Postanowiłam zabrać głos i tym samym znów przywrócić do życia ten niebywale interesujący wątek. Dla jasności powiem, że to on właśnie sprowadził mnie na weryfikatorium. Przeczytałam całość trzy razy, bo jest dla mnie bardzo dobrym poradnikiem
Może na początek powiem coś nie coś o moim nastoletnim "pisarstwie" od siedmiu boleści.
Ciągoty do tych małych, uroczych znaczków znanych wam jako literki miałam dosłownie od kołyski. W drugiej klasie podstawówki zajęłam drugie miejsce w konkursie na tomik poetycki (niesłusznie, moim zdaniem. Wyprzedziła mnie koleżanka z klasy, a to dlatego, że liczył się całokształt, tzn. ona miała ładniejszą okładkę - do dziś jej nie wybaczyłam

)Potem były pojedyncze wierszyki, marzenia o napisaniu czegoś, ale tylko marzenia.
Na komputerze mam kilkanaście plików, utworzonych na przełomie podstawówki i gimnazjum, z których wszystkie miały być początkiem "wspaniałej opowieści". Dzięki ci Panie, że żadne z nich nie ma więcej niż pięć stron! Wymyślałam ciekawe bohaterki, ale nie miałam co z nimi zrobić. Cudowne Love Story... Cóż, może pominę ten temat, ze względu na własną reputację...

W gimnazjum wróciłam do poezji, ale to nie było to. Moje wypociny podobały się koleżankom (co w pewien sposób poprawiało mi humor, bo umiałam coś, co im nigdy nie wychodziło - mimo że moje cuda są... słabe) i służyły mi jako coś w rodzaju pamiętnika. Nawet teraz, od czasu do czasu machnę jakiś poem
Tylko że cały czas te historie... Historie, które biegały po mojej głowie, wciąż nie dając spokoju... Wymyślałam w głowie opowieści, niektóre nawet opowiadałam sobie po kilka tygodni, ale nigdy ich nie zapisywałam.
Aż w końcu po świętach Bożego Narodzenia usiadłam i zaczęłam pisać. Zupełnie spontanicznie - ja, mistrzyni błędów ortograficznych i stylistycznych.(tak się zapytam - to bardzo źle że mojej nauczycielce nie podobał się mój styl wypowiedzi i wszystko zaznaczała jako błędy stylistyczne?)
W dwa dni wymyśliłam materiał na około 6 książek.
Piszę niewiele, ale codziennie (choć kilka linijek, ale oby tego nie przerwać). Czasem tylko takie dni, że wyjdzie ze mnie siedem, dziesięć stron, ale to rzadko... Pierwsze "coś" skończyłam na początku maja, odsapnęłam tydzień, zaczęłam następne. 40 stron i... nic. A tak pięknie to rozpisałam! Zaczęłam inaczej. 50 stron i... nic. Usłyszałam piosenkę. Wzruszyła mnie. Usiadłam i... od sierpnia piszę nową, odmienną tematycznie i jestem zadowolona. Poza tym mam... dwa gotowe opowiadania, trzy scenariusze i cały folder pomysłów.Tak wiem, mało. Ale to mój 10 miesiąc tej przygody.
Po co wam to? Otóż, mam świadomość że zaczęłam dość późno i mój warsztat dopiero zaczyna istnieć... ale to jest co co chcę robić i będę to robić.
Czytając wasze wypowiedzi nasuwa mi się myśl, z którą może wielu z was będzie się kłócić... ale cóż.
Czy chciałabym debiutować? Pytanie! Kiedy? Kiedy będę gotowa!
Właśnie... przeczytałam to wiele razy. Że chcecie, ale jeszcze nie teraz, bo cośtam.
Ale gdyby ktoś zgodził się wydać wasze opowiastki, to czy ktoś z was - zakładając, że TO właśnie jest wasze największe marzenie - odmówiłby? Już to widzę. Gdyby na horyzoncie pojawiłaby się możliwość "debiutu" (cokolwiek pod tym rozumiecie) czy ktoś powiedziałby "Nie, sorry, nie możesz opublikować mojego tekstu. Wysłałem ci go, owszem, ale uważam że za parę lat będę się go wstydzić, a tak w ogóle to muszę popracować jeszcze nad warsztatem"?
Chodzi mi o to, że zadebiutować chce każdy. Nie dziwię się, tym nastolatkom, które taką szansę miały i "zaistaniały" (niekoniecznie wiemy o tym istnieniu, ale to inna sprawa) Ja na ich miejscu zrobiłabym tak samo. Może się spierać, ale sądzę, że wy również.... bo druga tak okazja mogłaby się nie trafić.
Chcę debiutować w liceum. To coś złego? (Jeszcze nie w pierwszej klasie, bo na razie nie mam z czym debiutować.) Piszę, chcę pisać. Każdy z nas chce. Nie mam nic, czym mogłabym się chwalić, ale gdybym zaczęła rok, dwa wcześniej, może byłabym na tym poziomie co wy teraz.
Na marginesie: Z tego co wiem Michalina Olszańska wydała 8 książek. Ostatnio widziałam jedną w księgarni. "Zaklęta", czy jakoś tak
