46

Latest post of the previous page:

Większość wydawców kanadyjskich, z którymi się kontaktowałem, ma regionalne nastawienie, ale raczej w kwestii doboru autorów niż tematyki.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

47
Czyli promują swoich. Nie jest to takie głupie, jeśli mają w kim wybierać.
Miało nic nie być, ale może podziała na panel Avatara? *hopefully* Podziałało! Wdzięczny, pozostawiam : )

48
Znacznie trudniej zaakceptować postępowanie niektórych polskich wydawców, którzy interesują się wyłącznie tekstami zagranicznych autorów.

Poniżej zamieszczam dotychczasowe podsumowanie moich starań.
O początku tego roku próbowałem nawiązać kontakt z ponad 150 wydawcami w następujących krajach: USA (ok. połowy maili zostało wysłane do tego kraju), UK, Kanada, Irlandia (przede wszystkim oddział Penguina), Australia (większość australijskich oddziałów największych wydawnictw, czyli z tzw. Big Five, przyjmuje teksty bezpośrednio od autorów), Nowa Zelandia (redaktor z Random House poprosił o wysłanie tekstu, na odpowiedź - odmowną - czekałem ok. półtora miesiąca), Indie (Random House i Penguin - ich redakcje w dalszym ciągu funkcjonują oddzielnie -, z tempa ich reakcji można spodziewać się odpowiedzi chyba dopiero w następnym wcieleniu :D ), RPA i Namibia.

Nie starałem się o zdobycie agenta, wychodząc z założenia, że o dobrego będzie bardzo trudno, a marny nie jest mi potrzebny. W samym USA jest co najmniej kilkaset wydawnictw, które przyjmują teksty bezpośrednio od autorów (chociaż większość dużych wydawców przyjmuje teksty wyłącznie za pośrednictwem agentów).
Ograniczyłem się do wydawnictw, w których propozycje lub pytania są przyjmowane mailem. Zrobiłem jeden wyjątek, przesyłając fragment tekstu do Australii (w wydawnictwie poprosili o przesłanie trzech rozdziałów, gdy zrobiłem to mailem, odpowiedzieli, że w formie elektronicznej nie wezmą).
Do ok. 10 wydawców dzwoniłem (bardzo mi się spodobało, gdy jeden Kanadyjczyk zaczął mnie tytułować "Dear Sir"). Przyjąłem zasadę, że po wysłaniu nie będę dopytywać się o dalsze losy tekstu, jeśli będą chcieli go przyjąć, odezwą się sami :)

Moja powieść od początku wywoływała skrajne komentarze (kilka recenzji nieznanych mi wcześniej osób można znaleźć w necie, kolejna opinia zostanie wydrukowana w periodyku "Analecta. Studia i Materiały z Dziejów Nauki"), dlatego uznałem, że wcześniej lub później natrafię na wydawcę, któremu tekst się spodoba. Na część odpowiedzi jeszcze czekam.
Moim celem było napisanie pracy filozoficznej (z elementami popularyzacji), jednak forma literacka była w tym przypadku konieczna.
Większość osób, które czytały moją książkę zgodnie stwierdziło, że tekst napisany jest bardzo prostym językiem; dla niektórych to spora wada (świadcząca o mojej infantylności), dla innych - zaleta. Niewątpliwie prostota mojego pisania ułatwiła pracę tłumaczce, która miała problem tylko z przełożeniem jednego zdania :D Tekst został przygotowany w wersji amerykańskiej, ale bez wątpienia wymaga jeszcze pracy redaktora-nativa. Pod względem merytorycznym zawiera dokładnie to, co zamierzałem przekazać.
Powtórzę raz jeszcze: dopłacenie do wydania nie wchodzi w grę.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

49
Podam dwa cytaty z dostępnych w necie recenzji mojej pracy, aby pokazać rozpiętość opinii:
"W książce Doleckiego najbardziej nie przypadły mi do gustu styl i dialogi. [...]
Wydaje mi się jednak, że książki dla dzieci również powinny być pisane z wdziękiem, że wspomnę tu Puchatka, Muminki czy „Jeżyka we mgle”, do których można wrócić po latach, znaleźć coś dla siebie i nie zgrzytać zębami. [...] Rzeknę jednak, że nie zmienia to faktu, jak ogólnie prezentuje się styl autora. Dodam, że zawsze zasmuca mnie sytuacja, gdy dorośli ludzie i to z humanistycznym wykształceniem prezentują w swoich książkach styl godny czternastolatka" (Beatrycze Nowicka, ostatni cytat z pochodzi z wypowiedzi recenzentki w dyskusji pod opinią).

"Akcja powieści jest niczym rwący potok górski. Porywa nas całkowicie i nie pozwala się uwolnić. [...] Opowieść napisana jest naprawdę fantastycznie. Zarówno językowo, filozoficznie, jak i fabularnie. Nie ma w niej żadnych zgrzytów, na dodatek trudno przyczepić się do jakichś literówek" (Ewa Skalec).
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

50
Twoje próby wydania po angielsku potwierdzają tylko opinię, że bez agenta jest to niemal niemożliwe - przynajmniej sensowne wydanie, a nie self lub w firmie-krzaku - a agenta o wiele łatwiej znaleźć, gdy tekst z Polski wychodzi rekomendowany przez znane na Zachodzie wydawnictwo...
Szkoda, ale dzięki za te relacje. Bardzo pouczające :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

51
W USA i UK większość książek zostaje opublikowanych za pośrednictwem agentów, ale np. w Kanadzie ok 70% tekstów zostaje przekazanych bezpośrednio przez autora. W pozostałych krajach anglosaskich również można obyć się bez pośredników (ale nieznanemu autorowi z zagranicy jest znaczniej trudniej).

Praca agenta stanowi przede wszystkim ułatwienie dla wydawcy, gdyż to u agenta lądują stosy tekstów do przejrzenia, ponadto edytorowi łatwiej negocjować warunki umowy i współpracy z "profesjonalistą" niż z autorem, zwłaszcza debiutantem literackim ("profesjonalistą" znalazło się w cudzysłowie, gdyż agentem może zostać każdy).
Ostatnio zmieniony pt 12 wrz 2014, 14:35 przez Marcin Dolecki, łącznie zmieniany 1 raz.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

52
Marcin Dolecki pisze:Znacznie trudniej zaakceptować postępowanie niektórych polskich wydawców, którzy interesują się wyłącznie tekstami zagranicznych autorów.
"Cudze chwalicie, swojego..." Ano : /
Marcin Dolecki pisze:Poniżej zamieszczam dotychczasowe podsumowanie moich starań.
Wow, podziwiam, mnóstwo tego i na pewno mnóstwo z tym było zachodu. Gorąco liczę na to, że uda Ci się gdzieś wybić!
Aha, może jednak warto sięgnąć po jakiegoś agenta? Drogie to? : )
Marcin Dolecki pisze: Moja powieść od początku wywoływała skrajne komentarze
Zaintrygowałeś mnie, sądzę, że sięgnę po nią w najbliższym czasie : )

Co do zacytowanych recenzji - niektórzy zapominają, że recenzja powinna być obiektywna, chociaż jest to bardzo trudne. Gusta, guściki, guścienka... No i ten syndrom wszechwiedzy "oświeconych" : )

Trzymam kciuki!
Miało nic nie być, ale może podziała na panel Avatara? *hopefully* Podziałało! Wdzięczny, pozostawiam : )

53
Agent zwykle pobiera 15-20% zysku autora.

Ja łatwo się nie poddaję, zwłaszcza że spędziłem setki godzin na prowadzeniu korespondencji, przeglądaniu stron wydawnictw, forów literackich, artykułów :D Walczę jak żołnierz radziecki: do ostatniego naboju.

Interesuje mnie fachowo zredagowany e-book (dostępny m.in. na Amazonie oraz w Barnes&Noble) oraz skromny nakład papierowy.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

54
Bloo, obiektywne recenzje są jak jednorożce. Wszyscy o nich mówią, a one i tak nie istnieją. ;p

Marcin, ja tak tylko egocentrycznie napiszę, że bardzo ciekawie się czyta o Twoich perypetiach z wydawaniem za granicą. Szkoda, że nie udało się (jeszcze!), ale dobrze jest wiedzieć jak wyglądają takie próby wydania się w wielkim, anglojęzycznym świecie. Nevah staph.
jestem zabawna i mam pieski

55
Cerro, dzięki za miłe słowa :)

Romku, z jednej strony posiadanie agenta może otworzyć wiele drzwi autorowi, z drugiej jednak pisarz całkowicie rezygnuje z własnych starań o znalezienie wydawcy, gdy podpisuje umowę z pośrednikiem (z której może nic konkretnego nie wyniknąć). Dobry agent dostaje ponad 1000 (!) ofert miesięcznie. Gdy prowadzi wiele spraw, z pewnością nie będzie dla niego priorytetem znalezienie wydawcy dla książki nieznanego człowieka z dalekiego kraju, bo raczej nie spodziewa się, że dobrze na tym zarobi.
Ja wyznaję zasadę: chcesz coś mieć dobrze zrobione, zrób to sam, nawet jeśli zajmie to więcej czasu i wymagać będzie większego wysiłku.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

56
O ile zgodzę się, że oddajesz w takiej sytuacji sprawę szukania agentowi, więc polegasz na jego skuteczności, o tyle kompletnie nie zgodzę się z tym, że "zrób to sam". Marcin, to właśnie takie myślenie stoi za całym rynkiem SP - a jak on wygląda, obaj wiemy. Bardzo niewiele osób ma niezbędną wiedzę i możliwości.
Przy czym mnie chodzi jednak o szukanie wydawcy na papier, bo ebooka na Amazonie można puścić i bez tego. Twoja sytuacja jest wyjątkowa, ale wątpię, aby można to było generalizować :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

57
Jednej rzeczy nie jestem w stanie zrobić sam - przygotować tekstu do druku bez pomocy anglojęzycznego redaktora, chociaż jestem bardzo zadowolony z pracy tłumaczki.

Umieszczenie ebooka na Amazonie bez wsparcia wydawcy to ostateczność, ponieważ prawdopodobieństwo, że właśnie ta książka zostanie zauważona przez czytelników i zrecenzowana jest niewiele większe od tego, że samochód przeniknie przez ścianę garażu.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

58
Marcin Dolecki pisze:Umieszczenie ebooka na Amazonie bez wsparcia wydawcy to ostateczność, ponieważ prawdopodobieństwo, że właśnie ta książka zostanie zauważona przez czytelników i zrecenzowana jest niewiele większe od tego, że samochód przeniknie przez ścianę garażu.
Niektórzy próbowali.

Obrazek
Miało nic nie być, ale może podziała na panel Avatara? *hopefully* Podziałało! Wdzięczny, pozostawiam : )

59
Native'a w roli redaktora oczywiście ciężko zdobyć, ale to właśnie miałem na myśli.

Nad logo też się zastanawiałem, ale uważasz, że jeśli nie jest to Schuster & Schuster, tylko jakaś maleńka firma, ma to znaczenie? Pytam, nie wiem. Z perspektywy laika, podglądającego wrzutki na Amazonie, ja widzę ten podział prosto, jak wyżej, ale może czegoś nie chwytam? Wiesz, o co mi chodzi: czy mały wydawca naprawdę ma na Amazonie siłę przebicia. Bo że i bez tego można sobie poradzić, dowodzi przykład choćby Władka Zdanowicza tu niegdyś obecnego, idzie mu dosyć dobrze :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

60
Romku, ja liczę na znalezienie wydawcy wśród mniejszych i średnich firm, to bowiem wydaje mi się najbardziej realne. W filiach największych (4 z 5) próbowałem, bezskutecznie; nie sądzę zatem, żeby inna decyzja mogła zostać podjęta w ich oddziałach amerykańskich czy brytyjskich.
Zdaję sobie sprawę ze specyfiki mojego tekstu, chociaż może on stanowić popularyzację wybranych zagadnień z filozofii historii filozofii, zawiera sporo elementów polemicznych, a ponadto dyskusję nad moimi własnymi pomysłami. Dlatego nie jest łatwo znaleźć wydawcę. Np. w tekście wspomniałem o pewnej wątpliwości dotyczącej poglądów R. Dawkinsa. Napisałem wcześniej mail tego uczonego, nie dostałem jednak odpowiedzi (nic dziwnego, on zapewne otrzymuje ogromne liczby listów), dlatego i w powieści wyjaśnienie nie zostało podane. Sporo wątpliwości mam także do zasadności stanowiska teistycznego, co zostało zapisane m.in. w dyskusji bohaterów ze św. Augustynem (myślą tego filozofa interesuję się od kilkunastu lat, mój egzemplarz O Trójcy Świętej prawie się rozsypał :) )

Bloo, świetne znalezisko :D
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

61
No tak. A ludzie dalej wierzą, że na zachodzie łatwiej i łąki zieleńsze.

A czy nie próbowałeś kluczem Lema? O ile dobrze pamiętam w dużej mierze za sukcesem pana Stanisława stała nie tylko jakość tekstów (choć ta z całą pewnością także), ale też Michael Kandel. Tłumacz i - najważniejsze - facet z jakimś przełożeniem na miejscu, ktoś blisko, kto może reprezentować tego nieznanego typka z kraju tuż obok arktyki.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

Wróć do „Archiwum Debiutów”