Latest post of the previous page:
Wiem. Chodzi mi o to, że z całą pewnością sprzedaż będzie "nie więcej niż kilkaset sztuk". Czego nie wydrukowali, tego nie sprzedadzą.A jak ja zadebiutuję, to z dodrukami będzie 15.000, zobaczycie.

Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
Latest post of the previous page:
Wiem. Chodzi mi o to, że z całą pewnością sprzedaż będzie "nie więcej niż kilkaset sztuk". Czego nie wydrukowali, tego nie sprzedadzą.Lepiej nic. Przecież i tak nie zapłacą ci za reklamę. Nikomu nie płacą!Sir Wolf pisze:Zresztą co jeszcze można powiedzieć o ND?
Czy na pewno? Czy naprawdę tak jest, że gdy odrzucą czyjś tekst, a potem zobaczą go w Empiku wydanego w ilości tysiąca egzemplarzy i dowiedzą się, że autor nie dostał za książkę nawet grosza, to przyjmą go z otwartymi ramionami?Gemmini pisze:Osoby, które u nich wydadzą książki z pewnością będą miały łatwiejszy start u innych wydawców.
Ja tak nie uważam. Jeżeli jesteś pewny swego, to czemu nie? Współfinansujesz, jesteś udziałowcem z nadzieją na zwrot inwestycji. Dajesz zarobić wydawcy, wszyscy są zadowoleni, jeśli pozycja jest dobra i jest sprzedaż. ND tylko i wyłącznie doi, jak czytam nie tylko autorów, ale i korektorów.Weber pisze:Osoby płacące za wydanie książki stawiam na równi z tymi wydającymi w ND.
Nie, na pewno nie. Jeśli tekst będzie miał świetne recenzje w sieci, druk zejdzie w 100% i ludzie zaczną pytać o książkę w empikach...? Porządni wydawcy na pewno dalej będą pluć na autora i gardzić takim lamusem.Czy na pewno? Czy naprawdę tak jest, że gdy odrzucą czyjś tekst, a potem zobaczą go w Empiku wydanego w ilości tysiąca egzemplarzy i dowiedzą się, że autor nie dostał za książkę nawet grosza, to przyjmą go z otwartymi ramionami?
Nie patrzysz z punktu widzenia przeświadczonego o swojej wyjątkowości debiutanta, który naczytał się takich rzeczy:Weber pisze:Jeśli autorzy książek wydanych w ND wysyłali teksty do innych wydawnictw i w nich zostali odrzuceni to czy wydanie w ND tej samej książki coś zmieni?
Otrzymując odmowy od wydawnictw i próbując wydać własnym sumptem te osoby są przekonane o tym, że są następnym Kingiem lub Rowling. Wielką karierę blokuje im wyłącznie niechęć wydawców, więc próbują ją pokonać, czy to w ND czy finansując powstanie książki.http://wyborcza.pl/1,75480,7395136,Bestseller_czyli_cos_z_niczego.html?as=7&startsz=x pisze:Stephen King tyle razy na początku kariery bywał odrzucany, że sfrustrowany wyrzucił swoją książkę "Carrie" do kosza. Jego żona Tabitha wyjęła manuskrypt i zaniosła do kolejnego wydawnictwa, które ją opublikowało. "Przeminęło z wiatrem" odrzuciło 38 wydawnictw. A "Diunę" Franka Herberta - aż 23. Kilkanaście wydawnictw nie chciało "Harry'ego Pottera".
John Gary, autor "Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus", szukał wydawcy kilka lat. Każdy twierdził, że to się nie sprzeda. Książka sprzedała się w 40 mln egzemplarzy w 149 krajach.
(...)
Stephenie Meyer, autorka cyklu książek o nastoletnich wampirach, która zdeklasowała J.K. Rowling na listach bestsellerów, twierdzi, że książka po prostu jej się przyśniła. Dokładnie 2 czerwca 2003 roku. Stephenie Meyer do tego dnia była matką wychowująca trójkę dzieci. Nigdy wcześniej nie pisała. Po tej nocy siadła do pisania (co nie jest proste przy dzieciach) i posłała gotową książkę do kilkunastu wydawnictw.
15 z wydawnictw odrzuciło rękopis, twierdząc, że opowieść o wampirze, który kocha dziewczynę, ale jednocześnie pożąda jej krwi, jest głupia. Miliony nastolatków uważały inaczej, bo książka sprzedała się lepiej niż "Harry Potter".
Zdaje się, że żadna wydana w ten sposób w naszym kraju książka nie stała się popularna, żadna nie chwyciła, autor nie zarobił. Chyba, że nie mam wiedzy w tej sprawie - ale pewnie byłoby o tym głośno, m.in. na naszym forum.djas pisze:Ja tak nie uważam. Jeżeli jesteś pewny swego, to czemu nie?Weber pisze:Osoby płacące za wydanie książki stawiam na równi z tymi wydającymi w ND.