Mich'Ael pisze:
W Japonii są małe, żółte ludziki, które kulturę i mentalność, moim skromnym zdaniem, mają tak różne od naszych,
no to trzeba przyjrzeć się Finlandii
ale czy tam nie ma wyścigu szczurów we wszystkim jak leci, nie wyłączając szkół? Ja osobiście nie chciałbym się uczyć na wyścigi...
trochę tak - ale tam to działa inaczej.
firma w ktorej pracował Twój Dziadek, Ojciec i wszyscy wujkowie prowadzi Twoje przedszkole, szkołę, liceum, zapewnia wyjzdy na wakacje, wycieckzi etc. a potem daje Ci stypendium na wskazany przez speca od zasobów ludzkich kierunek studiów.
Wyscig owszem - im lepiej radzisz sobie w szkole tym przychylniej firma na ciebie patrzy. i tym lepsze stypendium dostaniesz. a potem na dzień dobry lepsze stanowisko.
Nie orientuję się w historii na tyle, żeby tu móc coś sprostować, ale z tego co pamiętam, to wcale nie uczyli mnie, że cud nad Wisłą był zasługą Piłsudskiego. Tak po prawdzie to nic nie pamiętam z tego, co mnie uczyli...

to "nie uczyli" czy "nie pamiętasz"? :p
(jak nie pamiętasz to znaczy że źle uczyli).
Swoją drogą Polaka chyba nie trzeba takich rzeczy uczyć!?
To przecież fundament państwowości i niepodległości tego kraju!?
dobra jako przedstawiciel mniejszości narodowych nie bedę prawił Ci morałów.
Mógłby Pan w skrócie przedstawić jak to było z tym cudem? Bo może się okazać, że to jednak jest uproszczenie a nie kłamstwo...
mniej więcej tak że Piłsudski uznał że sprawa jest przegrana i pojechał w Krakowskie pożegnać się z rodziną. W tym czasie generał Rozwadowski ratował front.
Sorry - doczytaj sobie tutaj:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tadeusz_Rozwadowski
nie wiem, jak przedstawia się odsetek pasjonatów, ale mam wrażenie, że jest ich teraz mniej i że Komputer zastąpił to i owo w ludzkim życiu. Albo raczej - stał się nędzną namiastką tego i owego.
może ale z drugiej storny komputer zapewnia możliwosci kontaktu pasjonatów.
zobacz ile jest hobbystycznych stron www.
Andrzej Pilipiuk pisze:Coś bym wymyślił
Słucham zatem z uwagą.
takie wymyślenie wymaga czasu.
Cóż... szkoła mi nie zaszkodziła, więc jestem idiotą z rodziny patologicznej (bo tą dziewczyną od lektur na pewno nie jestem...).
ok. to wolny kraj :p
Myślę, że to spora przesada - nadal trzymam się swojego stwierdzenia, że szkoła nie okalecza. I wcale nie jest tak, że teraz tego nie robi - wydaje mi się, Panie Andrzeju, że za Pana czasów też nie było aż tak źle
ok. 12 lat męczyłem się w tych murach. 8 lat w epoce komuny, 4 lata - w postkomunie.
Wyszedłem z kliniczną depresją wymagającą forsownego leczenia farmakologicznego i nerwicą, z totalnie rozwalonym poczuciem własnej wartości etc. a do tego wszystkiego zdrowo otumaniony bo liceum nie zostawiało duzo czasu na rozwijnie zainteresowań - prawie cały czas wolny poświęciłem na pisanie... w dodatku skutecznie obrzydła mi historia...
Andrzej Pilipiuk pisze:Zdecydowanie nie! Ci którzy bawili sie elektroniką zaczynali z tego co pamiętam w trzeciej - czwartej klasie. Jeden uczył drugiego.
A ów drugi, który uczył sam wypracował uprzednio podstawy?
nie wiem gdzie ale na pewno nie w szkole.