Wojna. [opowiadanie]

1
 Cisza. Wchodzę do salonu. Zimny dreszcz przeszył moje ciało. To jej wzrok. Szybko ogarnął mnie niepokój, zdrętwiałem. Świat zwolnił, a nasze oczy spotkały się. Niestety nie wróżyło to nic dobrego. Ona wstaje. Wolnym, lecz stanowczym krokiem podąża w moim kierunku. Czuje się jakbym błądził gdzieś beztrosko w chmurach, tylko moje oczy podążają za jej ustami. Śledziły je nieustannie, precyzyjnie, aż do samego końca.
 Wróciłem. Wydaje mi się, że zadziałał mój instynkt samozachowawczy, instynkt mężczyzny. Spogląda na mnie ze złowrogim wzrokiem. Mój mózg zastanawia się, czy zareagować. Myśli. Stojąc w bezruchu zaczynam coraz bardziej irytować mojego drapieżcę. Sekundy lecą, a to tylko nakręca atmosferę. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale nie odzywam się, mój proces myślowy jest w trakcie ładowania. Bacznie obserwuję wroga. Czas beztrosko mija. W tle słychać miauczącego kota.
 Progres. Mózg zaczyna działać, podjął taktykę. Spokojnym głosem wydaję z siebie dźwięki, słowa, myśli. Wydawać by się mogło, że po tak głębokiej analizie, jaką przeprowadził mój umysł, powinno być tylko lepiej. Błąd. Rozwścieczyłem drapieżnika, uwolniłem krwawą bestię. Wkraczam do akcji. Odkładam mózg na bok, nie będzie mi już potrzebny. Wysyłam artylerię słów.
 Eureka. Nastała błoga cisza. Jak się zaraz okazało, cisza przed burzą. Pociski wszelakiego kalibru lecą w moją stronę. Wszystkie, na znak męstwa i honoru, przyjmuję na klatę. Broń ostateczna. Pocisk wymierzyłem w samo serce wroga. Palec wskazujący zbliża się ku czerwonemu, ostatecznemu, przyciskowi. Przerwać atak! Taki rozkaz otrzymałem. Z niewiadomych przyczyn mój mózg uwolnił się z łańcuchów i ponownie zarządził swoją aktywację. Dodatkowo aktywował mój słaby punkt – narząd, który stanowi centralny punkt w ciele człowieka, w którym krzyżują się drogi dwóch krwiobiegów.
 Poddałem się. Biała flaga, na znak zwycięstwa wroga, została wywieszona. Złowrogie chmury rozproszyły się odsłaniając promienie wschodzącego słońca. Ubieram buty. Wychodząc z bloku analizuję przyczyny porażki. Na nic zdały się tłumaczenia, że to nie ja, że to na pewno ten wstrętny kocur teściowej. Odkupie jej to cholerne ciasto! A dla kotka przygotowałem małą niespodziankę…
Ostatnio zmieniony sob 25 kwie 2015, 20:23 przez mlodyglupiec, łącznie zmieniany 1 raz.

2
Niestety, nie porwało mnie. Może jest za krótkie by porwać [dłuższy był Twój post powitalny]
Mój mózg zastanawia się, czy zareagować. Myśli. Stojąc w bezruchu zaczynam coraz bardziej irytować mojego drapieżcę. Sekundy lecą, a to tylko nakręca atmosferę. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale nie odzywam się, mój proces myślowy jest w trakcie ładowania. Bacznie obserwuję wroga. Czas beztrosko mija. W tle słychać miauczącego kota.
 Progres. Mózg zaczyna działać, podjął taktykę. Spokojnym głosem wydaję z siebie dźwięki, słowa, myśli. Wydawać by się mogło, że po tak głębokiej analizie, jaką przeprowadził mój umysł, powinno być tylko lepiej.
Dużo powtórzeń jak na tak mały fragment.

Krótkie, urywane zdania, które na początku mnie osobiście bardzo drażnią. Później było już lepiej [albo to ja szybko przyzwyczaiłam się do takiego stylu].
Spogląda na mnie ze złowrogim wzrokiem.
Niepotrzebne.

Nie bardzo wiem o czym to i po co to? :) Niby wszystko jasne - opis uczuć jakiegoś zdominowanego faceta, ale co dalej? Czy to fragment czegoś większego? Chyba nie, bo nie wiem jak można by to rozwinąć w coś większego.

Pozdrawiam,
Ash
"Idź więc, są światy inne niż ten."

---

"If you don't believe in even the possibility of magic, you'll never ever find it."

3
Niestety nie wróżyło to nic dobrego.
"Nic" się odmienia. ..."Niestety przecinek nie wróżyło to niczego dobrego."...
Cisza. Wchodzę do salonu. Zimny dreszcz przeszył moje ciało. To jej wzrok. Szybko ogarnął mnie niepokój, zdrętwiałem. Świat zwolnił, a nasze oczy spotkały się. Niestety nie wróżyło to nic dobrego. Ona wstaje. Wolnym, lecz stanowczym krokiem podąża w moim kierunku.
Nie rozumiem, z jakiego powodu w tym fragmencie mieszasz czasy.
Czuje się jakbym błądził gdzieś beztrosko w chmurach,
Literówka, która zmienia sens. Miało być chyba: "czuję". I potrzebny przecinek przed "jakbym".
Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale nie odzywam się, mój proces myślowy jest w trakcie ładowania.
Przecinek przed pierwszym "czy" wydaje mi się zbędny.
Spokojnym głosem wydaję z siebie dźwięki, słowa, myśli.
Wydawać dźwięki i słowa to ok, ale myśli?
Dodatkowo aktywował mój słaby punkt – narząd, który stanowi centralny punkt w ciele człowieka, w którym krzyżują się drogi dwóch krwiobiegów.
Czytelnikowi pozostaje się tu jedynie domyślać, o co Ci chodzi. Niejasne to i niewiele wnosi do tekstu.
Wychodząc z bloku analizuję przyczyny porażki.
Przed "analizuję" przecinek.
Odkupie jej to cholerne ciasto!
Literówka w "odkupie" - ę na końcu.

Jak na tak krotki fragment sporo usterek technicznych. Ogólnie zaś zgadzam się z opinią Ash. Nawet jeśli to miała być tylko krótka scenka w stylu rodzajowych, to nie spełniła swojej roli. Z pewnością nie jest to opowiadanie, jak zaznaczyłeś na wstępie. Ot, mało interesujący opis jednostkowej sceny, z zamierzenia Autora mającej pewnie wywołać jakieś emocje. Zamiar jednakże okazał się chybiony. Więcej emocji we mnie - czytelniku - wywołują błędy techniczne: usterki interpunkcyjne, nieuzasadnione mieszanie czasów (nie tylko we wspomnianym powyżej urywku, ale w całym wstawionym fragmencie).
Powinieneś raz jeszcze przemyśleć, o czym tu chcesz opowiedzieć i dobrać do tej wypowiedzi odpowiedni styl, nie naznaczony prostymi, naiwnymi błędami.
Pozdrawiam serdecznie.

Zatwierdzona weryfikacja - Gorgiasz
Ostatnio zmieniony sob 25 kwie 2015, 20:22 przez Majqa, łącznie zmieniany 1 raz.
..."Właściwe słowa na właściwym miejscu to prawdziwa definicja stylu"... /Jonathan Swift/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Miniatura literacka”