Obca na hali

1
Wyciągnięte z mroków mojego dysku stare opowiadanko o góralach.

od razu zaznaczę, że nic nie mam do górali, a wręcz przeciwnie - lubię folklor i góry :D a tekst powstał z niemożności spędzenia tam, któryś wakacji :D



Obca na hali



- Diabla sztuka – rzekł Bestry.

W jednej izbie cała gawiedź była zgromadzona. Ludziska tłumnie przybyli, by razem tajemnicę rozwikłać. Przewodził im Bestry – góral z dziada pradziada, baca najprawdziwszy, za mędrca przez lud uznany.

- Zagadkę rozwikłałem samo jeden… – mówił dalej.

W chacie cisza zaległa, jeno bierwiona ogniem trawione trzaskały, a wicher zawodził w kominie. Wszyscy naraz spojrzeli na starego górala. Czekali w napięciu na jego słowa, ale on zamruczał tylko pod nosem.

- Co też ja miałem powiedzieć…? –Bestremu, człekowi niemłodemu już, pamięć częstokroć figle płatała. Zrazu nawet własnego imienia nie pomniał, gdy go o nie wójt na rozprawie pytał.

- ścierność mię bierze okrutna – powiedziała zdenerwowana Babcia Kutryba.

Cóż, Bestry zagadkę rozwiązał, ale że miano nadano mu przewrotnie, toteż rychło owe rozwiązanie zapomniał…

- Ja pomogę – ozwała się Maryśka, wnuczka Babci Kutryby. Krępa z niej była dziewucha, jasne włosy związane miała w dwa warkocze, twarz jej znaczyły dzioby po ospie, a uśmiech krzywe zęby ukazywał.

- Panocku Bestry, ja pójdę do chaty Obcej. To na pewno ona stoi za tem nieszczęściem całem.

Obca przybyła do wioski przed tygodniem. Od tamtej pory owce Bestrego ginąć poczęły, ino ogony im furkotały, jak je licho w góry ponosiło.

- Dobze, dziecino. Smagłaś jak trzcina, bele cego się nie ulęknies – odparła Babcia Kutryba.

Gromki śmiech przetoczył się przez izbę, ale Maryśka nie zważając na to przyodziała kożuch i ruszyła do chaty Obcej.

Pode drzwiami stała przez chwilę, poczym pociągnęła za klamkę.

- Zaperte – powiedziała sama do siebie.

Zaraz jednak wierzeje się odemknęły, a w progu stała wysoka młoda kobieta.

- Pani jest tom skrybom? – zapytała głupawo Maryśka.

- Jestem pisarką – wyjaśniła. – Nazywam się Jagoda.

Pisarka zaprosiła Maryśkę na grzańca i precle. Gadały i gadały, jak to baby, a po rozmowie tej Obca nie była już tak obca, jak wcześniej.

- To nie łona – stwierdziła Maryśka po powrocie do chaty Bestrego.

- To nie ta gryzipiórczyca nase łowce uprowadza? – zapytała Babcia.

- Nie. – Maryśka pokręciła przecząco głową. – łona pisze historyje, klechdy jakoweś …

- Pewnaś?

- Pewnam.

- Więc kto za tym stoi? – zastanawiał się Bestry. – To musi Zenek, zbrodzeń jeden…

- Tak, tak! – zawołali ludzie i ruszyli do chaty Zenka, największego pijanicy w całej wsi. Wywlekli chłopinę na podwórzec i raz po raz siekli pasami od parzenic wypiętymi. śmierdzące jajka z chałup przynieśli, by Zenka obrzucić. Na śmierć by go zatłukli, gdyby nie zjawił się mały Stasek.

- Panocku Bestry! – zawołał. – Jam widział!

- Cóześ, Stasku obaczył?

- To ona, ta pisarzyca! Jam widział! Siondłem se na trawie, patse, a tam Obca na hali. Zakradała się do owców i łups, bierze jedną na bary i w limbowy ponosi zagajnik. Sru… tak jej ogon furkotał. Owcy, rzec jasna, nie pisarzycy… – Stasek, aż się zapluł, gdy to mówił.

- To ona! To ona! – krzyknął lud.

Pędem runęli górale do chaty Obcej. Rzucili pisarkę na klepisko, stłukli pasami, potem zaś trzy kosze zbuków z chat przynieśli. Obrzucili ją jajkami klnąc przy tym niesłychanie.

Wtem wóz zajechał jakiś. Na koźle siedział gazda w kapeluszu przyozdobionym muszelkami znad Adriatyku. Bestrego zawołał, dał mu pieniądze i worek owczej wełny.

- Jużem sobie przypomniał! – wrzasnął nagle Bestry. – Owców nikt nie skradł, żadne licho... To ja sam żem je sprzedał do Unii…

Ludzie zwierzyli go gniewnymi spojrzeniami. Na szczęście ostał im się jeszcze jeden kosz zbuków…

2
Mam co prawda pewne korzenie góralskie (dziadek ze strony ojca moje nazwisko do Warszawy z gór polskich przywiózł) ale gwarem góralskim posługiwać sie ni hu hu nie umiem. Przy czytaniu mi to przeszkadzało. Dialogi... okay, niech będą tak napisane, ale narracje wolałbym po ludzku. Trudno cokolwiek o tym "opowiadaniu" powiedzieć, bo jak dla mnie to troszkę za krótkie. Fabuła nie zdążyła się rozwinąć, żadna postać nie była wyrazista. Może zbyt przyziemnie do tego podchodzę, może to ma jakieś drugie dno... - nie wiem. Nie dopatrzyłem się :wink: Ale czyta się - pomimo slangu górali - dość gładko.

3
Przeczytało się szybko i bez emocji. Po lekturze zadawałem sobie tylko jedno pytanie: i co z tego? Historyjka nic nie wnosi, nic nie daje, żadnych przemyśleń, żadnego mrugnięcia powieką czy to ze zdziwenia czy z zauroczenia. Nie wiem co o tym sądzić. Znów short bez jakiejś głębszej treści. Ot, taka krótka humoreska. Nie wiem czy we wszystkich przypadkach, słowach gwara góralska odzwierciedla rzeczyswistośc, ale to nic nie znaczy dla kogoś kto nie był w górach- czyli mnie.

Nie będę się czepiał niczego.



Taka mała prośba - napisz coś dłuższego żeby można było coś wywnioskować o stylu czy odnaleźć głębszą fabułę.



Pozdro.
Po to upadamy żeby powstać.

Piszesz? Lepiej poszukaj sobie czegoś na skołatane nerwy.

4
No właśnie krótka humoreska i tyle. O to chodziło. to nie miał być utwór z pointą, czy studium ludzkiej duszy itp.



A coś dłuższego, jak już mówiłam na dzień dzisiejszy wszystko już było publikowane w pismach rozmaitych i nie tylko. Dała bym linka, ale prywatnosć mi nie pozwala :)

5
Największym mankamentem tekstu jest język. Ni to góralski, ni staropolski i wymieszne w kotle wiejskiej mowy. Nie nadaje wiarygodności. Historyjka to jakis dowcip o góralach. Ogony owcom nie furkotają, bo są malutkie i prawie niewidoczne. Ktoś wyzej dobrze doradził, narracja powinna byc pisana językiem normalnym, bo robi się pseudo Sabałowe bajanie.

Jednak jest w tekście wiele fajnych momentów. Sprawność i płynność, to atuty. Tekst rytmiczny i łatwo czytelny.

Pomysł na opowiadanie to 3/4 sukcesu. Tutaj pomysłu zabrakło.

6
Zgodzę się, że jest to tekst "bez pomysłu", tj. ja po prostu nezbyt widzę tu pomysł. Ot kolejna historyjka - jednak dla mnie bez przesłania. Czytało się, rzeczywiście łatwo - mimo głębokiej stylizacji, za którą nie przepadam. Także poproszę, o coś dłuższego (zamiast wklejać linkwa, wstaw tekst z komputera ;))
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

7
Taa, żeby mi naczelny któryś łeb ukręcił chyba :evil:



Ale jak coś napiszę... wrzucę. Istnieje jeszcze opcja zamieszczenia starszego tekstu, ale kiedyś pisząc popełniałam zbyt dużo błędów stylistycznych, bo byłam piękna i młoda niestety.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Opowiadania i fragmenty powieści”

cron