D R E A M V I B E S

1
wulgaryzmy
1. 私は君のちんぽをしゃべってall day long
I.
Ross ma 31 lat, a Andrew - 33.
Ross nie zawsze miał na imię Ross, kiedyś nazywał się Michał, ale zmienił.
Ross często czuje nostalgię do lat zerowych, gdy jako licealista puszczał sobie Franza Ferdinanda na słuchawkach z chujowej empetrójki w swoim biednym małomiasteczkowym liceum. Tęskni do całonocnych popijaw w polu i do starych, rozkładających się wydań lektur szkolnych w licealnej bibliotece. Z kolei Andrew

II.
- Why do you play fucking Tekken all day long? - pyta Ross Andrewa, co beznadziejnie brzmi, więc będziemy go po prostu nazywać tak, jak wszyscy poza jego rodzicami, czyli Milky (bo ma jasną skórę i włosy).
- I dunno - odpowiada Milky, nie odwracając wzroku od telewizora.
- Seriously? - pyta Ross, wysilając się na ton wzdychającego zmęczenia, lecz nie osiągając go.
- Like, why would you do anything else at all?
- I don't know.
- Exactly - mówi Milky, nadal nie patrząc na Rossa.

III.
- I don't know, he doesn't really seem to be interested in anything, I guess he doesn't really care about anything, I'm honestly not even interested... interested in trying to find something for him to do. Like, I think it's just, if that's what he wants to do, why should we go in and dictate him what he's supposed to be doing instead?
- I don't know, does he look satisfied to you?
- He doesn't look unsatisfied, to be honest.
Milky jest bezrobotny od 14 lat, nic więc dziwnego, że jego ojciec się o niego martwi.
- But really, he isn't depressed anymore? Is he seeing the shrink?
- Yeah, and we are happy together, you should really stop worrying about us all the time, because, like, calling all the time like this isn't cool, is it really that hard to believe that we're not desperate and devastated all the time?
- Relax, mate, I've nothing against you, I'm just worrying about him, that's all.
- Yeah, me too, sorry.

IV.
Leżą w łóżku. Ross czyta "Inventing Japan: 1853-1964" Iana Burumy. Milky gapi się na ścianę.
- Anhedonic Andrew automatically assumes all is awful.
- The quick brown fox jumps over the lazy dog.
Obaj wybuchają śmiechem.

V.
Jedną z rzeczy, które Ross bardzo lubi w Milkym, jest jego twarz. Chłopak Rossa ma ostre z kształtu, ale szklane i tępe z wyrazu niebieskie oczy, masywny, ale smukły nos, mocno zarysowaną szczękę i długie, białawo jasne loki - wszystko to cechy, o których Ross zawsze marzył u siebie. Tej nocy ta twarz wyjątkowo nie mogła mu zejść z głowy, więc w końcu poddał się.
- Milky?
- Yeah? - odparł Australijczyk półprzytomnym głosem.
- Can I suck your cock for a bit?
- Yeah, sure - odparł obojętnie. - Just wait a minute - dodał i odgarnął kołdrę.

VI.
- My last psychiatrist told me that I won't ever be able to feel guilt, only shame. Then she just stopped seeing me. What does that mean?
- You think it's true?
- Yeah, I guess.

[ Dodano: Pon 03 Lis, 2014 ]
Króciutki fragment, wstęp do czegoś znacznie większego. Wrzucam, żeby zobaczyć, czy styl jest jadalny.

Nie uważam tekstu/tekściku za żaden wielki eksperyment, prowokację ani nic, chciałbym żeby został oceniony normalnie. (Parę powtórzeń jest celowych, ale też nie wszystkie, czasami po prostu ujawnia się mój brak obycia z językiem literackim.)

[ Dodano: Wto 04 Lis, 2014 ]
tłumaczenia dialogów

Why do you play fucking Tekken all day long?
Czemu cały dzień zapierdalasz w Tekkena?

I dunno.
Nie wiem.

Seriously?
Poważnie?

Like, why would you do anything else at all?
Czemu właściwie miałbym robić cokolwiek innego?

I don't know.
Nie wiem.

Exactly.
No właśnie.

I don't know, he doesn't really seem to be interested in anything, I guess he doesn't really care about anything, I'm honestly not even interested... interested in trying to find something for him to do. Like, I think it's just, if that's what he wants to do, why should we go in and dictate him what he's supposed to be doing instead?
Nie wiem, nic go już chyba nie obchodzi, mam wrażenie, że w ogóle go nic nie interesuje. Już nawet mi nieszczególnie zależy, żeby znaleźć mu jakąś pracę. Wydaje mi się po prostu, że jeżeli to jest to, czym chce się zajmować przez resztę życia, no to po co mielibyśmy mu w tym przeszkadzać i na siłę naprawiać mu życie?

I don't know, does he look satisfied to you?
Nie wiem, wygląda ci na zadowolonego z życia?

He doesn't look unsatisfied, to be honest.
Na pewno nie wygląda na niezadowolonego.

But really, he isn't depressed anymore? Is he seeing the shrink?
Ale nie ma już depresji? Chodzi czasem do swojego lekarza?

Yeah, and we are happy together, you should really stop worrying about us all the time, because, like, calling all the time like this isn't cool, is it really that hard to believe that we're not desperate and devastated all the time?
Tak, i jesteśmy razem ze sobą szczęśliwi, naprawdę powinieneś przestać się nami przejmować, takie wydzwanianie do mnie co chwilę naprawdę potrafi być denerwujące. Naprawdę tak trudno jest uwierzyć, że żyjemy razem dość szczęśliwie i nie jesteśmy w ciągłym kryzysie?

Relax, mate, I've nothing against you, I'm just worrying about him, that's all.
Hej, spokojnie, nie mam nic do Ciebie. Po prostu się o niego martwię.

Yeah, me too, sorry.
Wiem, ja też. Przepraszam.

Anhedonic Andrew automatically assumes all is awful.
Anhedoniczny Andrew automatycznie zakłada, że wszystko jest beznadziejne. (w oryginale tautogram)

The quick brown fox jumps over the lazy dog.
Zwinny brązowy lis przeskakuje nad leniwym psem. (znany w angielszczyźnie pangram)

Milky?
Milky?

Yeah?
Tak?

Can I suck your cock for a bit?
Mogę zrobić Ci loda?

Yeah, sure. Just wait a minute.
Jasne. Poczekaj tylko chwilę.

My last psychiatrist told me that I won't ever be able to feel guilt, only shame. Then she just stopped seeing me. What does that mean?
Moja ostatnia psychiatryczka powiedziała mi, że nigdy nie będę w stanie odczuć winy, jedynie wstyd. Potem przestała mnie przyjmować. Co to znaczy?

You think it's true?
Myślisz, że to prawda?

Yeah, I guess.
Nie wiem, chyba tak.
Ostatnio zmieniony wt 04 lis 2014, 20:38 przez bodek, łącznie zmieniany 2 razy.
"Dlaczego ludzie poświęcają tyle uwagi zdefiniowaniu sztuki, kiedy definicja np. drzewa jest równie nieuchwytna?"
Vi Hart

2
O rany, co za pasztet, weź to napisz całe po angielsku albo całe po polsku, bo mi się mózg rozjeżdża, i mam wrażenie, że gadam z polakiem, który po pół roku w uk ma problem z artykulacja polskich wyrazów, cuz he got used to nglish so macz! !
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

3
Rzeź niewiniątek taki tekst. Jeśli chcesz dać czytelnikowi do zrozumienia, że ma do czynienia z postaciami posługującymi się obcym językiem to wystarczy kosmetyczny zabieg, czyli pewne wtrącenia, przekleństwa, czy jakieś charakterystyczne wyrazy napisać w tym języku. NIE CAŁE DIALOGI. Fajnie, że znasz angielski na poziomie, ale serio myślisz, że jeśli napiszesz dłuższą formę w ten sposób to komuś, kto nie śmiga jak nejtiw będzie się chciało co chwila zerkać na przypisy, by wiedzieć o czym mówią bohaterowie?

4
Nie chodziło o zaimponowanie komuś, ale o efekt alienacji/oglądania filmu w obcym języku bez napisów. (Albo z napisami, jak w tym wypadku.) W dalszej części występują też dialogi po polsku, chińsku i japońsku.

Dlatego rozdziały są takie krótkie, dłuższe sceny byłyby nie do wytrzymania.
"Dlaczego ludzie poświęcają tyle uwagi zdefiniowaniu sztuki, kiedy definicja np. drzewa jest równie nieuchwytna?"
Vi Hart

5
Całość ciekawa i nawet podoba mi się ten zabieg z angielskim, bo nie wydaje się wymuszony. Piszesz jednak do dużej ilości odbiorców (no, jak wszyscy :P ) i trzeba sobie zdawać sprawę, że większość jest zmęczona pongliszem. Każdy z nas ma chyba albo znajomego z "korpo", który gada jakimś dziwnym łamańcem, albo innego który był "na saksach" i też uparcie twierdzi, że po 3 miesiącach zapomniał "how to jest po polski". I obawiam się, że tak to właśnie będzie działać skojarzeniowo. Nie wiem za bardzo co zaproponować w zamian, bo całość po angielsku to z większa szansa na sukces tekstu, ale też tracisz zastosowaną "ciekawostkę" z tymi napisami.

Z mniejszych uwag, to wprowadziłbym na Twoim miejscu Andrewa do tekstu od razu jako Milky, bo tak to wybijasz z rytmu.
[img]http://i72.photobucket.com/albums/i182/ThePetro/promobar_zps2b9a5402.png[/img]
(...) Dla Historii liczy się tylko wielki cel, przymyka oczy na środki, które doprowadziły do niego. Wywyższa zwycięzców, gardzi pokonanymi. - Zbigniew Nienacki.

6
Jak na mój gust, nie jest to udany eksperyment. Wcale nie kojarzy mi się z filmem, chociaż jeżdżąc po różnych krajach miałam okazję oglądać filmy w języku, który znałam słabo albo wcale. Bardziej budzi skojarzenia z podręcznikami do nauki języków, takimi starszej daty: sporo objaśnień i komentarzy po polsku, a pomiędzy nimi - obcojęzyczne ćwiczenia.
Analogie pomiędzy literaturą i filmem w ogóle należy traktować z dużą dożą ostrożności, gdyż mogą być pozorne. Film dysponuje potężnym środkiem, którego literatura jest pozbawiona: bezpośrednim obrazem. Możesz nie znać języka dialogów, lecz patrząc na ekran potrafisz rozpoznać, czy akcja toczy się współcześnie, w przeszłości czy przyszłości, często wiesz nawet, w jakim kraju, obserwując bohaterów możesz uchwycić, co ich łączy albo dzieli, widzisz ich reakcje na słowa, nawet jeśli samych słów nie rozumiesz. W literaturze to wszystko musi zmieścić się w narracji. Jestem w stanie wyobrazić sobie tekst, w którym wszystkie dialogi wygłaszane są w języku, którego nie znam. I to bez żadnego tłumaczenia w przypisach. Wówczas jednak nieporównanie ważniejsza, niż w "zwykłym" tekście, staje się rola narratora. To właśnie on tak musi prowadzić swoją opowieść, żeby czytelnik nawiązał z bohaterami kontakt inny, niż poprzez dialogi, zyskał jakiś ekwiwalent tego, co traci, nie rozumiejąc słów, które wypowiadają. Umieszczanie polskiego tłumaczenia w przypisach wydaje mi się z lekka pozbawione sensu, bo co to za eksperyment, skoro wszystko można przeczytać na dole strony? W takim hipotetycznym opowiadaniu (nie bardzo widzę tu dłuższą formę) narracja powinna być i bardziej rozbudowana, i - przede wszystkim - bardziej zniuansowana, niż w tym fragmencie, który nam przedstawiłeś.

I jeszcze parę uwag:
bodek pisze:jako licealista puszczał sobie Franza Ferdinanda na słuchawkach z chujowej empetrójki
Puszczał na słuchawkach? A nie po prostu odsłuchiwał czy zwyczajnie słuchał?
bodek pisze:do starych, rozkładających się wydań lektur szkolnych
To nie wydania się "rozkładają". tęsknił do starych, rozpadających się lektur szkolnych...
bodek pisze:Z kolei Andrew
Tu jednak czegoś zabrakło.
bodek pisze: Why do you play fucking Tekken all day long? - pyta Ross Andrewa, co beznadziejnie brzmi, więc będziemy go po prostu nazywać tak, jak wszyscy poza jego rodzicami, czyli Milky

Z takiej konstrukcji zdania wynika, że beznadziejnie brzmi pytanie. Lepiej byłoby ... pyta Ross Andrewa. Imię brzmi beznadziejnie, więc będziemy...
bodek pisze:- Seriously? - pyta Ross, wysilając się na ton wzdychającego zmęczenia, lecz nie osiągając go.
Staram się wyobrazić to sobie. Wysiłek jeszcze potrafię, lecz wzdychające zmęczenie już nie.
bodek pisze:Chłopak Rossa ma ostre z kształtu, ale szklane i tępe z wyrazu niebieskie oczy,
Ostre z kształtu, tępe z wyrazu - miało być dwubiegunowo, lecz nie jest, przede wszystkim dlatego, że "ostre z kształtu oczy" brzmi bardzo źle. Przymiotnik "ostry" możemy odnieść do spojrzenia, lecz nie do kształtu oczu. Istnieje idiom "ostre rysy twarzy", lecz nie da się go łatwo zmodyfikować.
bodek pisze:Tej nocy ta twarz wyjątkowo nie mogła mu zejść z głowy, więc w końcu poddał się.
Twarz, która nie mogła zejść z czyjejś głowy - to akurat widzę bardzo wyraźnie, lecz widok jest dość groteskowy i przypuszczam, że nie o to Ci chodziło.

No cóż - o konstrukcji fragmentu trudno cokolwiek powiedzieć, gdyż jest on bardzo krótki, rozmowa w łóżku to za mało, żeby napisać cokolwiek na temat fabuły i akcji, więc na tym poprzestanę.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

7
Hej,
powiem, co sobie myślę. Myślę, że obecność języków obcych w życiu Polaków jest niewystarczająca. Nie mówię o ZNAJOMOŚCI języków, bo każdy z nas coś umie, jeden więcej, inny mniej. Ale chodzi o to, że jak już ktoś umie coś więcej, jeśli próbuje się tym posługiwać i jeszcze na dodatek dobrze mu wychodzi, zaczynają się jakieś posądzenia: chwalisz się, chcesz zaimponować. Zresztą zobacz pierwsze komentarze, nie jest tak? ;)
Oczywiście obecność obcego języka ściśle wiąże się ze znajomością języka. Tak naprawdę jest coraz lepiej. Młodzi ludzie (bo do nich należy przyszłość) :) już od dawna nie siedzą w "polskim" internecie, tylko w globalnym. Jeszcze gdzieniegdzie na YouTube się spotka komentarz "dajcie polskie napisy", ale raczej już wiemy, że jak się nie nauczymy, to nie pośmiejemy się z filmiku. To już nie czasy, że napis "Exit" obok napisu "Wyjście" na większych stacjach kolejowych budzi jakąś wielkomiejską dumę. My musimy funkcjonować razem z obcymi językami. Tak, żeby wracający ze zmywaka w Irlandii nie mieli się czym chwalić na wsi. Tak mi się marzy.
A więc młodzi ludzie będą naszą przyszłością. Patrzę na współczesnych licealistów i nie mogę się nadziwić, że są w wielu sprawach ode mnie mądrzejsi. Jak kupić grę na steam, jak funkcjonować w zagranicznych mediach.
Autorze, pisz dla nich. My, konserwy będziemy narzekać, że Twoje zabiegi stylistyczne są dziwne, że coś wybija z rytmu, że musimy się przestawiać, wklejać w translator. Chrzań to. Tacy jak Ty mogą zrobić pozytywny bałagan, może nie zaraz na polskim rynku czytelniczym, ale w świadomości kilku ludzi.
Pisz dla ludzi w swoim wieku i młodszych. Oni się nie będą zastanawiać nad kondycją literatury, co też autor miał na myśli, że zastosował taki zabieg i jaki to będzie miało wpływ na polskość. Jak im się nie spodoba, to oleją. Jak dołożą starań, żeby to zrozumieć, dostaną fajną historię. I tylko o to chodzi.
Do poprawki: polska narracja - błędy widziałam te same co Rubia, może przeoczyłeś je dlatego, że za bardzo skupiłeś się na ang. dialogach. Ich poprawności nie będę oceniać (dość, że zrozumiałam, nie?) :) Aczkolwiek "dunno" i "don't know" w tym samym kawałku wyglądają dziwnie. Pierwsze jest fonetyczne, to na czatach tak rozmawiają. Ty przecież robisz literaturę, a nie pogaduchy.
Dobrze, że scenki nie są długie. Jak na wybraną formę w sam raz.
Temat - jak najbardziej OK. Temat chłopaka i jego chłopaka jak zawsze ciekawy, a Ty piszesz bez najmniejszej napinki, że ojacieeee, są gejami. Masz więcej fragmentów? Chętnie poczytam.

8
cruelsommer2 pisze:To już nie czasy, że napis "Exit" obok napisu "Wyjście" na większych stacjach kolejowych budzi jakąś wielkomiejską dumę. My musimy funkcjonować razem z obcymi językami. Tak, żeby wracający ze zmywaka w Irlandii nie mieli się czym chwalić na wsi. Tak mi się marzy.
Cruelsommer, ale w przypadku literatury w wersji zaproponowanej przez bodka nie chodzi jedynie o prostą znajomość języków. To ma niewiele wspólnego z takim "wychodzeniem z zaścianka", o jakim piszesz. Angielski, owszem. Można powiedzieć: kto się nie nauczył, jego strata. Ale co z chińskim i japońskim, które autor też ma zamiar włączyć do swojej powieści? Też czytelnik powinien się dokształcić? A jeśli ja wrzucę do swojego tekstu fragmenty w XIV-wiecznym katalońskim, to na jakich czytelników mogę liczyć?

Jeżeli to nie są krótkie, kilkuzdaniowe fragmenty albo cytaty (np. utwory poetyckie, zdania z dokumentów, kronik, itp. ), lecz dialogi pełnoprawne, czyli rozmowy pomiędzy głownymi bohaterami, w dodatku w językach egzotycznych, to należy traktować taki zabieg jako jeden ze środków stylistycznych, należący do grupy dość wysokiego ryzyka, gdyż utrudniający zrozumienie na poziomie podstawowym. I wtedy autor powinien naprawdę poważnie przemyśleć sprawę, w jaki sposób umożliwić czytelnikom dostęp do wszystkiego (informacji, ale też emocji czy nastroju) co stracili, nie mogąc wejść w dialogi.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

9
Rubia pisze:I wtedy autor powinien naprawdę poważnie przemyśleć sprawę, w jaki sposób umożliwić czytelnikom dostęp do wszystkiego (informacji, ale też emocji czy nastroju) co stracili, nie mogąc wejść w dialogi.
Przecież umieścił przypisy :)
Choć w przypisach ciężko będzie z emocjami, fakt. I chyba większą rolę będzie musiała odgrywać polska narracja.
Rzeczywiście trochę sobie zapomniałam o chińskim czy japońskim, ale nie będę się zastanawiać, jak mogłoby to wyglądać. Możliwości jest dużo. Nie oceniajmy tego, czego nie widzieliśmy :) Dostałam fragment z angielskim i uważam, że skoro jest niezły, to tak samo z innymi językami autor będzie wiedział, co zrobić. Jak zrobi to źle, to mu powiemy :)

10
Czy umieścił czy nie umieścił przepisów, to nie ma znaczenia, bo po prostu jest to naruszenie formy odbioru, która jest dostosowana do typowych odbiorców. To tak, jakbyś dał ludziom do jazdy po zakorkowanym mieście takiego Pontiaca GTO z 1970 roku:
Obrazek
Dla amatorów hotroddingu czy fanów spalania 50 litrów na setkę jeżdżących 1/4 mili po prostej to cudny pomysł, ale do codziennej jazdy - dzięki, brachu, nie skorzystam.
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis

12
No, spoko, tylko że taki eksperyment formalny jest po prostu odstraszający :)
"Och, jak zawiłą sieć ci tkają, którzy nowe słowo stworzyć się starają!"
J.R.R Tolkien
-
"Gdy stałem się mężczyzną, porzuciłem rzeczy dziecinne, takie jak strach przed dziecinnością i chęć bycia bardzo dorosłym."
C.S. Lewis
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”