Grzędowicz - Pan Lodowego Ogrodu

1
Na wstępie chcę zaznaczyć, że z zasady nie lubię polskiej fantastyki. Uważam, że wielu z naszych autorów ma kompleksy, i to odbija się niestety na tekstach. Jednak postanowiłem sięgnąć wreszcie po "Pana Lodowego Ogrodu" który kusił mnie od jakiegoś czasu... I pierwszego dnia, po pierwszych paru stronach oniemiałem.



Z zaskoczenia. "O cholera, ale on jest dobry!"



To pierwsza polska powieść (cykl raczej) Science Fantasy jaką czytałem, a że to mój ulubiony gatunek, i konkurencja jest spora raczej nie spodziewałem się aż takiej jazdy. Ale w mojej nieskromnej opinii Grzędowicz nie ustępuje ani Nivenowi (choć może jest odrobinę mniej poważny), ani Varleyowi (choć jego świat jak na razie jest mniej skomplikowany). Za to bije ich na głowę rytmem, i płynnością narracji.

W tekst wchodzi się jak w masło. Przysięgam, że czyta się gładko jak Pottera.



Pomysły w Science Fantasy muszą być najwyższej klasy, taka tematyka. A Grzędowicz wali z grubej rury, a potem sięga po haubicę. ;) Widać, że będzie to spory cykl, bo mimo iż kończę pierwszy, tłusty tom wątki się mnożą jak króliki po viagrze, i bardzo niewiele się wyjaśnia. Na pewno będę wiernym czytelnikiem całej "sagi" o Drakkainenie - to na pewno.

Fabuła jest po prostu świetna. Chwilami nie mniej emocjonująca niż "Gra Endera" Carda, czy inne hity rynku SF.



Fabuły nie będę zdradzał. Sama nazwa gatunku mówi wiele.



Zanim podsumuję, nie omieszkam jednak wspomnieć o wadach. A właściwie o jednej jedynej. Paradoksalnie chodzi mi o to samo, co zarzucam każdej lepszej polskiej książce fantastycznej: Brak epickiego podejścia. Kompleksy "to nie będzie bestseller Timesa". To niestety zawsze rzutuje na tekst, i autor chwilami sam się hamuje. Nie wiem, czy to po to, żeby nie narazić się na śmieszność, czy to po prostu jakaś większa psychologia - grunt, że autor, który nie nastawia się, że "napiszę najlepsze Science Fantasy na świecie" po prostu... Nie napisze najlepszego Science Fantasy na świecie.



Nie wiem czy łapiecie o co mi chodzi. Oto przykład:



Główny bohater nie jest ciekawy. Jest swojski. Jak Geralt i reszta tego tałatajstwa. Okej. Niby to wymiatak, niby potrafi cuda, a jednak ciągle traktuję go jak "pana Wiesia" z pracy, tylko dopakowanego.

Niektórzy recenzenci mówią, że przez to lepiej "czujemy", lepiej utożsamiamy się z bohaterem.

Inni o tym samym piszą, że bohater jest "mało wyraźny" i z nimi się zgodzę.



Dlaczego mam się utożsamiać z bohaterem powieści, w której dzieją się takie niesamowite rzeczy? Czemu musimy przenosić naszą nudną codzienność do wszystkich wymyslonych przez nas światów? Czemu nie dać się po prostu zalać tą świeżością i nowością...?



Jak mówię - to mój zarzut do całej Polskiej literatury fantastycznej.



A teraz podsumowanie.



Chcesz pisać fantasy lub SF? Chcesz robić to dobrze?

Idź teraz, i kup na święta "Pana Lodowego Ogrodu" Grzędowicza, i czytaj jak ja, z wypiekami na twarzy. Zobaczysz co ja rozumiem przez "genialną książkę".



Pozdrawiam
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

4
Drugi tom ochłodził nieco moje emocje. Tym bardziej, że poprawiłem go bardzo dobrą trylogią "Mroczne Materie".



Największa wada książki - niepotrzebny, nie wprowadzający na razie (już przez dwa tomy! I to równo pół tekstu!) niczego wątek Odwróconego żurawia, służący chyba tylko jako przedłużacz tekstu i wycieczka krajoznawcza. Za długo, za szeroko na wątek poboczny. I co? Pewnie w tomie piątym okaże się, że gościu był potrzebny, bo wpadnie pod kopyta wrogom Drakkainena i ten dzięki niemu ucieknie.



Oczywiście przesadzam, ale to po prostu marne.



Co więcej - w drugim tomie autor pozbywa się resztek "science" ze swojego "science fantasy". Nie będę zdradzał fabuły, ale... Wprowadzenie postaci komicznej i, nie bójmy się tego powiedzieć: maskotki nie wychodzi na razie tej książce na dobre.



Cóż.



Cykl się zaczął. Jeśli ufać mojemu instynktowi, to potrwa to dobrych pięć, sześć opasłych tomów.



I po lekturze drugiego tomu... Mój entuzjazm opadł. Jeszcze trochę i zamarznie.
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

6
Ja czytałem jakiś czas temu jedynie pierwszy tom.

Zgodzę się z tobą prawie we wszystkim. Bardzo dobra poczytność, niesamowity klimat oparty na obrazach Boscha. Mocna psychodelka. Przynajmniej jeśli chodzi o wątek głównego bohatera. Równie barwny i dobry wątek następcy tronu jest wzorowany (dość mocno, przyznajmy) na "Piasecznikach" Martina. O ile pamiętam, autor sam przyznaje się do tych inspiracji i bardzo dobrze. Gdyby zaprzeczył, dużo by stracił.

Jak dla mnie główną wadą nie jest hamowanie siebie. Nie dostrzegłem tego, ale przyznam, że nie szukałem. Grzędowicz natomiast tak pędzi z akcją (wydarzenie goni wydarzenie, co samo w sobie nie jest złe), że zdarzają się irytujące niedoróbki. I trochę ich jest, niestety.

Ale ogólnie pierwszy tom jest Bardzo dobry IMO.

Brawa.
Nie obgryzaj paznokci. Wenus z Milo też tak zaczynała...

7
Pierwszy tom przeczytałam szybko. Drugi jakos mi się ciągnie, przeczytam parę stron, odkładam, zapominam, powracam. Z tego wynika, że pierwszy chyba jednak bardziej mi się podobał. A przynajmniej bardziej mnie wciągnął.

8
Hm...

Przyszły dwa tomy bodajże w grudniu.

Już nie odejdą XD.

Autor wart jest nagród, które otrzymał. Więcej rzec na wstępie nie mogę ^^.

Kiedy przeczytałem pierwsze pół strony, to sobie myślę "znowu dziecko wybrane przez los/bogów/etc :F). Po kolejnych paru wstydzę się za te myśli.

Bardzo dobry jest motyw zmiany narracji. Jeśli nie powiedzieć genialny. Dalej mogę powiedzieć, że autor wie, o czym pisze. Taka np. technika kamuflażu mnie oczarowała(to akurat część druga).

No właśnie, druga. Parzyste rozdziały, jeśli wiecie, o co mi chodzi, raczej nie zaskakiwały, takie szli i szli i dojść nie mogli :wink:, natomiast w nieparzystych zniknął "the bajer", jak to Nine nazywa. Rozpaczałem kilka dni. :wink:... Generalnie, po czytnięciu jedynki, gdybym nie miał dwójki pod ręką, to musiałbym skopać jakiegoś kundelka. Po skończeniu tomu nr 2 natomiast jakoś wytrzymałem. Wystarczyło zacząć "mroczną baterię" :)

Podsumowując? "Grzędowicz wgniata w ziemię i miażdży."



Ps. Nine, a nie zastanawiałeś się nad tym, czy przypadkiem to wątek Vuka jest niepotrzebny, a to Filar jest głównym bohaterem? A spotkać się spotkają na pewno, najlepiej po po przeciwnej stronie barykady ^^...
"Seks bez miłości to puste doświadczenie" - Woody Allen (chudy alien).
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”

cron