Skupienie

1
Zapewne każdy kojarzy pamiętną scenę z "Dnia świra", kiedy to główny bohater, dzięki wzmożonej aktywności bodźcow zewnętrznych, nie może skupić się na twórczym procesie. Moje pytanie: Jakie są Wasze sposoby na skupienie, walkę z rozdrażnieniem i czymś co w środowisku pokerowym nazywa się tiltem?

2
O, właśnie. Ja też na to cierpię, w sensie rozkojarzenie (choć może ma inne przyczyny niż Twoje). Jak mam coś stworzyć, to: wyłączam telewizor, Internet, rodzinę, psy, koty, wszystkie przeszkadzacze, zaszywam się w kącie i włączam jedno okienko edytora tekstu, i próbuję coś sklecić. Jak nie pomaga idę na spacer/rolki/hulajnogę/deskorolkę/biegam, jak wracam to jakoś bardziej mogę się skupić. Jedzenie nie pomaga.

Znam jeszcze pewien sposób używany w coachingu: zadajesz sobie trzy pytania i na nie odpowiadasz.
1. Gdzie jestem?
2. Gdzie się znajdę po wykonaniu pracy?
3. Jak będę się czuć po wykonaniu pracy?
Wtedy ponoć zyskasz motywację do działania i skupienie na konkretnej czynności.

3
Muszę ogarnąć, ale najgorzej chyba jest z rodziną :) ; Tata kocha głośną telewizję, a Mama upaja się porankiem z "Lato z Radiem".
A np. muzyka? Podobno klasyczna pomaga w skupieniu.

A co do motywacji, to czy istnieją może jeszcze jakieś środki support'ujące?

4
Jeden ze sposobów na koncentrację podałam w "Dzikości", więc zacytuję sama siebie:
Na parterze mamy koncentrację. „Myślotok” pomaga, kiedy chcemy pisać, a mamy uczucie pustki i braku pomysłów. Czasem bywa jednak odwrotnie: zamęt, gonitwa myśli i niemożność skupienia. Ćwiczenie koncentracji zmysłów pomaga ogarnąć chaos: widzę – koncentruję się – nazywam. Słyszę – koncentruję się – nazywam. Czuję – koncentruję się – nazywam. Każdy zmysł osobno, po kolei. Można to ćwiczenie wykorzystywać wyłącznie w ten sposób, jako metodę na koncentrację, ignorując pozostałe piętra. Można to robić w dowolnym momencie, przy dowolnej czynności, nawet zwyczajnie siedząc przy biurku i oglądając, słuchając, czując rzeczy dobrze nam znane.
Natomiast co do motywacji: myślę, że to jest sprawa głęboko indywidualna i nie ma sposobu dobrego dla wszystkich. Trzeba pogmerać we własnym wnętrzu, zrobić wywiad z samym sobą: na czym mi zależy i dlaczego. I powtarzać go co jakiś czas, bo człowiek się zmienia i cele się zmieniają. Szybciej niż nam się wydaje.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

5
Ja, żeby cokolwiek dłuższego napisać od siebie potrzebuję braku ciszy(nie hałasu, ale jakichś dźwięków, które trudno przewidzieć).
Bardzo dobrze pisze mi się gdy pada deszcz, albo wieje mocny wiatr. W zupełnej ciszy szybko rezygnuję i zaczynam robić coś innego, bo zbytnio próbuję wypełnić tę nienaturalną pustkę.
A jeśli już mam się skupić na jakiejś czynności, to najpierw próbuję dowiedzieć się czegoś o tym co przeszkadza i jeśli się da, to spróbować znaleźć tego system(chociaż jestem bezsilny na tykanie zegarka).

6
Zwykle pisuje w swoim pokoju. Mam straszą siostrę, która próżnuje i mamę, która oczywiście hałasuje w kuchni. Okno jest zazwyczaj otwarte, aby powietrze się nie kisiło, ale to oznacza krzyki, odbijanie piłek na boisku, szczekanie psów itp.

Jedyne co mogę w tej sytuacji zrobić, to puszczenie jakiegoś instrumentala lub soundtracka z filmu, który pozwoli mi się pochłonąć w fabule. Staje się wtedy głuchy na otoczenie. Oczywiście kawa, papieros.
"Są ślady ptasich lotów w niebie
I nic więcej;
Coś było, coś odeszło,
Pozostało coś."

7
Mam bardzo podobnie :/ zwykle ciężko mi się skupić na pisaniu jeśli nie mam w uszach słuchawek z których leci filmowy soundtrack (najlepiej piszę mi się przy Hansie Zimmerze) niestety czasem ciężko jest mi coś naskrobać nawet jeśli mam i pomysł i wenę, bo ja naprawdę jestem mamą :) i większość mojego czasu adsorbuje niespełna dwuletnie dziecko.
„Wszystko już kiedyś było, wszystko się już kiedyś wydarzyło i wszystko już zostało kiedyś opisane”
Andrzej Sapkowski

9
Hihi, odczuwam trochę złośliwej satysfakcji, czytając co piszecie, bo ja mogę pisać w każdych warunkach, jeśli akurat mam wenę. Hałas czy cisza, upał czy ziąb, muzyka gra czy nie gra... Jedyne, czego nie mogę znieść, to ludzie zaglądający mi przez ramię. Bardzo lubię na przykład pisać w kawiarniach - gwar mnie uspokaja. A niedawno w notatniczku sobie skrobałem w muzeum, wśród rozwrzeszczanych dzieci, na stojąco - i też nie miałem specjalnych problemów. :P

Natomiast mam inną bolesną przypadłość - nie jestem w stanie się skupić na pisaniu na długo. Siądę, pociupię w klawisze, napiszę jedną, dwie, maksymalnie trzy strony i wymiękam. Przestaję myśleć, oczy mi biegają, zdania przestają się składać - i choćbym wiedział doskonale, co chcę dalej napisać, nie da rady. Udaje mi się czasem to przełamać i się zmusić, ale niestety - rzadko. Za rzadko.
1 | 2 | 3 | 4 | O poezji

10
Dyscyplina mój drogi, dyscyplina :D. Mam wrażenie, że wszystkie nasze problemy rozwiązałaby ta abstrakcja. Musimy po prostu wyjść z bajora bierności i czekania na wenę, kopnąć się w dupę i bez względu na chcicę czy jej brak pisać. Wiem, że nie mogę uchodzić za autorytet, jednak złapałem się ostatnio za wypowiedzi rozmaitych pisarzy i moje powyższe słowa są ich kwintesencją.

11
Kajetano pisze:Musimy po prostu wyjść z bajora bierności i czekania na wenę, kopnąć się w dupę i bez względu na chcicę czy jej brak pisać.
Piękne słowa. Ale wg mnie ciężko dawać takie złote rady wszystkim i to na każdą dziedzinę. Najważniejszy by pisanie sprawiało frajdę, bo wtedy ma się szansę zarażenia tym uczuciem czytelnika. Czasami masz po prostu taki dzień, w którym nic nie napiszesz, a w innym o 4-tej nad ranem skończysz pisanie 20k znaków, a ciągle będzie mało i pójdziesz sobie zrobić kolejną kawę. Zawsze liczy się efekt końcowy. Czy dla czytelnika ważne jest, ile czasu było pisane opowiadanie, które czyta oraz czy autor pisał je regularnie, czy przez większość czasu siedział na kanapie i jadł chipsy?

12
Czy dla czytelnika ważne jest, ile czasu było pisane opowiadanie, które czyta oraz czy autor pisał je regularnie, czy przez większość czasu siedział na kanapie i jadł chipsy?
Dla czytelnika nie. Ale dla autora to powinno mieć znaczenie. Bo to on poniesie konsekwencje (przyjemne i mniej przyjemne) zarówno pisania, jak i kanapowania. Przy czym długofalowo konsekwencje pisania są milion razy zdrowsze niż konsekwencje kanapowania. To nieprawda, że efekt końcowy jest najważniejszy. Najważniejsze jest, co robimy ze swoim życiem.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

13
Huh, tyle, że w moim wypadku problem nie polega na braku weny/chęci/etc. Jak wspominałem, zazwyczaj wiem CO chcę napisać, wiem JAK chcę napisać i CHCĘ to napisać, ale nie mogę się skupić i tego zrobić. A jeśli zmuszam się zbyt intensywnie, to wychodzi pisana na siłę chałtura, którą przeważnie muszę kasować i pisać od nowa. ;x

14
Seprioth, poczytaj:

http://zycierednacza.wordpress.com/2011 ... -savileem/

Linkuję ten wywiad na Wery już któryś raz, ale uważam, że warto wbić sobie jego końcówkę do głowy.

Pozwólmy sobie pisać śmieci.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

15
Autor świetnie wpasował się w mój tok myślenia, poza wywodem o wyścigu. Po pierwsze: to nie na polskie realia. Po drugie: najlepiej w ciągu trzydziestu lat napisać 540 świetnych opowiadań :)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”