Godhand pisze:
Jak zwykle proszę o link jeśli to nie będzie problem.
jest w temacie "Czy tekst powinien bronić się sam ?" bo nie chciałbym ponownie zaczynać tej samej dyskusji.
A wracając do tematu tego tematu
To co pisze w pewnych gronach zostało uznane za bluźnierstwo dla autora. Ostrzegam także, że zawiera skrót fabuły więc jeżeli ktoś nie chce sobie psuć przyjemności to proszę nie czytać moje wiadomości albo najpierw przeczytać opowiadanie o którym piszę.
Robert Wegner "Opowieści z meekhańskiego pogranicza. Północ - południe. Szkarłat na płaszczu."
W dość prostym i przewidywalnym opowiadaniu autor szukając na siłę oryginalności spalił całe opowiadanie poprzez jeden akapit. Całość problemu dotyczy tytułowego płaszcza, który powinien być klamrą fabuły. Na początku opowiadania płaszcz ten jest podarowany przez żołnierza (zastępcę dowódcy) upośledzonemu chłopcu aby ten poczuł się kimś ważnym. Niestety przy tym zdarzeniu został przytoczona obawa samego dowódcy. W przeszłości w jednym oddziale zginęły dwa płaszcze a odnalezienie ich w zbezczeszczonych doprowadziło do rozwiązania całego oddziału i skazania dowódców. I w tej sytuacji płaszcz jest ofiarowany osobie która nie ma na tyle środków aby taki płaszcz ochronić. Pod koniec tekstu autor jeszcze raz powraca do tego wątku i gdy w sytuacji gdy na oczach oddziału jest masakrowany chłopak za posiadanie tego płaszcza i niechęci aby go zniszczyć kontekst konsekwencji utraty płaszcza niszczy całą scenę. całe opowiadanie byłoby inne znacznie lepsze gdyby cała opowieść o konsekwencji utraty płaszczy nigdy nie została powiedziana. Z mniejszych błędów jest także ciekawa sytuacja dotycząca głównego dyplomaty imperium, którego tożsamość jest ścisłą tajemnicą znaną może trzem osobą w Imperium. Ale żeby czytelnik nie mógł się sam tego domyśleć oczywiście jedną z tych osób jest główny bohater tego cyku opowiadań kapitan górskiego oddziału gdzieś na pograniczy, który bodajże nigdy nie był na dworze imperatora.