Latest post of the previous page:
Bartosh16, tęczowe madonny to trochę inna kwestia, gdyż tam mamy wykorzystanie reprodukcji konkretnego obrazu, otoczonego kultem stricte religijnym. Ale: gdyby autorka tego pomysłu sięgnęła po inne dzieło, np. Madonnę Sykstyńską Rafaela i przerobiła jej welon na tęczowo? Obraz jest bez wątpienia religijny, ufundowany przez papieża Juliusza II, a że teraz wisi w Galerii Drezdeńskiej, nie zmienia to jego charakteru (co najwyżej zmienił się sposób jego odbioru - rozpatrywany jest przede wszystkim jako dzieło sztuki, w oderwaniu od swojej pierwotnej funkcji). Przypuszczam, że nie byłoby żadnego wyprowadzania kobiety o szóstej rano i w kajdankach. Bo kto by się przejął "profanacją" Madonny Sykstyńskiej? Ona nie zaistniała w żadnej świadomości narodowej i nie jest przedmiotem zbiorowego, zorganizowanego kultu.Chociaż mogłaby być.
Natomiast kiedy mamy symbole funkcjonujące równocześnie na płaszczyźnie świeckiej oraz religijnej, to rozdzieranie szat nad ich desakralizacją w ogóle jest pozbawione sensu. Można co najwyżej trochę ponarzekać na upadek dobrych obyczajów.

 Fala zgrozy i oburzenia przeszła, skutki pozostały
 Fala zgrozy i oburzenia przeszła, skutki pozostały  W sferze religijnej działa to trochę inaczej, gdyż religijność jest znacznie mniej podatna na zmiany, ale też działa.  I prowokacje niekoniecznie muszą być skupione wokół symboli. Przykładem całkiem współczesnym jest pastafarianizm, który, mając cechy dość zabawnego wygłupu, stawia jednak całkiem poważne pytanie o to, w jaki sposób uzasadniamy naszą wiarę.
 W sferze religijnej działa to trochę inaczej, gdyż religijność jest znacznie mniej podatna na zmiany, ale też działa.  I prowokacje niekoniecznie muszą być skupione wokół symboli. Przykładem całkiem współczesnym jest pastafarianizm, który, mając cechy dość zabawnego wygłupu, stawia jednak całkiem poważne pytanie o to, w jaki sposób uzasadniamy naszą wiarę. 
