Fabularnie jest ok, ot - temat w sam raz na miniaturkę.
Dzień jak dzień, normalny, nie lepszy od innych.
Dla rytmu zdania i jego sensu byłoby lepiej, gdyby napisać pełną formę - ani lepszy, ani gorszy od innych.
Bez celu po pracy obijam się od ścian.
Części zdania są poprzestawiane i zdanie gubi sens. W tej formie sugeruje, że praca winna nadawać życiu jakiś sens po skończeniu. A Tobie, Adamie chodzi tylko o wskazanie pory dnia. Czyli: Po pracy obijam się bez celu (od ścian). A ściany chyba bym sobie darował, "obijać się bez celu" niesie wystarczającą informację o co chodzi. Ściany sugerują, jakby faktycznie to się odbywało, co zdaje się znaczy że bohater ma problem natury medycznej, traci równowagę
Przy lodówce, szybko kiełbasę z niej skradnę, tu lampę potrącę, na krześle przysiądę.
O ile rozumiem, sens zdania to szybkie migawki tego obijania się bez celu. Jeśli tak, nie widzę sensu pisania "przy lodówce" bo o sugeruje konkretną czynność, której brak w tym zdaniu i w zdaniu poprzedzającym. Chyba, że by się to połączyło ze zdaniem poprzednim - po przecinku miało by to sens - "obijam się bez celu, przy lodówce".
Druga rzecz, jeśli "tu lampę potrącę" to "
tam na krześle przysiądę".
Nuda zabija, a ja żyć chcę jeszcze, i oto spada na mnie, chciało by się rzec (tu brakuje znaku interpunkcyjnego, przecinka albo myślnika) znienacka.
Nie znajduję uzasadnienia dla napisania w tym przypadku "i" po przecinku.
Lecz prawda jest inna, bo (to, przecież) z dołu to idzie, od ziemi ciągnie, przez dywan przebija.
Przecinki.
Idzie, ciągnie, to sugeruje jakąś nieustępliwą powolność a tu nagle - przebija. Może lepiej - przesącza, albo coś w tym stylu?
W środku mi tego podkreślenia, dobitności brakuje, stąd podkreślone propozycje. Ale to uwaga bardzo IMHO.
Sam nie wiem kiedy, przy stole, nad kartką, z piórem przysiądę i już bazgrzę.
O życiu, miłości, morderstwach, szaleństwie, o sobie, o tobie a w końcu o niczym.
Wymieniasz. Albo "o" tylko na początku, albo przy każdym wymienianym elemencie, a nie raz tak, raz tak.
Ściskam pióro i odeń wymagam, by samo kreśliło me myśli.
W dzień nie mam ochoty, czemu to (właśnie) wieczorem, (przecinek out) dopada mnie i mocno tak dusi, zmora ta przeklęta, by pisać i pisać, bez taktu i ładu, bezczelnie, bez składu.
Tam mi dla podkreślenia i sensu zdania słówka brakuje.
Wyboldowane - IMHO jakoś to mętnie skłądniowo wygląda: "dusi tak mocno". Albo "mocno tak - dusi".
Ale domyślam się, że tu trochę ma być składniowo nie teges tak? By forma odpowiadała treści?
Gdy na chwilę jedną małą przerwę zrobię
bo myślę o tych, co książki wydali
tak pięknie opakowane
Sens się gubi. Ksiązki pięknie opakowane? Ale opakowanie się zdejmuje i...
Ja wiem, okładka jest opakowaniem książki. Ale tu się za bardzo miesza z opakowaniem w sensie papieru prezentowego albo pakowego.
Co moje, przeminie, zanim jeszcze słońce wzejdzie, lecz zasnę spokojnie, taką mam nadzieję.
Rozumiem sens. Zmierzamy do tego co jest w końcówce, wylanie z siebie gasi ta potrzebę i bohater ma spokój. Ale tutaj to jest zbyt silnie zestawione z poprzednim zdaniem i jego sensem. Bohater się wkurza albo smuci, że inni wydają książki a on nie, oni na lata zostaną a on zaśnie spokojnie... To czemu się wkurza albo smuci? Albo w druga stronę, nie może spokojnie zasnąć, skoro go to wkurza/smuci.
Im bliżej mi końca, tym bardziej zmęczony
Albo "im bliżej końca", albo "im bliżej mi do końca".
Kartka zbita w kulkę loduje prosto w koszu, a ja, (przecinek out) opadam ciężko na łóżko
Czyli troszkę niechlujnie, bo brakuje polskich znaków. No i interpunkcja szwankuje - głównie.