
Nie wiem, co się tu dzieje, ale widzę, że poucinało mi w połowie teksty przerzuciło, na linijkę w dół. Jeśli ktoś wie jak to naprawić, jakiś moderator, to byłabym bardzo wdzięczna bo wygląda to dość nieestetycznie. Z góry dziękuję

Tego samego dnia, Wiki, żeby nie wracać do domu i nie słyszeć, ciągłych monotonnych, czasami wręcz paraliżujących obelg pod swoim adresem, udaje się w jedno miejsce, w którym zawsze regeneruje woje nerwy.
- Cisza i spokój jakie wypełniają ten maleńki zakątek, kojąco wpływają na mnie. Stres mija, negatywne myśli odchodzą w niepamięć, a mnogość historii, jakie toczą się na każdej półce tylko utwierdza mnie w tym przekonaniu, że moje życie to odrębna historia na regale, olbrzymiej biblioteki... jaką jest nasz świat. Czy anioły czytają te książki? Czy którykolwiek z aniołów obserwuje... moje życie? No cóż.. jestem tylko bohaterką na kartach nieskończonej ilości powieści... Chcę w końcu unieść się i wydostać, poza ramy tej książki, jaką jest... moje życie. Czy autor mnie polubił? A może moja postać, jest od razu skazana na … śmierć?
Nogi Wiktorii same podążają w stronę, wysokiego na dwa pietra gmachu, Publicznej biblioteki miejskiej, niczym na autopilocie... Otwiera drzwi i wchodzi powoli do środka. Podłużne miejsce za regałami, od zawsze jest dla niej symbolem euforii. Na prawo od wejścia jest winda, a dokładniej metalowe drzwi do niej. Prowadzi ona na pietra.. Na pierwszym lokuje się czytelnia, na drugim książki z historiami dla dzieci i młodzieży. Młodzież kocha mroczne, ale powiłe fantazją lektury. Wiktoria preferuje... kryminały. Dlaczego? Przecież to jest całkowicie sprzeczne z jej naturą. Ona … taka delikatna i wrażliwa, czyta o zabójstwach.. Czy to naprawdę odzwierciedla jej duszę? Kryminał? A może... obrazują one wewnętrzne zadry, blizny, wielkie rany... jakich doświadcza jej dusza?
Za biurkiem, kawałek dalej siedzą sobie dwie bibliotekarki i o czymś dyskutują. Jedna z nich, już pewnie wybiera się na emeryturę. Wygląda na miłą, ale lubiącą postawić na swoim, właśnie czyści sobie szmatką szkiełka okularów, które przed chwilą, jeszcze sterczały jej na nosie. To Zyta. Druga młodsza, ma zapewne jakieś trzydzieści lat, może trochę więcej, ale mniej niż trzydzieści pięć. Ta osóbka to Hania. Stoi wyprostowana jak pingwin i patrzy w okno, nieco jak zahipnotyzowana. Jest ich wiele na całej długości ściany, po lewej stronie od wejścia.
Wiktoria zmierza niepewnie w kierunku regałów o tematyce kryminalnej, oraz horroru. Co tak naprawdę dzieje się w jej głowie ... tego nie wie nikt. Wtem zatrzymuje się. Do jej uszu, dociera rozmowa tych dwóch pań pracujących tu. Fale dźwiękowe uderzają w jej błony bębenkowe niczym pałeczki perkusisty. Niemożliwym jest się nie odwrócić, więc to robi..
Wiktoria zmierza niepewnie w kierunku regałów o tematyce kryminalnej, oraz horroru. Co tak naprawdę dzieje się w jej głowie ... tego nie wie nikt. Wtem zatrzymuje się. Do jej uszu, dociera rozmowa tych dwóch pań pracujących tu. Fale dźwiękowe uderzają w jej błony bębenkowe niczym pałeczki perkusisty. Niemożliwym jest się nie odwrócić, więc to robi..
- Mówią Shadows. Podobno są gorsi od islamskich terrorystów, tak słyszałam. - nadaje z przejęciem Zyta.
Wiki rusza z miejsca. Temat tej organizacji jest na topie, budzi lęk i obawę w każdym mieszkańcu miasta, również w Wiktorii, ale czy na pewno? Ją to zapewne bardzo interesuje, jednak, czy tą ciekawość wywołuje strach? Czy może coś całkiem innego, o co nikt by jej nawet nie podejrzewał?. Zatrzymuje się koło pierwszego regału. Odwraca wzrok, powoli, w stronę bibliotekarek.
Trzydziestoletnia brunetka o włosach prostych do ramion, trzyma dłoń położoną na myszce i patrzy w monitor.
- Tu pisze, że dziś rano jakiś człowiek widział jak pod szkołę podjechało czarne audi i porwano dziecko. - zdaje relacje.
Dla Zyty ta informacja jest druzgocąca. Woli, nie przyjmować tego do wiadomości, bo tak było by lepiej. Odpowiada tylko.
- No tak, ale to jeszcze nic nie wiadomo, nie?
- No – przeciąga - właśnie wiadomo. Pisze, że miał czarną kurtkę a na plecach symbol Shadow. - wyjaśnia Hania, rozbijając tym samym, skalną otoczkę, którą wkoło swojej psychiki, zbudowała Zyta.
Ona łapie się, ona odruchowo za srebrny medalik, co nosi na szyi. Służy jej jako dekoracja na bladym obojczyku.
- Może to jakiś przebieraniec? – ratuje swoją przelękniętą duszę
Wiki sięga po pierwszą lepszą książkę, biorąc ją do ręki by nie budzić podejrzeń. Udaje, że czyta. Nie chciałaby żeby pomyśleli, że bezczelnie nastawiła swe radary, by czerpać informację niczym podłożona pluskwa z opcją kamery w jednym.
W ten czas do lady podchodzi starsza babcia. Wygląda jakby nigdy na oczy nie widziała emerytury czy innych pieniędzy... Za to na pewno jest stałym bywalcem w placówkach medycznych. Wyciąga ona ze swojej materiałowej, skromnej torebki, książkę i oddając, stwierdza, z lekkim podekscytowaniem.
- Świetny kryminał, ale lepszy to chyba mamy w mieście.
Staruszka emanuje słonecznym uśmiechem, bo trudno go nazwać śnieżno-białym.
- Mówi pani o … - pyta z lekkim zakłopotaniem Hania
- O tej sekcie! - odpowiada kobieta z taką ekscytacją w głosie, że szybko ją można posądzić o bycie pasjonatką takich niebezpiecznych i tajemniczych tworów społecznych, jakim jest organizacja cienia. Albo jej życie jest tak nudne, że w końcu może od tego odejść, lub cierpi na jakąś chorobę psychiczną i nie rozumie zagrożenia, albo też może być nieco psychopatyczną fanką książek o tejże właśnie tematyce. Tak czy inaczej, staruszka żyje tą całą sytuacją
- O Shadows? – napomina Zyta by upewnić czy nie minęła się z newsem.
- No! Ale wiecie co? Mój mąż ich widział – informuje z przekonaniem babcia
Staruszka nachyla się i ścisza głos. No tak bynajmniej się jej wydaje. Pewnie myśli, że tego „szeptu” nikt nie usłyszy. Niestety... słychać go w całej bibliotece.
- I to na własne oczy. W ogóle nie różnią się od innych ludzi. - zdaje relacje
- No to nieźle ryzykował, bo podobno bardzo chronią swojej prywatności. - informuje kobiecinkę Zyta
W odpowiedzi słyszy
W odpowiedzi słyszy
- A chronią chronią, tak właśnie... no..
Wiktoria przekłada stronę w książce, za którą się złapała, bez celu... Okładka rozpływa się a obraz faluje... Widzi tylko pomarańczową plamę. Nastolatka zdejmuje plecak i wyciąga z niego niebieskie pudełko. Otwiera je i wydobywa ze środka niemodne, wielkie i bez gustu okulary. Widocznie w przecenie innych nie było. Wiki zakłada je na nos, chowa pudełko do plecaka i zapina a potem zakłada go na plecy. Bierze, tą książkę do ręki i aż się wzdryga. Jest to pomarańczowa okładka powieści, z jakimiś postaciami w bieli i kapturach na głowach. Oprócz imienia i nazwiska znanego powieściopisarza, w dolnej części okładki jawił się tytuł SEKTA. Wiktoria odruchowo odkłada książkę na półkę i spogląda w okno.
Na zewnątrz, widzi, czarny parkujący samochód, sedan. Wysiada z niego mężczyzna. Wiek około dwadzieścia pięć lat, przystojny brunet w czarnej kurtce. Pewny siebie, może być ochroniarzem , albo policjantem. Ten człowiek przez moment stoi odwrócony tyłem do okna biblioteki. Na jego plecach, jawi się prawie niewidoczny, ciemno siwy obrazek gwiazdy, takiej samej jaką widziała Wiktoria, we śnie. Ściąga on kurtkę i wkłada ją do auta, na tylne siedzenie. Tak jakby chciał ją ukryć przed światem. Teraz na sobie ma czarny bezrękawnik. Zamyka auto pilotem i kieruje się w stronę wejścia do budynku w którym zza regału obserwuje go Wiki. Jej uwagę przykuwa, chodząca po szybie … ćma.
Potem dziewczyna odwraca swój wzrok i przez moment lustruje tą starszą panią, która dyskutuje w najlepsze z bibliotekarkami na temat męża i tej okropnej organizacji. Wiktoria ma smutną twarz.
Potem dziewczyna odwraca swój wzrok i przez moment lustruje tą starszą panią, która dyskutuje w najlepsze z bibliotekarkami na temat męża i tej okropnej organizacji. Wiktoria ma smutną twarz.
- Boję się o tą staruszkę, bo jeśli ten mężczyzna, jest kimś z organizacji cienia, to może się to dla niej źle skończyć. - Z drugiej strony Wiki nie jest tego taka pewna. Tą niepewność wypisaną ma w oczach. W końcu daje krok w stronę owej kobiety, ale zamiera w bezruchu jak pień. Ten człowiek zza okna właśnie otwiera drzwi i wchodzi do środka. - O w mordę! - Zbliża się, powoli jak kot. - Podświadomie widok tego człowieka budzi we mnie lęk - . Jednak wiadomo czym ten strach jest spowodowany...- On ma coś w sobie, tak jakby otaczała go jakaś mroczna energia z piekła rodem, chociaż wygląda całkiem przyzwoicie i … nie wyróżnia się z tłumu, to coś każe mi się bać....
Osiemnastolatka wchodzi za regał i zza poukładanych na półkach kryminałów śledzi go z ukrycia. Zauważa, że mężczyzna, zatrzymał się na moment i wlepia swój wzrok w tę niewinną staruszkę. Wtem wyciąga z kieszeni coś co wygląda jak smartphone, ale jest bardziej cienkie i przezroczyste jak szkło. Człowiek ten patrzy w ekran, tego czegoś, ale kątem oka lustruje, w dalszym ciągu, tę kobietę.
Wiki nieumyślnie zahacza ręką o jedną z niepoukładanych książek, która z wielkim hukiem, spada na drewniany parkiet. Ten, sprawia coś czego dziewczyna tak bardzo się obawiała. To odwraca jego uwagę, bo mężczyzna raptownie spogląda w kierunku regału, za którym ona stoi, na swoich trzęsących się koślawych nogach, schowana, po czym rusza w tymże kierunku. Dziewczyna staje jak słup soli a jej nogi i ciało zaczynają odmawiać posłuszeństwa.
- On tu idzie!
Po chwili, już mężczyzna stoi obok niej pomiędzy regałami z kryminałem a horrorami. W jego towarzystwie Wiktoria czuje się dość niezręcznie. Pot na czole jawnie przedstawia, to co ona teraz przeżywa. On ściąga z półki książkę o dość wymownym tytule „Twarz mordercy”. Wertując kartki uśmiecha się w sposób bardzo miły, sympatyczny, co powoduje, że napięcie u nastolatki lekko popuszcza.
- Zabawne – stwierdza nie przestając się uśmiechać, po czym odkłada książkę z powrotem na półkę, jakby ją całą przeczytał i sięga po następną, ale od razu ją odkłada na miejsce. Kątem oka zerka na Wiktorię, a miły wyraz nie znika z jego zadbanej pięknej twarzy. W końcu spogląda frontalnie w oczy dziewczyny, która wygląda jak przestraszony królik.
- Nóż czy pistolet? - pyta
Wiktoria wpatruje się nieufnie w jego niebieskie oczy.
- Nóż czy pistolet, kojarzy się to tylko z jednym... z narzędziem zbrodni. Fakt! - Może to tłumaczyć miejsce w którym aktualnie się znajdują ale ona czuje, że to nie o to chodzi, temu przystojnemu człowiekowi. Wzrusza nieśmiało ramionami, bo z nerwów braknie jej języka. On cały czas patrząc, lekko przekręca głowę na bok, jak kot po czym pyta, z miłym uśmieszkiem i wzrokiem pełnym spokoju i życzliwości.- Nie wiesz?
Jego wyraz twarzy, przypomina oblicze nauczyciela, co, myśli, że zadał pytanie na które każdy odpowiedź zna... Cały czas spogląda w wielkie niebieskie oczy, przerażonej nastolatki.
- Ani to ani to, - stwierdza z lekką powagą, po czym dodaje, już bardziej stanowczym tonem - Są gorsze narzędzia, dlatego te kryminały są wszystkie do bani.
- Nie tylko nóż czy pistolet? - sugeruje cichutko, w sposób bardzo niepewny, nastolatka.
On łapie pierwszą lepszą książkę i spojrzawszy na jej tył cytuje..
On łapie pierwszą lepszą książkę i spojrzawszy na jej tył cytuje..
- W mieście grasuje morderca, który skalpuje swoje ofiary. Policjant Roman musi odkryć zagadkę i motyw zabójcy zanim ten dopadnie jego córkę.. - Uśmiecha się... spoglądając cały czas przenikliwym wzrokiem w stronę nastolatki. Jest to typowy uśmiech zabójcy, albo kogoś, kto ma nieczyste myśli. Odkłada on książkę na półkę, dopowiadając dalej po swojemu... - Odnajduje miejsce zbrodni , zabija mordercę i ratuje córkę. - nie przestaje się uśmiechać kiedy to mówił, a na koniec kwituje - I mamy happy end. - rozkładając dłonie, zamieniając uśmiech w półuśmiech - ..ale w życiu jest inaczej... Mam rację? - dodaje
- Nie wiem co powiedzieć
Jego wyraz twarzy przybiera nieco fałszywego kolorytu. Ona grzecznie potakuje, aczkolwiek z lekką dozą nieśmiałości.
- Cały czas jestem świadoma tego, że moim rozmówcą jest człowiek z najbardziej niebezpiecznej organizacji, jaka powstała w Polsce. Nie ufam mu... Czuję dziwny lęk, jednak... zapytam – podejmuje decyzję - Nie lubisz happy endu?
On lekko się zamyśla i przejeżdżając palcami po grzbietach książek, stwierdza.
- Nie lubię przewidywalności. W życiu jej nie ma i nie będzie...Nigdy – wymownie akcentuje ostatni wyraz w wypowiedzi.
Nagle odwraca się do tyłu i staje przodem do regału z horrorami. Wertując tytuły, jakby jakiegoś konkretnego szukał, mówi - Nigdy
nie wiadomo co się za chwilę wydarzy i niech tak zostanie.[/akapit]
- Jest pan entuzjastą adrenaliny? - nieśmiało reaguje nastolatka
Mężczyzna wyciąga książkę, która stała jeszcze przed momentem, niemalże w środku rzędu. Cały czas trzymając ją w dłoni i z lekkim uśmiechem na twarzy odwraca się w kierunku Wiktorii. Stojąc frontalnie, zatapia swój wzrok w jej oczętach..
- Ja ją tworzę.- oznajmia tajemniczo.
- Jest pan scenarzystą albo wyczynowcem, tak ? - zgaduje dalej
- Powiedzmy – odpowiada tajemniczo, niczym jakiś gangster z dawnych filmów. Brakuje mu tylko czarnego kapelusza i cygara w ustach.
Wręcza on Wiktorii tę książkę, którą przed momentem wyciągnął. Spogląda jej głęboko w oczy, jeszcze raz przez chwilę, jak by poddawał lustracji głębię jej delikatnej duszy, każdy ciemny zakamarek. Wtem nagle przemawia pewnym siebie tonem - Trzymaj się Viki. - po czym puszcza jej oczko i odchodzi.
Dziewczyna zamiera w bezruchu. Stoi jak karp z otwartą buzią.
- Skąd on zna moje imię??? Przecież mu się nie przedstawiałam.- Powoli opuszcza wzrok, spoglądając w tytuł książki, którą wręczył jej ten tajemniczy człowiek. "JUŻ NIE UCIEKNIESZ". Ten szyld ją poraża. Czy to był zamierzony gest czy zwykły odruch? Nie wiadomo. Wiktoria otwiera książkę i spostrzega małą czerwoną karteczkę wciśniętą w środek, a na niej widnieje, ciemną i grubą kreską naszkicowany symbol gwiazdy shadow. - Moje serce bije mi niczym kościelny dzwon. Może to tylko taki zbieg okoliczności, że akurat wybrał tę książkę. Może się śpieszył, a tę kartkę , ktoś kiedyś wsadził i nie wyciągnięto jej do tej pory. Najgorsze jest, że sama w to nie wierzę.
Wiki chwilę się zastanawia, patrząc w okno w stronę auta. Ten tajemniczy mężczyzna siedzi tam w środku , ale nie rusza z miejsca, jakby za kimś czekał. Dziewczyna spogląda w kierunku tej staruszki, która właśnie przesuwa się wolno do wyjścia. W ręce trzyma książkę. Pewnie jakiś, kolejny kryminał.
Auto dalej nieruchomo stoi na bocznej uliczce, pod oknem biblioteki. Wiktoria raz jeszcze spogląda na okładkę książki, którą trzyma w ręku. Odwraca ją tyłem do góry, ale opisu brak. Spogląda na drzwi. Starsza pani, stoi już w korytarzyku i powoli, wkłada książkę do swojej materiałowej siateczki.
Za oknem auto czai się, niczym drapieżnik ukryty w krzakach czekający na swoją ofiarę i gotowy, być tam tak długo, aż nadarzy się okazja do ataku. Lepiej by tak się nigdy nie stało. Ona taka słaba , on taki silny.
Przewraca dziewczyna pierwszą stronę w książce i nieruchomieje, jak jakiś słup soli. Dostrzega tam znajomy cytat...
Przewraca dziewczyna pierwszą stronę w książce i nieruchomieje, jak jakiś słup soli. Dostrzega tam znajomy cytat...
Smutek rani serca, niewinnego człowieka...
Karma … kat morderca na ciebie czeka.
Zło w nim, ale on nie jest zły
Należy do ciebie, do niego należysz – Ty!
Karma … kat morderca na ciebie czeka.
Zło w nim, ale on nie jest zły
Należy do ciebie, do niego należysz – Ty!
To powoduje, że nagle ciało nastolatki chwieje się, a powieść spada i z hukiem uderza w ziemię... To co uważała, do tej pory za zwykły zbieg okoliczności, teraz powoli przybiera realnych kształtów.
- Albo ten fragment wypadł jakiemuś czytelnikowi, albo.. było to celowe posunięcie... To był przekaz! Kim on jest? Czego chce?
Wiki podchodzi do bibliotekarek i pokazuje im książkę.
- Przepraszam. O czym jest ta książka? - pyta
Ciekawość zżera ją od środka niczym wygłodniały, mięsożerny, pasożyt. Hania bierze książkę w dłoń i od razu sprawdza jej tył. Tam nic nie pisze, więc tłumaczy z tego co pamięta.
- A no tak...To horror. Opowiada o dziewczynie , która ucieka przed satanistyczną sektą.
Bibliotekarka mówi z wielkim przekonaniem, po czym urywa na moment wypowiedź, dodając z pewnym wstrętem
- Szczerze to nie polecam.
- Dlaczego? - pyta lekko zalękniona Wiki.
- Za dużo brutalnych scen, takich... wiesz... nawet erotycznie brutalnych... Nie polecam. Po za tym, to lektura typowo dla dorosłych. Słyszałam nawet, że miała być zakazana, bo … za dużo w niej... pornografii i podobno propaguje pedofilię i sadomasochizm... Ale ja nie czytałam jej to nie wiem. Pani pewnie nawet osiemnastu lat jeszcze nie ma...
Wiktoria wyciąga z plecaka portfel. Otwiera go i wyjmuje dowód osobisty a następnie macha nim delikatnie przed oczami bibliotekarki, co wywołuje uśmiech u kobiety oraz lekkie zażenowanie. Ona wie, że źle robi, wypożyczając tę książkę.
- Na pewno w oczach bibliotekarek moja ocena osiągnęła totalne minimum i spadła do zera, ale... czuje, że tylko tak mogę rozszyfrować to, co zdaje się wyglądać jak jakaś typowa zagadka kryminalna.
Tajemniczy mężczyzna i jeszcze bardziej tajemniczy przekaz, odziany w krwiste poszlaki brutalnego zła, które na początku przybierało niewinne kształty w postaci bezpiecznej książki. Jednak czy tak naprawdę bezpiecznej? Aż strach się bać na samą myśl, co w tej książce jest opisane... i w jaki sposób zostało przedstawione... i ta świadomość tego, że między tą powieścią a jej życiem może istnieć jakieś powiązanie... śmiertelnie niebezpieczna korelacja.. To przeraża najbardziej.