki napisane od nowa.
> Rozwin myśl, jak to było u ciebie na początku z tym pisaniem i
> ewentualnym zmuszaniem się do pisania?
nie zmuszałem się. Napisałem pewne rzeczy licząc że uda się je wydać a potem zmuszałem się (gucio prawda robiłem to z radochą

) do pisania Samochodzików.
Jesteście w sytuacji nieporównywalnie lepszej. Macie z kim rozmawiać o wydaniu waszych książek. Macie perspektyę że jeśli będzie obrzy to dołaczycie do rosnacej grupy zawodowych pisarzy i bedziecie mogli żyć z robienia tego co lubicie.
ja mislem tylko mgliste podejrzenia że trzeba przeczekać zły okres i powinno być lepiej.
gdy zaczynałem szczytem marzeń był nakład 2 tyś szt i honoraroium 1,5 tyś zł. za napisaną książkę. bez szans na dodruk "bo się nie sprzeda". Dziś spora grupa autorów przekracza granicę 15-20 tyś sztuk. Rynek ciągle wstaje, ciągle się rozwija.
WY MOżECIE PRACOWAC OD RAZU W TYM "LEPSZYM JUTRZE" Z REALNą PERSPEKTYWą żE BEDZIE JESZCZE LEPIEJ.
Fabryka jesienią świętuje 7 rocznicę istnienia. Zrobili bardzo dużo. Wierzę że trzeba wtopić jeszcze ogrom pracy ale za kolejne 10 lat nakłady nalepszych autorów polskiej fantastyki sięgną 100 tyś stuk.