Czy prawo autorskie jest jedne dla wsiech krajów?
Nie. Ustawa o prawach autorskich weszła w życie w Polsce w 1994 roku. Wcześniej nie było zakazu kopiowania programów komputerowych i filmów, które to kopie były normalnie sprzedawane w sklepach. Pamiętam nawet taki program na TV Katowice, który miał tytuł "Hity z satelity". W programie tym emitowano filmy nagrane z niemieckich kanałów satelitarnych (było widać nawet logo tych kanałów), TV Katowice podkładała jedynie głos lektora.
Myślę, że na podstawie ukazanych przez Ciebie przykładów można wysnuć wniosek, iż prawo autorskie w Rosji jest (lub jeszcze niedawno było) inne, niż nasze.
marcinsen pisze:Gdzie leży granica inspirowania się postaciami innych twórców? Są postacie zakorzenione głęboko w popkulturze. Mamy teraz czekać 70 lat, żeby móc do nich nawiązać?
70 lat za dużo. Czy zero lat to za mało? Moim zdaniem tak, chyba się zgodzisz. Niesieni duchem wolności zróbmy 7 lat ochrony.
Gdyby tak było, to na półki księgarń trafiałyby właśnie "fanfikowe" wersje Harrego Pottera oraz Wiedźmina. Ludzie uwielbiają znane sobie postacie (dowód: popularność seriali oraz sag w literaturze) i kupowaliby to. Pieniądz gorszy wypiera lepszy, więc księgarnie wypełniłyby się takimi kontynuacjami.
A tak twórcy nie są odtwórcami i muszą wymyślić coś nowego, aby zaistnieć, nie mogą pójść na łatwiznę i napisać sobie kolejnej części Harrego Pottera, jak w Rosji.
Więc z okresu 7 i 70 lat ochrony utworów literackich wybieram ten drugi.
Navajro pisze:Tu przecież nie chodzi o pieniądze... Naprawdę myślicie, że Sapkowski bałby się konkurencji ze strony jakiegoś początkującego autora? Sądzicie, że takowy autor miałby szanse na napisanie czegoś lepszego niż AS? No litości...
Przywołał ktoś w tym wątku przykłady Conana, gdy ich autorzy prześcignęli pomysłodawcę. Poza tym podajesz przykład skrajny, jednego z najsławniejszych autorów fantasy w Polsce. A co z tymi wszystkimi bardziej "średnimi"? Ktoś nieco bardziej sprawny pisarsko niż oni (albo z plecami w wydawnictwach) ale bez pomysłu mógłby wydać kontynuację ich pomysłów, zarobić na tym, a oryginał byłby jedynie dla koneserów - wyglądałoby to podobnie, jak w wypadku ponownych ekranizacji w świecie kina.
Navajero pisze:Chodzi o to, że każdy pisarz wyrabia sobie pewną markę. Ta marka to jego nazwisko, ale także postacie i światy które stworzył. Sapkowski kojarzony jest z wiedźminem Geraltem z Rivii, Pilipiuk z Wędrowyczem, Dukaj z Benedyktem Gierosławskim. I pewnie żaden z wyżej wymienionych nie chciałby, aby jakiś "młody gniewny" psuł mu ową markę. Bo niby dlaczego? Niech sobie wyrobi własną i robi z nią co chce.
Zgadzam się w całej rozciągłości, co moim zdaniem nie wyklucza także kwestii pieniędzy.