421

Latest post of the previous page:

gebilis pisze:Navajero Gambit już widziałam - dobry, twardy męski
:-D

chcialam coś powiedzieć, ale jednak nie.

masz fankę, nav.

[ Dodano: Wto 08 Lut, 2011 ]
btw - co ty jeszcze chcesz robić z tym textem?
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

422
ravva pisze:masz fankę, nav.
I dobrze, od przybytku fanek głowa nie boli :)
ravva pisze: [ Dodano: Wto 08 Lut, 2011 ]
btw - co ty jeszcze chcesz robić z tym textem?
Będzie z tego powieść. Narodowe Centrum Kultury wyraziło zainteresowanie. Dlatego wydrukowali to na swojej stronie i poprosili o dodatkowy fragment który mogliby dodać do tego co poszło w styczniowej NF.


gebilis - na razie naprawdę muszę skoncentrować się na tym co piszę :) A roboty mam od groma, ostatnio przez tydzień ( poza normalnym pisaniem) tłumaczyłem z rosyjskiego piosenkę "błatnych". A w tekście było o przytulaniu się na pryczy ;)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

423
Navajero pisze:
ravva pisze:masz fankę, nav.
I dobrze, od przybytku fanek głowa nie boli :)
zaraz cię zaboli!!
znowu to zrobiłeś!!
ależ ty jesteś...

ide z psem na spacer.
i na fajka.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

424
A więc kilka słów o twoim dziele Navajero:
po pierwsze: podoba mi się, napisane z werwą i ciekawie. Akcja toczy się wartko, zmienna sceneria (zwroty akcji) powoduje, że brak czasu na nudę, ale..
ja już to mam do siebie, że zawsze mi wypływa jakieś ale:
- powstanie stycniowe opisane zbyt schematycznie. Rozmowa Czechowskiego i Póżyckiego w sumie płytka i brak tam kontrowersji - jeżeli przyjmiemy że są antagonistami (a powinni bo to reprezentanci dwóch różnych obozów)
- Maria Aleksandrowna - dlaczego ta postać jest tu ważna? Zbyt schematyczne potraktowanie (pomijając plastyczny obraz jej jako kobiety w scenie śmierci) nie nasuwa żadnych skojarzeń o jej roli w tym opowiadaniu.
- i tortury chińczyków, znów scena zbyt łagodna - tu domagałabym się krwi, nie w długości opisów ale w jego drapieżności.
Mam kilka uwag co do pewnych fragmentów, ale to zostawię na inną wypowiedź. Teraz chciałabym byś odniósł sie do moich uwag dotyczących bezpośrednio treści, może zmienię zdanie :D

[ Dodano: Sro 09 Lut, 2011 ]
*Różycki

Edit:
Pozwoliłem sobie ukryć tę część Twojej wypowiedzi która zawierała spojlery. Na przyszłość - można to zrobić stosując biały kolor ;)

N.
Ostatnio zmieniony śr 09 lut 2011, 11:46 przez gebilis, łącznie zmieniany 2 razy.
Jak wydam, to rzecz będzie dobra . H. Sienkiewicz

425
gebilis pisze:
- powstanie stycniowe opisane zbyt schematycznie. Rozmowa Czechowskiego i Póżyckiego w sumie płytka i brak tam kontrowersji - jeżeli przyjmiemy że są antagonistami (a powinni bo to reprezentanci dwóch różnych obozów)
Na temat oceny dialogu nie będę się wypowiadał - to rzecz czytelnika :) Mogę jedynie napisać coś o samej koncepcji rozmowy Czachowskiego i Rózyckiego.


- rozmowa nie ma opisywać samego powstania, to byłoby strasznie nudne. Informacje o powstaniu styczniowym przyswaja sobie każdy uczeń gimnazjum. Tak więc można założyć, że czytelnik już wie co to powstanie styczniowe i jaki miało przebieg. Natomiast mój tekst, ten właśnie rozłożony na dwie części dialog ( przy pierwszym spotkaniu obu bohaterów i na wyprawie zwiadowczej) ma mu przedstawić to, czego nie wiedział, albo na co nie zwrócił specjalnej uwagi: ogromną dysproporcję sił obu stron, fakt, że powstanie listopadowe nie miało żadnego konkretnego planu, wodzowie nie byli zwolennikami powstania i generalnie - szanse w tej sytuacji były bliskie zeru. Czachowski wysuwa tu dość mocne argumenty na "nie", dysponuje sporą wiedzą, co zgadza się z koncepcją tekstu, bo on - i tylko on - ma do tej wiedzy dostęp ( bo ma dojście do tego petersburskiego centrum komputerowego). Argumenty Różyckiego są mniej ważkie i bardziej schematyczne - z założenia - bo on nie ma być geniuszem historycznym, bo i skąd? On jest zwykłym prowincjonalnym oficerem, bez specjalnej wiedzy i wykształcenia. Nie można (IMO) robić ze wszystkich bohaterów tytanów intelektu. To musi być uzasadnione. W przypadku Czachowskiego jest, natomiast Różycki to patriota, człowiek niegłupi, doświadczony oficer, ale jak nadmieniłem wcześniej - żaden geniusz. Nie może porażać jakąś wielką wiedzą czy przenikliwością.
gebilis pisze:
- Maria Aleksandrowna - dlaczego ta postać jest tu ważna? Zbyt schematyczne potraktowanie (pomijając plastyczny obraz jej jako kobiety w scenie śmierci) nie nasuwa żadnych skojarzeń o jej roli w tym opowiadaniu.
- Maria Aleksandrowna to postać - z założenia - drugoplanowa. Czachowski ( zapewne) spotkał wiele podobnych do niej młodych panienek. Tu ważna jest ze względu na swoją śmierć i fakt, że Czachowski próbował ją ratować ( będzie to miało następstwa w dalszej części tekstu) oraz to, że na przykładzie jej losu czytelnik poznaje realia życia na pograniczu i brutalność wojny.
gebilis pisze:
- i tortury chińczyków, znów scena zbyt łagodna - tu domagałabym się krwi, nie w długości opisów ale w jego drapieżności.
- Takie sprawy można opisywać na różne sposoby, np. bezpośredni. Ja zdecydowałem się na inny wariant - poprzez wspomnienia Czachowskiego z drugiej wojny krymskiej, szczególnie te, dotyczace Wanga, dałem czytelnikowi możliwość wyobrażenia sobie tego, co kobiety porwane przez Chinczyków musiały przejść. Tak więc nie ma tu rzeczywiście krwawych opisów dotyczących bezpośrenio porwanych, są jedynie sugestie. Czy zastosowana przeze mnie koncepcja jest lepsza niż bezpośrednie opisy? Czas pokaże.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

426
Mam takie pytanie natury techniczno-fiskalnej ;)

Twoje opowiadania zamieszczone były w kilku antologiach tematycznych. Jak jest z honorarium za te publikacje? Czy zainkasowałeś za opowiadanie określoną kwotę i amen, tak jak przy opowiadaniach w czasopismach, czy dostajesz jakiś procent od każdej sprzedanej książki, tak jak w wypadku książek jednego autora? Jeśli to drugie, to czy wszyscy autorzy antologii dostają tyle samo, czy też procent zależy od objętości tekstu albo czegoś innego?

427
Za opowiadanie do antologii wydawnictwo płaci tylko raz, zgodnie z własnym cennikiem ( różnym dla poszczególnych firm) X złotych za arkusz wydawniczy. Żadnych dodatkowych wpływów za to nie ma, niezależnie od tego jak antologia się sprzedaje.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

428
jesteś nauczycielem. Byłbym bardzo rad, gdybyś w kilku prostych słowach opisał swój stosunek wobec polskiego systemu edukacji.

co o nim sądzisz?
gdyby wpadła Ci w ręce okazja jego radykalnej przebudowy, co byś zmienił?, od czego byś zaczął?
jaki jest twój obraz doskonałego systemu nauczania?

mimo twojego zawodu nauczania w szkole, liczę że z odpowiedzi zawieje niezachwianym obiektywizmem.

429
Aby opisać choćby pobieżnie najważniejsze problemy polskiej oświaty, należałoby przygotować elaborat :) A ja nie mam na to czasu. Ale w paru punktach:
- od paru ładnych lat trwa negatywna selekcja do zawodu, nauczyciele – relatywnie - zarabiają coraz mniej, mają coraz więcej dodatkowych obowiązków ( np. darmowe godziny), likwiduje się po kawałku Kartę Nauczyciela, obciąża nauczycieli coraz większą ilością dokumentów do wypełniania ( w dodatku nie ma to żadnego sensu), prowadzi medialną nagonkę przedstawiając tę grupę zawodową jako bandę popaprańców i darmozjadów ( bo to tylko 18 godzin pensum tygodniowo), omijając szerokim łukiem wszelkie kwestie które mogłyby temu przeczyć ( np. realny, tygodniowy czas pracy nauczycieli: zebrania, rady pedagogiczne zwykłe i szkoleniowe, obowiązkowe kursy, przygotowanie się do lekcji i samodoskonalenie, przygotowanie i sprawdzanie prac pisemnych, konsultacje dla uczniów i rodziców, prowadzenie darmowych zajęć pozalekcyjnych, wypełnianie dokumentacji szkolnej, konieczność doskonalenia zawodowego, przygotowanie uczniów do konkursów przedmiotowych itp.) W tej sytuacji do zawodu idzie coraz gorszy materiał ludzki.
- systematycznie „psuje się” programy nauczania. Np. od przyszłego roku uczniowie trzecich klas gimnazjum naukę historii zakończą na roku 1914 ( czyli odpadną kwestie związane z II wojną, zbrodniami hitlerowskimi i stalinowskimi, okresem rządów komunistów w Polsce i wiele innych)
- nie ma realnej możliwości izolowania uczniów sprawiających problemy wychowawcze od tych normalnych. Już od poziomu gimnazjów szerzą się narkomania, alkoholizm i nikotynizm, coraz więcej uczniów ma wyroki sądowe w zawieszeniu, nadzór kuratoryjny, skierowanie do ośrodków wychowawczych. Wszystko to obniża poziom nauczania.
- nauczyciele są pod coraz większą presją lokalnych samorządów i urzędników oświatowych, czasem odbija się to nawet na ocenach ( zbyt dużo ocen niedostatecznych = problemy dla urzędników/ samorządu= zły nauczyciel)
- sekowanie przez urzędników nauczycieli wybijających się ponad przeciętność, wspieranie miernych karierowiczów
- szkoła – poza sytuacjami ekstremalnymi – nie ma żadnych możliwości nacisku na rodziców nie zajmujących się swoimi dziećmi: repetowanie klasy, wagary, chuligaństwo, nałogi to kwestie które wymagają ścisłej współpracy szkoły i rodziców, takiej współpracy nie ma, bo większość rodziców dzieci sprawiających problemy jej nie chce, a zmusić ich nie można.
To chyba najważniejsze sprawy.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

430
przede wszystkim dziękuję za odpowiedź.

ok, zatem w głównej mierze największy negatywny wpływ na dzisiejszy system edukacji ma powszechna degrengolada młodzieży, której czynnikiem są takie zjawiska jak patologia rodzinna, tumiwisizm bagatelizujących rodzicielskie powinności rodziców, brak autorytetu et cetera. Przynajmniej tak to teraz wygląda w mojej opinii.

i jeszcze jedno pytanie z innej materii.

mianowicie: jak wyglądał u Ciebie okres młodzieńczy w aspekcie czytania książek i wszelkiego rodzaju prób literackich? Dużo czytałeś? I jak dużo, o ile w ogóle, pisałeś?

431
Walikij pisze:ok, zatem w głównej mierze największy negatywny wpływ na dzisiejszy system edukacji ma powszechna degrengolada młodzieży, której czynnikiem są takie zjawiska jak patologia rodzinna, tumiwisizm bagatelizujących rodzicielskie powinności rodziców, brak autorytetu et cetera. Przynajmniej tak to teraz wygląda w mojej opinii.
Niezupełnie - kwestie predyspozycji ( czy raczej coraz bardziej powszechnego braku tych predyspozycji) nauczycieli którzy pracują w szkołach i przepisów wydawanych przez ministerstwo są równie ważne.
Walikij pisze:mianowicie: jak wyglądał u Ciebie okres młodzieńczy w aspekcie czytania książek i wszelkiego rodzaju prób literackich? Dużo czytałeś? I jak dużo, o ile w ogóle, pisałeś?
Czytałem po kilka książek dziennie ( w zasadzie robię tak do dzisiaj, tyle, że obecnie to często "powtórka z rozrywki" - czytam po raz kolejny Lema, Romain Rollanda, Bułhakowa czy Sienkiewicza). Czytam dość szybko - stąd te "osiągi". Pisałem niewiele, bo widziałem, że mimo, iż posiadam pewną lekkość pióra i niezłe pomysły, brakuje mi umiejętności warsztatowych czy choćby technicznych - dotyczących np. sposobu zapisu dialogów, partii opisowych itp. Wtedy nikt tego nie uczył. Stąd nie byłem specjalnie zadowolony z rezultatów. W myśli konstruowałem całe historie, problem był z przeniesieniem ich na papier.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

432
A propos szybkiego czytania. Przeszedłeś może jakiś kurs, odbywałeś ćwiczenia, czy po prostu tak już masz? Kilka książek dziennie to brzmi imponująco (nie pamiętam kiedy ostatnio, w ciągu jednego dnia, przeczytałem w całości choćby jedną). Mógłbyś podzielić się jakimiś radami?
Bowling is a man's sport.
If God had wanted women to bowl,
he would have put their breasts on their backs
so we would have something to watch while waiting our turn.

- Al Bundy

433
Przeszedłem kurs. Dawno, dawno temu... :) Czytam ok. 1000 słów na minutę, nie jest to żaden rekord ( przeciętna to 200 - 250), ale wynik dość przyzwoity. Mam na myśli "normalne" czytanie, linijka po linijce, techniki czytania "fotograficznego" ( obejmowania jednym rzutem oka całych akapitów) wykorzystuję tylko podczas czytania literatury fachowej. Najważniejsze techniki szybkiego czytania opisane są w książce Tonego Buzana na ten temat. W zasadzie, tych podstawowych można się z niej nauczyć samemu. Chcesz to spróbuj ;)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

434
zaczynam miec poważne wątpliwosci, czy nie mamy tu do czynienia z jakims nowym modelem T1000 :-P

nie zal ci ksiązek na takie czytanie?
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

435
ravva pisze:nie zal ci ksiązek na takie czytanie?
A co odpowiedziałabyś osobie która czytałaby wolniej od Ciebie i zapytałaby Cię, czy nie żal Ci tak szybko książek czytać? :P Ja piszę o "normalnym", tylko szybszym niż przeciętne czytaniu (pomijam tu techniki specjalistyczne w rodzaju czytania fotograficznego, bo ich stosowanie wymaga świadomego wysiłku i to Ty decydujesz czy ich użyć czy nie). Ma się z tego takie same przyjemności, tyle, że książek można więcej przeczytać.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

436
kilka książek dziennie, to prawie skaner :-/
kojarzysz z nich cokolwiek pod koniec dnia?

na litość... gemmela też tak połknąłeś?
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

Wróć do „Strefa Pisarzy”