Latest post of the previous page:
Do drugiej okładki to ja bym się nawet skusił, od razu:D.63
O ile się nie mylę, to jest okładka z pierwszego wydania, z 2004 czy 5 roku 
W okładkach, nie tylko Fabryki, to dwie epoki co najmniej
Ale to dryf, może warto wydzielić, żeby nie psuć dynamicznego wątku o blurbach?

W okładkach, nie tylko Fabryki, to dwie epoki co najmniej

Ale to dryf, może warto wydzielić, żeby nie psuć dynamicznego wątku o blurbach?

Mówcie mi Pegasus 
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
64
Jeszcze trochę podryfuję...
Mnie zawsze podobały się te okładki z pierwszego wydania. Ta nowa skręca estetycznie w stronę okładek z rodzaju prozy, po którą sięgam z wielkim oporami. Chociaż rozumiem chęć wydawcy, by trafić do akurat tego targetu 
Z dyskusji o blurbach wynoszę, że lepiej takowy posiadać, choć umiarkowanie chwalący, za to naszpikowany sensownymi informacjami
Tylko wciąż nie rozumiem, dlaczego w pierwszym poście padła sugestia, jakoby sam autor miał się zajmować pisaniem takiego.


Z dyskusji o blurbach wynoszę, że lepiej takowy posiadać, choć umiarkowanie chwalący, za to naszpikowany sensownymi informacjami

"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/
66
Cytat z książki "Sprzedać książkę po okładce":
"Wobec wszystkich narzędzi promowania książki rola tekstu na okładce wydaje się mało istotna, jednak tylko znikomy odsetek wydawców z niego rezygnuje. Zamieszczenie takiej informacji prawie nic nie kosztuje. Nie wymaga dodatkowych nakładów finansowych na skład DTP. Jeśli opis książki pisze autor, to opłata za tekst jest już wliczona w jego honorarium. Podobnie dzieje się, jeśli redakcją takiego tekstu zajmuje się dział promocji w wydawnictwie. Często informacje na okładce są wliczone w działania promocyjne. Skoro wydawca dostarczył dziennikarzowi egzemplarz redakcyjny i doczekał się pochlebnej recenzji, może bezpłatnie zamieścić jej fragment jako cytat. Tekst na okładce jest najczęściej darmową formą bezpośredniego kontaktu z odbiorcą książki. Można przypuszczać, że ma ostateczny wpływ na jego decyzję o zakupie. Jeśli ktoś sięga po tytuł, o którym nigdy wcześniej nie słyszał, notatka od wydawcy jest pierwszym i często ostatnim komunikatem, który może skłonić do kupna. Ma nakłaniać kogoś, kto widzi daną pozycję pierwszy raz na oczy, a także kogoś, kto o książce słyszał, ale nie jest zdecydowany na jej zakup. W wypadku osób, które przychodzą do księgarni, żeby kupić konkretny tytuł, tekst na okładce powinien utwierdzać je w przekonaniu, że dokonały właściwego wyboru. Od innych rodzajów promocji odróżnia go bardzo ważny aspekt — okładka jest fizyczną częścią książki, czyli medium uznawanego za najbardziej wiarygodne w odróżnieniu od radia, prasy, telewizji, a zwłaszcza internetu. Nabywca może uznać wszelkie zamieszczone na niej informacje za godne zaufania. Wiadomości na okładce prędzej można porównać do spisu składników na opakowaniu produktu spożywczego niż do ulotki reklamowej, ponieważ w świadomości wielu osób odwiedzających księgarnie uchodzi za tekst czysto informacyjny, chociaż przeważnie nim nie jest."
[ Dodano: Śro 25 Cze, 2014 ]
I jeszcze dla wyjaśnienia terminu:
"Po raz pierwszy w historii terminu „blurb” użył amerykański humorysta Gelett Burgess w 1907 roku. Na okładce jego książki zatytułowanej „Are You a Bromide?” pojawił się rysunek przesadnie otyłej blondynki. Autor określił ją, jako pannę Blindę Blurb. Jej nazwisko zaczęło funkcjonować w języku angielskim jako określenie przejaskrawionego opisu na książce."
"Wobec wszystkich narzędzi promowania książki rola tekstu na okładce wydaje się mało istotna, jednak tylko znikomy odsetek wydawców z niego rezygnuje. Zamieszczenie takiej informacji prawie nic nie kosztuje. Nie wymaga dodatkowych nakładów finansowych na skład DTP. Jeśli opis książki pisze autor, to opłata za tekst jest już wliczona w jego honorarium. Podobnie dzieje się, jeśli redakcją takiego tekstu zajmuje się dział promocji w wydawnictwie. Często informacje na okładce są wliczone w działania promocyjne. Skoro wydawca dostarczył dziennikarzowi egzemplarz redakcyjny i doczekał się pochlebnej recenzji, może bezpłatnie zamieścić jej fragment jako cytat. Tekst na okładce jest najczęściej darmową formą bezpośredniego kontaktu z odbiorcą książki. Można przypuszczać, że ma ostateczny wpływ na jego decyzję o zakupie. Jeśli ktoś sięga po tytuł, o którym nigdy wcześniej nie słyszał, notatka od wydawcy jest pierwszym i często ostatnim komunikatem, który może skłonić do kupna. Ma nakłaniać kogoś, kto widzi daną pozycję pierwszy raz na oczy, a także kogoś, kto o książce słyszał, ale nie jest zdecydowany na jej zakup. W wypadku osób, które przychodzą do księgarni, żeby kupić konkretny tytuł, tekst na okładce powinien utwierdzać je w przekonaniu, że dokonały właściwego wyboru. Od innych rodzajów promocji odróżnia go bardzo ważny aspekt — okładka jest fizyczną częścią książki, czyli medium uznawanego za najbardziej wiarygodne w odróżnieniu od radia, prasy, telewizji, a zwłaszcza internetu. Nabywca może uznać wszelkie zamieszczone na niej informacje za godne zaufania. Wiadomości na okładce prędzej można porównać do spisu składników na opakowaniu produktu spożywczego niż do ulotki reklamowej, ponieważ w świadomości wielu osób odwiedzających księgarnie uchodzi za tekst czysto informacyjny, chociaż przeważnie nim nie jest."
[ Dodano: Śro 25 Cze, 2014 ]
I jeszcze dla wyjaśnienia terminu:
"Po raz pierwszy w historii terminu „blurb” użył amerykański humorysta Gelett Burgess w 1907 roku. Na okładce jego książki zatytułowanej „Are You a Bromide?” pojawił się rysunek przesadnie otyłej blondynki. Autor określił ją, jako pannę Blindę Blurb. Jej nazwisko zaczęło funkcjonować w języku angielskim jako określenie przejaskrawionego opisu na książce."
67
MaciejŚlużyński pisze:Wiadomości na okładce prędzej można porównać do spisu składników na opakowaniu produktu spożywczego niż do ulotki reklamowej, ponieważ w świadomości wielu osób odwiedzających księgarnie uchodzi za tekst czysto informacyjny, chociaż przeważnie nim nie jest.
I o tym właśnie cały czas piszę.MaciejŚlużyński pisze: Jej nazwisko zaczęło funkcjonować w języku angielskim jako określenie przejaskrawionego opisu na książce.
I aby uprzedzić "Nigdy nie napisałem, że jest to nieskuteczne działanie".
68
Chyba muszę dziś już przestać pisać, bo wychodzi, że piszę niejasnoMiałbyś opory większe niż przed okładką obok? Romansidło, here i come, to mówi okładka. Ale fakt, sorry za offtop.

Podoba mi się bardziej okładka z pierwszego wydania książki, czyli druga z zaprezentowanych. Ta nowa okładka właśnie sugeruje romansidło, a to raczej nie dla mnie

"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/
69
IMO blurb jest ważny i niesie sporą wartość informacyjną, nawet jeśli nie jest to zamierzone. Sama forma reklamy pozwala już wnioskować o produkcie. Zwykła wzmianka, że autor jest następcą Tolkiena już mówi mi bardzo dużo - w tym wypadku, by danej książki nie kupować 

71
A nie nie, bo odnosiłem się do innego kolegi;p.Aktegev pisze:Chyba muszę dziś już przestać pisać, bo wychodzi, że piszę niejasnoMiałbyś opory większe niż przed okładką obok? Romansidło, here i come, to mówi okładka. Ale fakt, sorry za offtop.
Podoba mi się bardziej okładka z pierwszego wydania książki, czyli druga z zaprezentowanych. Ta nowa okładka właśnie sugeruje romansidło, a to raczej nie dla mnie
72
Wiem, wiem potem się skapnęłam. Literki mi się poprzestawiały przed oczami i zamiast "miałbyś" przeczytałam "miałabyś" 

"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/
73
To zdradzi go grubość tomiszcza i kilometrowe dodatki w różnych językachAndrzej Pilipiuk pisze:hmmm... a jeśli to naprawdę następca Tolkiena?

Poza tym jest spora szansa, że o kimś takim słyszałbym też z innych źródeł, niż tył książki.