"Wracając do życia: Tom I" [Fantasy]

1
Prolog mojej nowej powieści, która pierwotnie miała być opowiadaniem. Z czasem jednak wyobraźnia zrobiła swoje. Pierwszy ambitniejszy tekst. Krytyka mile widziana.





WWWCzarne chmury zasłaniały całą powierzchnię prowincji. Nie dopuszczały nawet małego promyka słońca, za to obdarowywały obfitym deszczem i piorunami. Jednym słowem – burzą. Burzą, która zdawać by się mogło, że zniszczy urok całego dnia, a także wieczoru. Mogłoby się zdawać... Nie tyczyło się to bowiem drobnej mieściny na obrzeżach prowincji.
WWWW jej karczmie trwała huczna zabawa. Wszyscy się radowali, gdyż córka jednego z kupców, który właśnie zatrzymał się w tym mieście, wyszła za mąż. Sprawą oczywistą jest, że kupiec ponosił wszelkie koszta, więc każdy mógł pić i jeść do porzygu. Pokrótce opisując: mnóstwo rozlanego piwa i miodu, masa pijanych mieszczuchów i stale podrywane córki gospodarza, które podawały trunki. O dziwo nikogo jeszcze nie pobito!
WWWGdy już się porządnie ściemniło, a burza szalała jak opętana, drzwi karczmy zaskrzypiały powoli i upiornie. Prawie jak w horrorze! Do środka weszła średniego wzrostu postać przykryta ciemnym płaszczem przemoczonym do ostatniej nitki. Na jej widok wszyscy umilkli, a zabawa jakby ustała. Nowo przybyły stał przez chwilę po czym skierował się do barku, gdzie było jedno wolne miejsce. Jego krokom towarzyszył dźwięk ocierania stali, co świadczyło o tym, że jest on uzbrojony. Wszyscy śledzili go wzrokiem, a gdy zajął już miejsce, zabawa znów zaczynała się rozkręcać, choć niepewnie.
WWW-Co podać? - zapytał gospodarz drżącym głosem. Tajemnicza osoba milczała cały czas zakrywając twarz kapturem od płaszcza. - Czy chce się waść czegoś napić? Mamy bardzo do...
WWW-Gdzie on jest? - przerwał mu głęboki, męski głos.
WWW-Ale... ale kto-o? - Głos gospodarza drżał jeszcze bardziej. Widać było jego zakłopotanie i strach w tej sytuacji.
WWWSpod kaptura wyłonił się podbródek i usta. Skóra tajemniczego gościa była blada i pomarszczona, a usta sine. Sprawiało to wrażenie jakby sama śmierć chodziła przykryta tym płaszczem.
WWW-Da... - mówił spokojnie zakapturzony. - ...nie...
WWW-Thelor!
WWWTen okrzyk spowodował ciszę w całej gospodzie i przerwał wypowiedz starca. Ten błyskawicznie się odwrócił i zobaczył grubego mężczyznę w zdobionej szacie i z widoczną łysiną. Twarz miał pulchną i uśmiechniętą od ucha do ucha. Ręce rozłożone szeroko jakby chciał się przytulić. Na palcach dłoni nosił liczne pierścionki, diamenty i brylanty.
WWW-Kopę lat! Dawnośmy się nie widzieli stary druhu! - ryknął grubas i podniósł starca przytulając go na powitanie. Od uścisku słychać było ocieranie się elementów zbroi. - A ty cały czas chodzisz w tym łachmanie? Zdejmuj to natychmiast! Gospodarzu!
WWW-Tak Panie? - zapytał jeszcze bardziej skonsternowany.
WWW-Przynieś do mojego pokoju dobrego wina. Słyszałem, że masz spore zapasy w swojej piwnicy. Ja zabieram tego przemiłego pana do siebie.
WWWOtyły mężczyzna ruszył do schodów prowadzących na kolejne piętro karczmy. Postać w płaszczu ruszyła za nim, a zabawa na nowo się zaczęła.
WWWNa drugim piętrze znajdowały się pokoje gościnne. Największy z nich był zajęty przez kupca i właśnie do niego udali się mężczyźni. Kominek delikatnie rozświetlał pomieszczenie. Przed nim stały dwa fotele, a między nimi drobny stolik. Na dużych półkach leżały spore księgi okupowane przez masę kurzu. W kącie pomieszczenia stało łóżko, a tuż obok niego półka nocna, na której leżało pióro z atramentem i kartką papieru.
WWW-Pozwól, że wezmę twój płaszcz Thelorze – oznajmił kupiec i powiesił go na wieszaku. - Siadaj! Ogrzej się. Zapewne zmarzłeś przez ten deszcz.
WWWThelor usiadł i popatrzył z ukosa na łysawego śmieszka, który w tym czasie wyciągnął z szafki dwie spore szklanki i ustawił na drobnym stoliku. Otworzył usta, ale w tym momencie ktoś zapukał do drzwi. Była to córka gospodarza z butelką wina.
WWW-Dziękuję moja droga. Masz za fatygę – kopsnął jej złotą monetę. - A więc – rzekł do Thelora, nalewając wina – co cię do mnie sprowadza, mój przyjacielu?
WWW-Ładna iluzja, Danielu – odpowiedział wymijająco.
WWW-Ach, faktycznie! Wybacz moje gapiostwo!
WWWŁysy grubas z ozdobną szatą i mnóstwem biżuterii na palcach w jednej chwili zmienił się w młodego, szczupłego blondyna o niebieskawych oczach i smukłej twarzy. Również nieskromny ubiór został zastąpiony koszulą nocną i płóciennymi spodniami.
WWW-Lepiej?
WWW-Znacznie.
WWW-Szkoda, że nie można tego powiedzieć o tobie, Thelorze. Czas dał Ci się we znaki! - zaśmiał się młodzik, a starzec mierzył go chłodnym spojrzeniem.
WWWJednakże miał rację. Blada i pomarszczona skóra wyglądała okropnie. Oczy pozbawione życia i totalna łysina, sprawiały wrażenie, że ów starzec to raczej chodzący trup! Na dodatek ta zbroja. Czarna, z dziwnymi zdobieniami w kształcie czaszek czy kości. Kto robi takie dziwaczne uzbrojenie?
WWW-Niestety muszę się z Tobą zgodzić. Nie jest ze mną najlepiej. Zatem domyślasz się po co tu jestem?
WWW-Domyślam, domyślam. Przyszedłeś po retinium.
WWWDaniel wyciągnął z kieszeni drobny flakonik wypełniony czerwoną cieczą.
WWW-O to twoje retinium. Gęsty napój wytwarzany z ludzkich dusz przez Aunnów. Dzięki niemu możecie żyć znacznie dłużej niż poprzez bezpośrednie wysysanie dusz z ludzi.
WWWThelor przechylił flakonik jak kieliszek wódki. Napój sprawił, że skóra Thelora jakby nabrała kolorów, ale dalej miała nienaturalną barwę. Na brodzie pojawił się kilkudniowy zarost, a na głowie – kępa siwych włosów. Oczy jakby trochę nabrały życia i poprawiła się sama postura z lekko przygarbionej do wyprostowanej i dumnej.
WWW-Czuje się trzydzieści lat młodziej.
WWW-I tak też wyglądasz.
WWWThelor wstał i rozruszał trochę kości i kark po czym usiadł i wypił wino.
WWW-I jak smakuję?
WWW-Dobrze wiesz Danielu, że nie czuję smaku.
WWW-A faktycznie – pacnął się w czoło. - Przecież ty jesteś martwy!
WWW-Nie lubię tego określenia. Wolę gdy mówi się na mnie, że jestem...
WWW-Mortusem – dokończył młodzieniec. - Czyli takim zombie tylko z pełną świadomością i nutką uczuć.
WWW-Dokładnie.
WWW-No to skoro załatwiliśmy formalności to porozmawiajmy normalnie. Co u ciebie słychać, Thelor? Co robiłeś przez ostatnie trzy miesiące?
WWW-Brudziłem sobie dłonie.
WWW-Czarna robota, hę? - uśmiechnął się szyderczo.
WWW-Można tak powiedzieć. Ogólnie rzecz biorąc wykonywałem zlecenia. Trafiłem nawet na jednego Aunna!
WWW-Poważnie?!
WWW-Aha – kiwnął głową. - Chciał, żebym zabił pewnego Mortusa. Konkretnie – siebie. Troszkę się rozczarował kiedy zdjąłem kaptur.
WWW-Haha! Szkoda, że nie widziałem jego miny! Skoro już o nich mówimy to mam i ja dla ciebie zlecenie.
WWW-Którego wyeliminować?
WWW-Nie tym razem barbarzyńco! Chcę, żebyś mi jedną z nich sprowadził, ale żywą!
WWW-Zemsta nie jest w moim stylu.
WWW-Dlatego nie zabijasz Aunnów nawet za to, że uczynili cię Mortusem? Trochę tego nie rozumiem.
WWW-Zemsta wywołuję większe zło.
WWW-Mam nieco inne zdanie na ten temat, ale jak uważasz.
WWW-Więc co to za jedna?
WWW-Nazywa się Jess, podobno przewodzi szajką bandytów w stolicy. Tylko tyle wiem.
WWW-Po co ci ona?
WWWDaniel zignorował to pytanie i odwrócił wzrok. Jego uśmiech natychmiast znikł. Wzrokiem błądził po pokoju, aż natrafił na okno. Patrzył przez chwilę jak krople spływają po jego powierzchni i rzekł:
WWW-Po prosu ją przyprowadź. Jutro się stąd wynoszę. Znajdziesz mnie w Yrioll.
WWW-Dlatego to przyjęcie – mruknął pod nosem Thelor.
WWW-Co takiego?
WWW-Nic, nic. Już wyruszam.
WWWZ płaszcza dalej kapała woda i był zimny, ale Mortusowi to nie przeszkadzało. W końcu nie czuł zimna. Gdy otworzył drzwi spojrzał jeszcze raz na przyjaciela. Ten odwzajemnił spojrzenie. Jego szkliste oczy powstrzymywały łzy, które były jak rzeka atakująca starą tamę.
WWW-Thelorze – powiedział miękkim głosem. - Czy wy zachowujecie wspomnienia z poprzedniego życia?
WWWMortus stał chwilę szukając odpowiedzi, którą tak doskonale znał. Sam chciał wiedzieć kim był, co robił, czy miał rodzinę, przyjaciół, ale w głowie pustka. Jedyne co pamięta to chwilę gdy został stworzony, gdy Aunnowie go wykorzystywali, gdy zbiegł im i to co robił do tej pory. Między tymi wspomnieniami kręciły się także wspomnienia osób, których duszę pochłoną, aby żyć. Drobne chwile z ich życia, nic więcej...
WWW-Nie... - odparł chłodno i wyszedł.
WWWDźwiękowi zamykanych drzwi towarzyszył grzmot, po którym zapadła głucha cisza. Nawet deszcz przestał padać.
Ostatnio zmieniony pt 11 kwie 2014, 01:15 przez WiNyL, łącznie zmieniany 1 raz.

2
WiNyL pisze:1.Czarne chmury zasłaniały całą powierzchnię prowincji. 2.Nie dopuszczały nawet małego promyka słońca, za to obdarowywały obfitym deszczem i piorunami. Jednym słowem – burzą. Burzą, która zdawać by się mogło, że zniszczy urok całego dnia, a także wieczoru.

1. Prościej byłoby napisać, że całą prowincję.
2. Skróciłabym ten opis do minimum albo wywaliła pogrubione, bo i tak ostatecznie piszesz o burzy. ;)
WiNyL pisze:W jej karczmie trwała huczna zabawa.

Rozumiem, że pogrubione dotyczy mieściny, ale może zamiast zaimka napiszesz w tamtejszej/ miejscowej albo coś podobnego.
WiNyL pisze:Prawie jak w horrorze!

Nie wiem, jaki dokładnie masz zamysł, że tak ujmę, snucia tej opowieści, ale takie zwroty to bardziej mi pasują do pierwszoosobowego narratora i też bardziej współczesnego.
WiNyL pisze:Jego krokom towarzyszył dźwięk ocierania stali, co świadczyło o tym, że jest on uzbrojony.

Tu bym usunęła i albo ujęła to inaczej, albo dała czytelnikowi pole do domysłów ;) No i też ten dźwięk ocierania stali to tak trochę jakby niezręczne...
WiNyL pisze:Tajemnicza osoba milczała cały czas zakrywając twarz kapturem od płaszcza.
Wcześniej wspomiasz o płaszczu, poza tym można się domyślić, więc wyrzuciłabym pogrubione.
WiNyL pisze:Skóra tajemniczego gościa była blada i pomarszczona, a usta sine. Sprawiało to wrażenie jakby sama śmierć chodziła przykryta tym płaszczem.
Może prościej: Skóra przybysza była blada i pomarszczona, a usta sine- jakby sama śmierć skrywała się pod płaszczem. Tak mi przyszło do głowy. Możesz to zdanie przeredagować też inaczej.
WiNyL pisze:Ten błyskawicznie się odwrócił i zobaczył grubego mężczyznę w zdobionej szacie i z widoczną łysiną.

Oddzieliłabym opis ubioru od wyglądu jegomościa.
WiNyL pisze:Oczy pozbawione życia i 1.totalna łysina, sprawiały wrażenie, że 2.ów starzec to raczej chodzący trup! Na dodatek ta zbroja. Czarna, z dziwnymi zdobieniami w kształcie czaszek czy kości. 3. Kto robi takie dziwaczne uzbrojenie?

1. Określenie typowo współczesne, niezbyt pasuje do przedstawianego klimatu.
2. Zdanie do przeredagowania.
3. Zwrot, który bardziej mi pasuje do narratora pierwszoosobowego.
WiNyL pisze:-1.O to twoje retinium. 2.Gęsty napój wytwarzany z ludzkich dusz przez Aunnów. Dzięki niemu możecie żyć znacznie dłużej niż poprzez bezpośrednie wysysanie dusz z ludzi.

1. Ort.
2. Thelor wie po co przychodzi i zapewne też wie (?) co to retinium, więc po co Daniel robi taką prezentację? Wiem, że lepiej pewne informacje lepiej umieszczać w dialogach, ale ta wypada tu sztucznie. Zresztą dalej leci opis, co się dzieje z Thelorem, więc powyższa informacja raczej nie jest potrzebna.
WiNyL pisze:-Mortusem – dokończył młodzieniec. - Czyli takim zombie tylko z pełną świadomością i nutką uczuć.

Jak wyżej. Te informacje w dialogach brzmią neco sztucznie.


Jak pisałam wyżej, nie wiem jaki masz pomysł na snucie tej opowieści, ale pewne zwroty nie pasują mi do opisywanego klimatu. W tekście też jest natłok sztucznie wprowadzanych informacji- musisz nad tym popracować. Sama borykam się z podobnym problemem ;)
Pisz dużo i staraj się popracować nad naturalnością wypowiedzi i wprowadzania informacji.

Tyle ode mnie.

Pozdrawiam :)

B16 - zatwierdzam
Ostatnio zmieniony wt 15 kwie 2014, 02:33 przez Milt, łącznie zmieniany 1 raz.

3
Milt pisze: W tekście też jest natłok sztucznie wprowadzanych informacji- musisz nad tym popracować.

Mogłabyś sprecyzować, albo podać przykłady tych sztucznych informacji, bo nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi :D? Z góry dzięki za opinię i wskazanie kilku błędów. Już biorę się za poprawianie ;)

4
O to twoje retinium. 2.Gęsty napój wytwarzany z ludzkich dusz przez Aunnów. Dzięki niemu możecie żyć znacznie dłużej niż poprzez bezpośrednie wysysanie dusz z ludzi.
-Mortusem – dokończył młodzieniec. - Czyli takim zombie tylko z pełną świadomością i nutką uczuć.
Już wcześniej dawałam te dwa fragmenty jako przykłady. Po prostu Thelor wie kim jest i po co przyszedł do Daniela (więc zakładam, że wie co to retinium), a ten robi mu taką jakby prezentację napoju, a potem daje definicję Mortusa i dlatego to wypada sztucznie. Gdyby te informacje padły w rozmowie z kimś nieobeznanym w temacie, byłoby lepiej. Rozumiesz... Czytelnik dopiero wchodzi w ten świat i jego tajniki i żeby takie informacje mu przekazywać mógłbyś stworzyć bohatera, który podobnie jak czytelnik dopiero się oswaja z nową rzeczywistością.

Mam nadzieję, że jasno sprecyzowałam o co mi chodzi ;)

Dorzucę jeszcze linka. :)

5
Jednym słowem – burzą.
Takie oczywistości trącą kiczem. Unikaj ich
Burzą, która zdawać by się mogło, że zniszczy urok całego dnia, a także wieczoru. Mogłoby się zdawać... Nie tyczyło się to bowiem drobnej mieściny na obrzeżach prowincji.
'że" bym wycięła. Wg mnie czyta się wtedy lepiej. Powtórzenie na końcu nieudolne, za bardzo się gryzie, zwłaszcza, że zmieniłeś szyk.
W jej karczmie trwała huczna zabawa.
Niezręczne zdanko. Jednak przydałby się tutaj podmiot zamiast zaimka.
Wszyscy się radowali, gdyż córka jednego z kupców, który właśnie zatrzymał się w tym mieście, wyszła za mąż.
Brzmi, jakby wzięli ślub w 5 min ;)
więc każdy mógł pić i jeść do porzygu.
Paskudny kolokwializm w dodatku nie pasujący do klimatu
i stale podrywane córki gospodarza,
Brzmi tak bezosobowo, że aż dziwnie. Połączyłabym tę myśl z tymi pijanymi mieszczuchami.
drzwi karczmy zaskrzypiały powoli i upiornie. Prawie jak w horrorze!
Rozumiem, że taka metafora, że zaskrzypiały upiornie, ale drzwi może ktoś otworzyć powoli, nie mogą zaskrzypieć powoli, bo co to znaczy skrzypieć powoli? Albo skrzypią albo nie. A upiornie bym wycięła. No i kolejna wstawka narratora, zbyt współczesna na realia, jakie opisujesz.
przykryta ciemnym płaszczem przemoczonym do ostatniej nitki.
Przykryta? Bardziej odziana, nosząca. I raczej się mówi, że ktoś był przemoczony do suchej nitki.
Nowo przybyły stał przez chwilę po czym skierował się do barku, gdzie było jedno wolne miejsce.
To że stał przez chwilę nic nie wnosi. Napisz, że nie wiem omiótł wzrokiem izbę, dostrzegł coś ciekawego lub też cokolwiek innego, ale nie że stał. Skoro wszedł do karczmy, to logiczne, że stał,. Dopiero informacja, że skierował się do barku coś wnosi. Nie opisuj każdej najmniejszej czynności, niektórych rzeczy naprawdę idzie się domyśleć ;) I ominęłabym jakoś słowo 'barek". Kojarzy się ze współczesnością.
Jego krokom towarzyszył dźwięk ocierania stali, co świadczyło o tym, że jest on uzbrojony.
O co się ocierała? Był w zbroi płytowej czy co? Wiem, o co ci chodzi, ale inne słowo musisz dobrać. Wypadło mi z głowy teraz.
zabawa znów zaczynała się rozkręcać
Kolokwializm
Widać było jego zakłopotanie i strach w tej sytuacji.
niezręczne
Sprawiało to wrażenie jakby sama śmierć chodziła przykryta tym płaszczem.
Do przeróbki
-Da... - mówił spokojnie zakapturzony. - ...nie...
WWW-Thelor!
WWWTen okrzyk spowodował ciszę w całej gospodzie i przerwał wypowiedz starca.
Trochę się pogubiłam tutaj w tym, kto co mówi i kto jest kim.
Od uścisku słychać było ocieranie się elementów zbroi.
Już o tym pisałeś wyżej.
- A ty cały czas chodzisz w tym łachmanie? Zdejmuj to natychmiast! Gospodarzu!
Do kogo jest ta wypowiedź? Do gospodarza czy starca? Musisz dookreślić.
Otyły mężczyzna ruszył do schodów prowadzących na kolejne piętro karczmy. Postać w płaszczu ruszyła za nim, a zabawa na nowo się zaczęła.
2x ruszył
Na dużych półkach leżały spore księgi okupowane przez masę kurzu.
Dużych - niepotrzebne. I to okupowanie mi nie brzmi... Może na których zalegała gruba warstwa kurzu?
W kącie pomieszczenia stało łóżko
pomieszczenie - zbędne
w tym czasie wyciągnął z szafki dwie spore szklanki i ustawił na drobnym stoliku.
Masz manię wstawiania przymiotników tam, gdzie są one zbędne ;p
kopsnął jej złotą monetę.
Kopsnąć wydaje mi sie, że to też potoczny zwrot.
-O to twoje retinium. Gęsty napój wytwarzany z ludzkich dusz przez Aunnów. Dzięki niemu możecie żyć znacznie dłużej niż poprzez bezpośrednie wysysanie dusz z ludzi.
Brzmi nienaturalnie, o czym wspomniała już Milt
Thelora jakby nabrała kolorów, ale dalej miała nienaturalną barwę. Na brodzie pojawił się kilkudniowy zarost, a na głowie – kępa siwych włosów. Oczy jakby
Nadużywasz "jakby". Znajdź synonimy.
-Czuje się trzydzieści lat młodziej.
Czuję
Thelor wstał i rozruszał trochę kości i kark po czym usiadł i wypił wino.
Za dużo 'i" Pokombinuj coś ze zdaniami. Niech nie będą takie same. Imiesłowy przysłówkowe współczesne, uprzednie itd
-I jak smakuję?
Uuu, gej? :D
-Mortusem – dokończył młodzieniec. - Czyli takim zombie tylko z pełną świadomością i nutką uczuć.
Znów nie brzmi naturalnie. Nie możesz takich informacji przemycać w dialogach, w dodatku w takiej formie. Obaj bohaterowie znają się, tak wnioskuję, nie jest to ich pierwsze spotkanie, znają się na tych wszystkich rzeczach, więc nie ma bata, żeby nagle sobie wykładali kto jest kto, dlaczego i co to robi.
-Aha – kiwnął głową. - Chciał,
Mhm bardziej pasuje
-Po prosu ją przyprowadź.
Literówka
Z płaszcza dalej kapała woda i był zimny, ale Mortusowi to nie przeszkadzało. W końcu nie czuł zimna.
Koślawe

Dobra, wywalę od razu co mam wywalić wprost, ale nie zrażaj się, nie chcę źle a dobrze :)
Wzruszenie Daniela na końcu kompletnie do mnie nie przemówiło. Jakieś takie wymuszone to. Masz problem z formułowaniem myśli. Momentami są bardzo chaotyczne, nieskładne i nie trzymają rytmu. Nie płynie się przez tekst, przynajmniej ja nie płynęłam. Musisz też uważać na zwroty, jakie stosujesz, poszczególne słowa, które nie pasują do klimatu. Mowa tutaj oczywiście o kolokwializmach, a także tych niezbyt trafionych wtrąceniach narratorskich, które nie budują klimatu, a tylko go psują. Sądzę, że chciałeś by było z lekkim humorem, ale nie wyszło. Poza tym humorystyczna narracja nie pasuje zbytnio do twojego świata. Sytuacyjny humor zostaw bohaterom i przekaż go w dialogach.

Dialogi mieszane. Raz sztywne, raz dobre. Zwróć na to uwagę i uważaj szczególnie przy rozmowach w większej grupie. Kiedy dyskusja się toczy między dwoma bohaterami, okay, idzie to rozgryźć, w końcu dialogi są naprzemiennie, ale jak masz już trzy osoby, musisz kontrolować noty odautorskie, czyli to co następuje po wypowiedzi. Przeczytaj jeszcze raz, na pewno wyłapiesz momenty, w których czytelnik może się pogubić.

Przed imiesłowami przysłówkowymi stawiamy przecinki, chyba że łączą się z niektórymi spójnikami. Poszperaj na necie. To samo tyczy się dialogów, kiedy ktoś się do kogoś zwraca np. -Dobrze wiesz Danielu, że nie czuję smaku. - Przed Danielu przecinek.

Reasumując, jak podreperujesz, poprawisz tu i ówdzie, to będzie całkiem ciekawy prolog :)

Pozdrawiam serdecznie!

B16 - zatwierdzam
Ostatnio zmieniony wt 15 kwie 2014, 02:33 przez Almari, łącznie zmieniany 1 raz.
"Szczęśliwy człowiek, co złamał okowy godzące w intelekt,
i zaprzestał frasować się stale.
Znoś i trwaj! Ból ten przyda ci się kiedyś"

6
Wielkie dzięki za wszelkie rady i wytknięcie błędów! Wasze opinie bardzo mi pomogły. Od dawna wiedziałem, że mam z czymś problem w czasie pisania i teraz się orientuję w czym ów problem tkwi. Poprawię cały prolog tu i ówdzie i postaram się wykorzystać naukę na błędach gdy będę pisał rozdział pierwszy (już mi skaczę po głowie i chcę wyjść) :)

7
Niech wyjdzie, z chęcią poczytam, coś tam naskrobał :)
"Szczęśliwy człowiek, co złamał okowy godzące w intelekt,
i zaprzestał frasować się stale.
Znoś i trwaj! Ból ten przyda ci się kiedyś"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”