1
Cos takiego... Jak by sie komuś chciało przeczytać będę wdzięczny. Jeśli kogoś razi temat rozkopywania grobów nie musi czytać :P





Z ciemności zalegających na cmentarzu, wyłonił się spowity mgłą człowiek. Okrywał go czarny płaszcz. Spod kaptura na bladą twarz opadały pojedyncze pasma włosów. Stanął i rozejrzał się, gładząc się ręką po koziej bródce. Znajdował się obok nagrobka niejakiego Alberta Wójcika, pochylił się i głośno wciągnął powietrze. Szyderczy uśmiech wykwitł mu na twarzy, zza poły płaszcza delikatnie wyciągnął łom. ścisnął go mocno dłonią w skórzanej rękawiczce i podniósł nad głowę. Błyskawicznym ruchem uderzył w marmurową płytę grobu. Okruchy kamienia wystrzeliły w powietrze. Mroczny mężczyzna uderzył poraz kolejny. Uderzał dopóki płyta nie dała za wygraną i pękła. łomem rozgarnął okruchy marmuru odsłaniając czarną ziemię. Oparł metalowy drag o nagrobek poczym wyciągnął zza płaszcza saperkę. Rozłożył ją. Wbił ją w miękką ziemię i zaczął rozkopywać grób.

Po twarzy człowieka w płaszczu ściekał pot. Kiedy dół już był na tyle głęboki, że mężczyzna musiał wejść do niego łopata stuknęła w drewno. Stojąc po pas w dziurze odrzucił łopatę i sięgnął łom. Zamachnął się nim i uderzył w wieko trumny. Potem wetknął łom między drzazgi i powiększył otwór w wieku trumny. Odór gnijącego ciała dawał się wyczuć od dłuższego czasu, ale teraz był nie do zniesienia. Mężczyzna zrobił się blady na twarzy, zbierało mu się na wymioty. Mimo to sięgnął do trumny i wyciągnął z niej błyszczący złoty medalion. Kiedy się podniósł żołądek dał za wygraną i spora kolacja opuściła trzewia mężczyzny pod postacią spektakularnego pawia. Przez dobre pół minuty wstrząsany torsjami człowiek w płaszczu stał opierając się o brzeg wykopanej przez siebie dziury. Kiedy jego żołądek uspokoił się wyszedł z dołu i schował łom oraz łopatę za poły płaszcza. Rzucił okiem na swoje dzieło: rozkopany grób i orzyganą trumnę uśmiechnął się pod nosem, poczym obrócił na pięcie i ruszył w ciemność.

Dodane po 1 minutach:

A i to są tylko pierwsze dwa akapity, mam już napisane 3 strony ale nie wklejam bo by nikt nie przeczytał :P
Memento mori!

3
Zgadzam się z Winky. Mógłbyś się postarać bardziej z tymi opisami, żeby wywarły lepszy, tzn. ochydniejszy ( samo 'h' czy 'ch'? :) ) efekt. Sam pomysł wydaje mi się znajomy, bo ktoś na forum zamieszczał opowiadanie o rozkopywaczu grobów. Na błędy nie zwracam uwagi. Ogólnie jest spoko, tyle że krótkie strasznie. Ja się nie obrażę jak wrzucisz całość. ;)



PS.
Mroczny mężczyzna uderzył poraz kolejny.
Strasznie rozśmieszyło mnie to zdanie. :D



Pozdrawiam.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"

4
Hmm... cóż. Zgodzę się z Winky i Patrenem, że np: opis samego trupa dodałby troszeckę pikanterii czytelnikowi :P Ogółem, czytało się szybko i sprawnie i lekko. Na początku, git. Miodzio! W środku, troszeczkę było surowo z opisem (sztywno...? :P ). A dalej to już po-o-oszło! :D Tylko jeszcze ciekawi mnie sam wątek, jakby to było dłuższe opowiadanie... Bo pokazałeś już rozkopywacza grobów ,,at work'', tylko nie napisałeś niczego, co by przedstawiło choć szczępek informacji co do ciągu dalszego (czy ta hiena cmentarna to gł. bohater, jaki czas, rodzaj opowiadania [ mogłoby to być wszystko ! :P Od opowiadania o Zombi, po kryminał :) ] itd. itp. etc.)
Obrazek



Wolnym jest się tylko wtedy, gdy nic nie ma się do stracenia...

5
„Uderzał dopóki płyta nie dała za wygraną i pękła.” - mały błąd. Powieś zmienić te zadnie. Np. Nieprzerwanie uderzał w płytę aż ta w końcu uległa. Albo coś tego typu.





Za dużo powtórzeń „trumna”



I zbyt skromne opisy
Serce, które kocha, jest zawsze młode.

Przysłowie Greckie

6
Jeśli kogoś ineresuje malowniczy opis rozkopywania grobu, to polecam lekturę "Smętarz dla zwierzaków" Stevena Kinga. Majstersztyk :D
"Małymi kroczkami cała naprzód!!" - mój tata.

„Niech płynie, kto może pływać, kto zaś ciężki – niech tonie.” - Friedrich Schiller „Zbójcy”.

"Zapal świeczkę zamiast przeklinać ciemność." - Konfucjusz (chyba XD)

7
Ciesze się ze sie wam podoba :D Teraz przedstawiam wam ten sam tekst:P

tyle że poprawioy oraz króciutki fragment z którego dowiecie sie wiecej o głównym bochaterze oraz po co on zabrał sie do rozkopywana grobów :D zapraszam do czytania :)





Z ciemności zalegających na cmentarzu, wyłonił się spowity mgłą człowiek. Okrywał go czarny płaszcz. Spod kaptura na bladą twarz opadały pojedyncze pasma włosów. Szedł między grobami niczym jeden z jeźdźców Apokalipsy, minął najstarsze z grobów na cmentarzu - pokrzywione i obrośnięte mchem, poczym ruszył w stronę grobów wyglądających stosunkowo młodo. Stanął i rozejrzał się, gładząc się ręką po koziej bródce. Znajdował się obok nagrobka niejakiego Alberta Wójcika, pochylił się i głośno wciągnął powietrze. Szyderczy uśmiech wykwitł mu na twarzy, zza poły płaszcza delikatnie wyciągnął łom. ścisnął go mocno dłonią w skórzanej rękawiczce i podniósł nad głowę. Błyskawicznym ruchem uderzył w marmurową płytę grobu. Okruchy kamienia wystrzeliły w powietrze. Mroczny mężczyzna uderzył jeszcze raz. Głuchy huk uderzeń ustał dopiero po pęknięciu płyty. łomem rozgarnął okruchy marmuru odsłaniając czarną ziemię. Oparł metalowy drag o nagrobek poczym wyciągnął zza płaszcza saperkę. Rozłożył ją. Wbił w miękką ziemię i zaczął rozkopywać grób.

Po twarzy człowieka w płaszczu ściekał pot. Kiedy dół już był na tyle głęboki, że mężczyzna musiał wejść do niego łopata stuknęła w drewno. Stojąc po pas w dziurze odrzucił łopatę i sięgnął łom. Zamachnął się nim i uderzył w wieko trumny. Potem wetknął łom między drzazgi i powiększył otwór. Zerknął na twarz nieboszczyka. Oczy trupa spozierały na niego w dziwne szklisty sposób, musiały się otworzyć kiedy usiłował rozbić trumnę. Lewa połowa twarzy zdążyła całkiem już przegnić, w dziurze na policzku kłębiły się białe tłuste robaki. Z nosa wypełzł wij i prześlizgnąwszy się po omszonym pleśnią prawym policzku nieboszczyka wpełzł do jego ucha. Odór gnijącego ciała dawał się wyczuć od dłuższego czasu, ale teraz był nie do zniesienia. Mężczyzna zrobił się blady na twarzy, zbierało mu się na wymioty. Mimo to sięgnął do trumny i wyciągnął z niej błyszczący złoty medalion. Kiedy się podniósł żołądek dał za wygraną i spora kolacja opuściła trzewia mężczyzny pod postacią spektakularnego pawia. Przez dobre pół minuty wstrząsany torsjami człowiek w płaszczu stał opierając się o brzeg wykopanej przez siebie dziury. Kiedy jego żołądek uspokoił się wyszedł z dołu i schował łom oraz łopatę za poły płaszcza. Rzucił okiem na swoje dzieło: rozkopany grób i orzyganą trumnę uśmiechnął się pod nosem, poczym obrócił na pięcie i ruszył w ciemność.

XXX

- I jak udało się? – Wysoki jasnowłosy chłopak zwrócił się do bladego człowieka w czarnym płaszczu. – Panie Herman? – Mężczyzna w czerni zdjął kaptur odsłaniając długie brązowe włosy. Pogładził się ręką po koziej bródce i spojrzawszy na chłopaka rzekł – Taaa… Tylko mamy mały problem. A mianowicie cena poszła w górę… Nieboszczyk zgnił. Nie było tego w umowie… - Uśmiechnął się szyderczo i spojrzał na blondasa. Ten skrzywił się i rzekł. – No doba ile?

- Umawialiśmy się na tysiąc… wiec to będzie jakieś… tysiąc pięćset. Ok.?

- Dobra, ale pokaż mi to teraz. – Chłopak wyraźnie zaczynał się denerwować. Herman wyciągnął z kieszeni medalion zabrany z grobu i uśmiechnął się do blondyna. Tamten ujrzawszy wisiorek westchnął z ulgą i wyciągnął z kieszeni portfel. Dokonawszy wymiany panowie opuścili pokój i przeszli obdartym z tapety korytarzem w kierunku wyjścia z domu, w którym się spotkali. Na podjeździe przed zrujnowaną willą stał samochód, blondyn podszedł do niego i otworzył drzwi. Zastanowił się chwilę poczym obrócił się i krzyknął: - Dzięki panie Herman! Dzięki panu zacznę nowe życie. – Ale mrocznego człowieka już nie było.

Kiedy blondyn odjechał, zza zrujnowanej willi wyjechał czarny golf. Za kierownicą siedział Herman. Samochód zmierzał droga prowadzącą do miasta.

Dodane po 1 minutach:

P.S tych trumn jest tak dużo żeby klimat zrobić :P ;)
Memento mori!

8
Lepiej. :) Przyznam, że makrele, które przed chwilą zjadłam przez chwilę jakby nabrały ponownie chęci życia i wydostania się poza obręb mojego żołądka, ale - niestety - dość szybko się uspokoiły. ,,Niestety" dlatego, że oznacza to, iż opisy były nadal niewystarczająco ohydne (Patren ;) ), może sprawiła to zbyt duża liczba powtórzeń. Ciągle miałam przed oczami słowo ,,grób" i to odwracało moją uwagę od trupa. ;) Mogłeś to zastąpić ,,mogiłą", ,,miejscem pochówku", ,,miejscem spoczynku" albo jakoś bardziej metaforycznie i słowotwórczo: ,,azyl zmarłego", nie wiem, ,,trupidół". ;) Polecam słownik synonimów: http://synonimy.ux.pl/ , choć oczywiście dużo lepsze są te w formie książkowej.

Oprócz tego było parę błędów: literówki, przecinki, ogółem drobiazgi. Nie chcę Cię dobijać, ale... próbuj dalej. :lol: Powodzenia. ;)[/url]

Dodane po 15 minutach:

łoj! Zapomniałam czegoś dodać. Mianowicie ze szczegółowego opisu trupa (i zamieszkujących go robaków) wynika, że nie leży w ziemi od dwóch dni, raczej powiedziałabym: tygodni, może nawet m-cy. A co z trumną? Drewno leżące długo w wilgotnej ziemi też traci kondycję, butwieje i mięknie, w dodatku mając w środku zwłoki (jak ja lubię to słowo), które się rozkładają i na pewno też jakoś działają. Miałam okazję widzieć takie właśnie drewno z trumny, która spędziła trochę czasu pod ziemią. Wyłączając fakt, że to działa na wyobraźnię, mebla by się z tego nie wykonało. Czyli wydaje mi się, że to pierwsze uderzenie łopatą mogłoby zaszkodzić trumnie, biorąc pod uwagę fakt, iż ten człowiek kopał dół w ziemi i wbiłał narzędzie mocno.

No, to by było na tyle. ;)

Dodane po 17 godzinach 14 minutach:

Albo nie, jeszcze coś dodam. XD Cały czas a propos tej trumny. Wydaje mi się, że przebywając długo pod dwoma metrami ziemi, prawie na pewno by się zapadła. Przypomniał mi się pewien odcinek ,,Pogromców mitów", w którym sprawdzali, jak długo jeszcze pożyje ktoś, kto został pochowany żywcem (dla ciekawskich: nie dłużej niż 40 min. ;) ). Po przysypaniu przepisowymi sześcioma stopami ziemi, wieko trumny wyraźnie się wgięło. To była nowa, porządna trumna, a co dopiero musi się dziać z taką, która już sobie leży długo z tym trupem. ;)

No dobra, będzie tego, już nic nie mówię. ^^ A jak by się kto pytał, nie jestem hieną cmentarną. :P
Z powarzaniem, łynki i Móza.

[img]http://img444.imageshack.us/img444/8180/muzamtrxxw7.th.jpg[/img]

לא תקחו אותי - אני חופשי
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”