Pod płotem

1
Z okazji końca lata (i sezonu leżakowo-grillowego ), rzucam wam ten „krwisty” kawałek na pożarcie :)
Sugestie co do formy dialogu mile widziane.
Powtórzenia i nieścisłości stylistyczne (podmioty) - zamierzone – mowa potoczna (i pokręcona :) ), ale też chętnie podyskutuję.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

- No więc, pan wie, ja hoduję róże. Mam wiele nagród na półkach w domu… Pierwszą dostałem za „Wierność”, jeszcze po tatusiu. Miała być „Niewinność”, bo śnieżnobiałe płatki, ale potem musiałem zmienić…

- Tak, to wszystko na pewno bardzo ciekawe, ale nas interesuje pana sąsiad…

- Sąsiad! Phe… – parsknął zniecierpliwiony. – W ogóle nie interesował się różami, a nawet w ogóle ogrodnictwem. Phe. Taki tam, goguś. Tylko udawał, że tu nowy, że jeszcze nie wie jak, i czy mógłbym mu doradzić…? No, czemu właściwie nie? I tak nigdy by nie dostał żadnej nagrody, nie to co ja. Tato zawsze mówił: „najważniejsze jest odpowiednie miejsce i nawóz, a potem praca, praca, i jeszcze raz praca: podlewanie, przycinanie, walka ze szkodnikami…” Próbowałem mu to wytłumaczyć, ale jak mówiłem: goguś. Tylko udawał. Ogród był mu potrzebny właściwie tylko do… – Wykrzywił twarz z pogardą.

- No, proszę mówić dalej.

- No więc sąsiad… Za to nasze żony od razu się zaprzyjaźniły, babskie ploteczki, śmichy-chichy, który przepis na szarlotkę lepszy. Nawet jak mi podbierały płatki róż do ozdobienia tortu, to nie protestowałem. Przynajmniej były podziwiane, nawet napawało mnie to dumą. Jakby. Tato zawsze mówił… No, ale miałem swoje róże i dbałem o nie, i wygrywałem nagrody. Mam ich wiele na półkach w domu. Dbałem o nie. Są bardzo delikatne, trzeba je osłaniać przed zimnem, przed wiatrem… Dbałem o nie…

- I co się stało?

Wzruszył ramionami. Widać było, że niechętnie o tym mówi.

- No więc, to wszystko ich wina – powiedział gorzko. – Urządzili sobie imprezę. W nocy. Głośną, z fajerwerkami. Nie mogłem ich uratować, nie mogłem ich osłonić…

- Kogo? Sąsiadów?

- Róż! Moich cudownych, nagradzanych róż. Zniszczyli je, połamali, spalili ogniem, w ogóle ich nie obchodziło…

- No i co? Co się wtedy stało?

- Poszedłem tam, żeby zobaczyć, żeby powiedzieć: że zniszczyli. I wtedy zobaczyłem.

- Co? Co Pan zobaczył?

- Ich. Razem. Jego z moją żoną… Tatuś zawsze mówił, że takie kobiety są jak psy, niewarte by się nimi przejmować. Żadne z nich.

W pokoju zapadła pełna napięcia cisza, za to przesłuchiwany uśmiechał się już tylko ze spokojem.

- Ale moja „Wierność” dostała pierwszą nagrodę. I to dzięki mamusi. A to było tyle lat temu… Tatuś sam się tym zajął. Zawsze powtarzał, że „najważniejsze jest miejsce i odpowiedni nawóz. Tylko taki daje dobre efekty”. I jak się okazało, miał rację. Tak samo było z „Gniewem”: ciemne, purpurowe płatki z niewielkimi pofałdowaniami na brzegach. Piękne! – Rozmarzył się na chwilę. – Tatusiowi by się spodobały. Właściwie nie zasługiwał by leżeć obok mamusi, ale tam było jego miejsce. A teraz te krzewy przy płocie, jak już się trochę wzmocnią, to na pewno wydadzą wspaniałe, dorodne kwiaty, godne kolejnej nagrody. Nazwę je: „Szarlotka” i „Zimne ognie”.
Dream dancer

Pod płotem

2
Mieszane uczucia.

Po pierwsze primo: atrybucja do wywalenia. Gdy jest jej tak mało, to nie spełnia swojej funkcji, a wręcz przeciwnie. Wybija z rytmu, zaburza imersję no i niestety pokazuje, że podpierasz się nią tam, gdzie nie do końca umiałaś oddać nastawienie postaci samym dialogiem. DGMW, atrybucja nie jest zła, ale jeśli decydujesz się na formę dialogu, to warto przy niej pozostać, zadbać o dokładność i dopracować szczegóły tak, by dialogiem pokazać to, co chcesz pokazać.

Drugie primo: jeszcze troszenieńkę sztucznawe te wypowiedzi. Idziesz w dobrą stronę, ale trzeba się pozbyć "śnieżnobiałych", jakoś przeredagować "są bardzo delikatne" i "nie mogłem ich osłonić".

Co do grania pomysłem dbania o relację jak o roślinę, "uczucia są jak kwiaty" i nazywaniem nowych odmian róż nazwami okolicznościowymi... coś w tym jest, aczkolwiek cały koncept wydaje mi się tu grubymi nićmi szyty. Jest zbyt oczywisty. Byłoby super, gdybyś oparła tekst na tym samym założeniu, ale zakopała je nieco głębiej, by tak nie waliło po oczach.

Pod płotem

3
Przypomniałaś mi coś. Kiedy byłam bardzo mała, oglądałam w telewizji jakiś kabaret. Piękna pani z warkoczem śpiewała tam tak:
Rośnij kwiecie wysoko
jak pan leży głęboko.
Rośnij bujnym mi krzakiem
nad mym mężem łajdakiem!

Tę wersję poznałam wcześniej niż oryginalne "Lilije". Cały ten kabaret opierał się na Mickiewiczu, ale ja wtedy jeszcze tekstów wieszcza nie znałam. Poznawałam już z tym kontekstem kabaretowym, co było przeżyciem jedynym w swoim rodzaju. :)

Miniaturka jest fajna, bardzo mi się podoba bohater. I dobry tytuł. Jedyny problem, w moim odczuciu, to za dużo słów. Spróbowałabym narzucić sobie limit słów o jedną czwartą mniejszy, niż masz tutaj, i wtedy napisać całość jeszcze raz, tak żeby cały sens się w tym mniejszym limicie zmieścił. Wszystko, co zbędne, się odsieje, a co niezbędne - wybrzmi. I będzie OK.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Pod płotem

4
MargotNoir, Thana, dzięki za wizytę. Jak zwykle cenne uwagi.
MargotNoir pisze:Co do grania pomysłem dbania o relację jak o roślinę, "uczucia są jak kwiaty"
A toś mnie zagięła. Nic takiego nie miałam na myśli, chyba „samo wyszło” :) . I tak naprawdę, to chodziło mi o coś zupełnie innego: przemycenie toksycznej relacji - bohatera jako ofiary własnego ojca, mordercy jego matki. I chyba właśnie to zakopałam bardzo głęboko. I dlatego też:
Thana pisze:Jedyny problem, w moim odczuciu, to za dużo słów.
Jako sam tekst, mini, bym się zgodziła. Tu można by nieco zabawić się z formą, krótko i zwięźle w punkt, zostawić jakieś niedomówienia, byłoby ciekawie.
Jednak, zależało mi na pokazaniu bohatera, „wypuszczeniu go na wolność”: wyalienowany samotnik, który wreszcie ma szansę mieć swoje 5 minut, który chyba w całym swoim życiu jeszcze nigdy tyle nie gadał i nie był tak uważnie słuchany.
A tekstów wieszcza, przyznaję się bez bicia, nie skojarzyłam, (to już trochę, jak miałam z tym kontakt w szkole :ups: ) a przecież czasami skojarzenia mogą prowadzić nie do końca na właściwa drogę ;)
MargotNoir pisze:Po pierwsze primo: atrybucja do wywalenia.
Tak, też się zastanawiałam. Mogłam albo całkowicie zrezygnować (trochę szkoda, lubię opisy zachowań i bardzo chciałam mieć tego „przesłuchiwanego”) albo zrobić większe opowiadanie (a tego bym nie chciała). Zamiast tego poszłam na kompromis i okroiłam ile tylko się dało, ale wyszło nie do końca. Pomyślę jeszcze nad tym.
Mam jednak pewien problem z: „phe”. Uważałam, że jest to określenie ogólnie znane, ale w Internecie nie istnieje (?). Więc dla pewności dodałam: „parsknął zniecierpliwiony”.
MargotNoir pisze:Drugie primo: jeszcze troszenieńkę sztucznawe te wypowiedzi. Idziesz w dobrą stronę, ale trzeba się pozbyć "śnieżnobiałych", jakoś przeredagować "są bardzo delikatne" i "nie mogłem ich osłonić".
Więc, sztucznawe to one miały być. Bohater nie jest językowym (i nie tylko) orłem. „nie mogłem ich osłonić" – tu w sensie dosłownym, na zimę krzewy osłania się np. włókniną, on nie mógł ich „osłonić” przed szkodą.
Dream dancer

Pod płotem

5
Medea33 pisze: (czw 02 wrz 2021, 19:09) Więc, sztucznawe to one miały być. Bohater nie jest językowym
Troszkę nie rozumiem tego rozumowania. Im bardziej ktoś na bakier z językiem, tym bardziej potoczne powinny być jego wypowiedzi, czyż nie?
Medea33 pisze: (czw 02 wrz 2021, 19:09) tu w sensie dosłownym, na zimę krzewy osłania się np. włókniną, on nie mógł ich „osłonić” przed szkodą.
Tak, jak wiem, tylko chodzi mi o to, że samo sformułowanie jest nienaturalne, nie pasuje do mowy potocznej, tak samo jak "ciemne purpurowe płatki z pofalowaniem na brzegach". Spróbuj posadzić misia na krześle, wyobrazić sobie, że jesteś wiejskim dziadem co to phecha na gogusiów i opowiedzieć misiowi tę historię. Odegraj scenkę. Na pewno wypowiedzi będą brzmieć dokładnie tak?


Co do "phe": to nie jest określenie. Można spokojnie napisać "gulglerbleh" albo "bziiigzzt" mimo, że takich słów w słowniku nie ma (obczaj sobie "Ptasie Radio"). A dodanie "parsknął zniecierpliwiony" jest niepotrzebne właśnie dlatego, że każdy doskonale zrozumie onomatopeję nawet, jeśli wcześniej się z tą konkretną nie zetknął.


Co do zakopywania sensu: ok, przyznaję, jest czytelny, tylko za bardzo skupiłam się na nazwach odmian róży, żeby się połapać, gdzie one rosną. Ale to mój błąd, teraz widzę, że da się ten tekst odczytać zgodnie z Twoim zamiarem. Nie do końca tylko rozumiem, skąd nazwa pierwszej róży: mąż zaciukał żonę za wierność? Czy synowi za mocno wszedł kompleks Edypa?

Pod płotem

6
MargotNoir pisze:Im bardziej ktoś na bakier z językiem, tym bardziej potoczne powinny być jego wypowiedzi, czyż nie?
Bym się zgodziła, ale nie. Róże to jego pasja, bierze udział w konkursach, więc używa dla nich określeń z jego punktu widzenia „wyrafinowanych”, takich jakie używałoby się w „literaturze fachowej” i wśród innych pasjonatów, tu jest „orłem”.
MargotNoir pisze:Nie do końca tylko rozumiem, skąd nazwa pierwszej róży: mąż zaciukał żonę za wierność? Czy synowi za mocno wszedł kompleks Edypa?
Mam spojlerować? Dokładnie za niewierność, ale że płatki róży białe, że taka nazwa by nie przeszła, no i to taki mały sarkazm ze strony syna (a przymrużenie oka z mojej ;) ).
Dream dancer

Pod płotem

7
A mi się podoba i z dialogiem,i mową potoczną,i z tymi inteligentnymi wtrąceniami typu (w sensie takiego zwrotu użyje inteligent a nie prosty człowiek):
Medea33 pisze: (wt 31 sie 2021, 18:08) śnieżnobiałe płatki,
Medea33 pisze: (wt 31 sie 2021, 18:08) Moich cudownych, nagradzanych róż
to ma swój urok i powab. Tu nie odzwierciedlono realu, tu przekazano scenkę, która przemówi do każdej wyobraźni.

Pod płotem

8
Cos w tym kawałku jest. Te róże wydają się takie groteskowe, nieprzyzwoite, a chyba o to chodziło, więc klimat stworzyłaś.
Dialogi mogłyby być bardziej potocznie, niedbałe, ale ogólnie jest fajnie.
https://www.facebook.com/Barbara-Wysocz ... 1578587617
Ujrzałem ją już z bardzo daleka: siedziała na tarasie brudnej kawiarni i paliła papierosa w taki sposób, że nawet pięcioletnie dziecko nie miałoby wątpliwości, czym się trudni..
Julio Cortazar, Gra w klasy
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”

cron