_____Śnił mi się szerszeń. Godzinę wcześniej obudziło mnie upierdliwe bzyczenie. Spojrzałem na zegarek, była piąta rano. Zacząłem rozglądać się po pokoju, próbując zlokalizować źródło denerwującego dźwięku. Dochodził spomiędzy długich żaluzji w drzwiach od balkonu. Kilka razy mignął mi miedzy nimi czarny kształt, pewnie bąk albo inna osa. Machnąłem ręką i zamknąłem oczy, pragnąc jak najszybciej powrócić do krainy Morfeusza – budzik miał zadzwonić dopiero za godzinę!
_____Śnił mi się szerszeń. Byłem w rodzinnym domu. Matka przygotowywała obiad w kuchni, a ja uganiałem się po pokojach za wielkim owadem, trzymając w ręce ogromną packę na muchy. Mój przeciwnik był długości mniej więcej trzech średniej wielkości ogórków. Bzyczał i buczał, a ja za nic nie mogłem go dopaść! Waliłem packą gdzie popadło, demolując wszystko dookoła. Wazony, obrazy, naczynia, nawet meble – wszystko kończyło na podłodze, rozbite w drobny mak. W końcu wziąłem tak szeroki zamach, że zmiotłem cały dom. Ciężko dysząc, stałem w chmurze pyłu pośród ruin i rozglądałem się wokół. Tam, gdzie kiedyś była kuchnia, stała matka z patelnią w jednej i ścierką w drugiej ręce, a za nią groźnie pobzykiwał wciąż żywy szerszeń. Chciałem ostrzec matkę, ale zanim otworzyłem usta, owad rzucił się na nią i powalił na ziemię. Ruszyłem w ich kierunku, ale nogi miałem jak z waty, a stopy dziwnie kleiły się do podłoża.
_____Zanim zdążyłem zrobić dwa kroki, owad wysunął z odwłoka wielkie żądło, ostre jak riposta posła Palikota, daleko nie szukając. Podwinął mamie sukienkę, odsłaniając kształtne uda i jędrne pośladki, po czym zaczął przeraźliwie dzwonić. Machnąłem ręką na oślep. Świdrujący uszy dźwięk nie ustawał. Otwarłem jedno oko. Na wpół rozbudzony wyłączyłem budzik. Dzwonienie ustało. Szerszeń rozmył się wraz z niknącym snem, a ja usiadłem na łóżku i zapragnąłem jak najszybciej zapomnieć o przerażającej wizji.
_____Przeciągnąłem się i poszedłem do łazienki, z zamiarem spłukania z siebie koszmaru gorącą wodą. Z pomieszczenia dobiegał szum. Czyżbym wczoraj zostawił odkręcony kurek? Zdziwiony, otworzyłem drzwi.
_____W kabinie stał wielki szerszeń i w najlepsze brał prysznic.
- Khem! – chrząknął znacząco, kiedy mnie zobaczył. – Pan wybaczy, ja się tutaj kąpię!
Zemdlałem. Kiedy padałem na podłogę, przed oczami mignęła jeszcze mi różowa podomka mojej matki, zawieszona na haczyku na ręcznik.
Leeds, 28.07.2010
Żądło [humoreska / miniatura]
1[img]http://pmalacha.files.wordpress.com/2011/06/rr-350-x-22.jpg[/img]
Sleep is a baby-mama of death.
Sleep is a baby-mama of death.