16

Latest post of the previous page:

Testudos pisze:dajmy czytelnikowi pomyśleć. Opiszmy nieco, niech wymyśli samemu gdzie dokładnie towarzysza ścinają kartacze, co dzieje się z jego rozrzuconymi wnętrznościami, niech w głowie pojawią mu się obrazy fruwających drzazg, szczap, w uszach rozbrzmi chrzęst, trzask i łomot walących się masztów i huczących dział!
i sam sobie beczke spod nóg wytrąciles tym opsikiem, bo własnie takie coś wyobraźnię uruchamia,

a nie lakoniczne: "zaczęli sie tluc mieczami"



jasne, detale broni opisujemy przed starcieim, podobnie jak scenografię i samych bohaterów - w jakim sa stanie, jaką mają motywacje, etc., itd. - ale już starcie moze być opisane dowolnie, byle dynamicznie, byle czuć siłę ciosów, pot i grzmot kopyt, jak u komudy w "bohunie" gdy usaria szła na tabor.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

17
i sam sobie beczke spod nóg wytrąciles tym opsikiem, bo własnie takie coś wyobraźnię uruchamia,
Nie do końca zrozumiałem, ale ok.


a nie lakoniczne: "zaczęli sie tluc mieczami"
To jest złe. Wiem.

Może w poprzednik poście wyraziłem się trochę nie jasno...

Chodziło mi na ogół o to, żeby nie rozbijać wszystkiego na szczególiki, atomy.


bo własnie takie coś wyobraźnię uruchamia,
O to chodzi.

I dążę, żeby osiągnąć taki poziom. Nie nudzący czytelnika, ale także nie omijający szerokim łukiem ekscytujących, pełnych akcji scen.

Próbuję oddziaływać na wyobraźnię czytelnika.

Chyba na razie mi jeszcze nie wychodzi, ale staram się.



Znaleźć złoty środek między nudną rozprawką, a krótkim sprawozdaniem.

Mniej więcej.
Are you man enough to hold the gun?

18
to z beczka to pochwała była :D



no i zgodze się, ze trzeba równowagę znaleźć - juz tak to jest, ze czasem opisy walk wychodza nieźle, a czasem ostrza panu bogu w oko autor wpycha.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

19
to z beczka to pochwała była
A to dziękuję. Pierwszy raz się sptokałem z tym frazeologizmem, a słownika nie mam pod rękę więc... ^_^'



/zignorujcie mnie/
Are you man enough to hold the gun?

20
sory za beczkę.

skrót myślowy.



:twisted:
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

21
mnie wkurza jedno - jak czytam ksiązkę i widzę sceny które zostaly tam wrzuconoe bo beda dobrze wyglądały na filmie...



Hanibal: po tamtej stronie maski - sorry - żenada.

7 tom Heńska Garncarza - podobnie...

22
Andrzej Pilipiuk pisze:mnie wkurza jedno - jak czytam ksiązkę i widzę sceny które zostaly tam wrzuconoe bo beda dobrze wyglądały na filmie...



Hanibal: po tamtej stronie maski - sorry - żenada.

7 tom Heńska Garncarza - podobnie...


No widzisz tu mamy przykład książek wybitnie komercyjnych, pisanych z myślą późniejszym wypuszczeniu filmu, gry i całej masy gadżetów (szczególnie w przypadku HP). To nie książki, tylko wielotomowe marketingowe maszynki do nabijania kiesy. :wink: Takiego Wędrowycza to moim zdaniem dość trudno by było przenieść na ekran...



Podobnie jest moim zdaniem z Kodem da Vinci - jak czytałem tę książkę (przed obejrzeniem filmu) to prostu widziałem oczami gotowe sceny w filmie - taką książkę jest raczej łatwo przenieść na ekran, bo jest "napisana scenami".

23
Dzięki ci Twórco Tematu, bo mi się temat podoba i aż mnie chęć chwyciła, aby się wypowiedzieć.

Z kodem da vinczi faktycznie, też od razu przy czytaniu widziałam film, z Harrym no cóż, nie lubię Harrego, więc go w spokoju zostawię. Myślę, że i Jakuba Wędrowycza dałoby się przenieść na ekran, ale nie sądzę, że bez pomocy autora wyszłoby to dobrze. Po prostu autor powieści i Panowie-Robiący-Film zazwyczaj mają inne wizje realizacji, jeśli książka nie jest od razu gotowa do przeniesienia na ekran. Podobno mam jeden taki tekst (nieopublikowane jeszcze) który dobrze oglądałoby się na dużym ekranie. Tak mówili ci, którzy czytali. Ja osobiście uważam nawet, że jego ekranizacja byłaby lepsza od samego tekstu. Ale to wyjątki. Większość z tego co sama piszę nie mogłaby zostać przeniesiona na na ekran ze względu na coś co nazywam 'dziwnością fabuły', za dużo pierdół i monologów. Słowa tu po prostu są potrzebne. Jako takich świadomych technik filmowych chyba stosować nie potrafię. Osobiście nie przepadam za ekranizacjami fantastyki, bo potem wygląda to w ten sposób - przecudnej urody bohaterka wraz ze swym bohaterem i wybawca uciekają przed plastikowymi nietoperzami a zamieniony w żmiję pogrzebacz atakuje ich zza pleców.
Książki to drogi do innych światów.

24
lebruce pisze:
Takiego Wędrowycza to moim zdaniem dość trudno by było przenieść na ekran...


może i trudno, ale za to jaki materiał na ekranizacje 8) Całe szczęście, że nikt sie za to nie bierze, bo potem wychodzą takie śmieci jak serial "Wiedźmin". Ogólnie myślę, że jak któryś z polskich reżyserów będzie chciał przelać na ekran Jakuba to zorganizujemy bojkot :twisted: Po prostu nie umiemy robić filmów fantasy...:cry:



Co do pisania scenami. Zależy dla kogo piszemy. Nam to robi różnicę, bo "siedzimy" w temacie, ale czy taki piętnastoletni chłopak żyjący piłką nożną będzie sie zastanawiał nad tym? Stwierdzi, że jakoś inaczej napisane i będzie kolejno przewracał kartki...



mnie to osobiście różnicy nie robi, ważne żeby był dobry, przystępny język, a wyobraźnia idzie własną drogą, nawet niekiedy rozmijając się z przekazem autora

:D
jestem, więc pisze...


Jedni myślą, że piszą. Drudzy piszą, że myślą.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”