Latest post of the previous page:
Myślę, że wszyscy. Głównie posty i wiadomości na GG.Andrzej Pilipiuk pisze:slavec2723 napisał/a:
Mamy 2634 zarejstrowanych użytkowników.
pytanie ilu coś pisze...

Zdanie Andrzeja, że "pracowitość i chęć szczera zrobią z ciebie pisatiela" jest dość kontrowersyjneEster pisze:A co do tworzenia postów zamiast tfurczości - skoro pisanie to praca jak każda inna, to chyba można sobie czasem pozwolić na małą odskocznię
Święta prawda, co jednak nie zmienia faktu, że lepiej uprawiać sport, niż go nie uprawiać. Lepiej umieć stać na rękach, niż nie umieć nic. Medale przyjdą, albo nie. Zdrowie (czyli w tym przypadku np. umiejętność w miarę poprawnego wyrażania się na piśmie) przyjdzie tak czy tak.Navajero pisze:są przecież osoby które posiadają do danej pracy pewne predyspozycje, a są i takie które ich nie mają. Jak zaczniesz trenować akrobatykę to prędzej czy później staniesz na rękach, ale od tego do salta z półśrubą daleko...
Navajero pisze:Bo jak się człowiek wda w dyskusję, a jeszcze gorzej w pyskusję, to traci może nie tyle wenę, co nastawienie które pozwala mu pisać. Coś takiego wybija z rytmu.
Sformułowanie, że pisanie to praca jak każda inna, rozumiałam w tym sensie, że po prostu: jest to praca, wysiłek intelektualny, psychiczny i może fizycznyNavajero pisze: Zdanie Andrzeja, że "pracowitość i chęć szczera zrobią z ciebie pisatiela" jest dość kontrowersyjne Nawet jeśli porównujemy pisanie do każdej innej pracy
Ha, miło że to nie aluzja, coś w tym jednak jestNavajero pisze: albo zajmujemy się blogaskiem ( nie to nie jest aluzja ), albo książką
O tak, całkowicie się z tym zgadzam - ja piszę dla rozładowania konfliktów psychicznych - i zauważyłem, że jak zbytnio się powdaję w różne dyskusje, to te rózne konflikty wewnętrzne, mną targające, rozładować będę poprzez pisanie postów, a nie poprzez twórczość bardziej literacką będącą.Navajero pisze:Co do pisania postów ( znaczy zbyt aktywnego pisania) to już Grzędowicz kiedyś stwierdził, że albo zajmujemy się blogaskiem ( nie to nie jest aluzja), albo książką... I coś w tym jest. Rozmawiałem na ten temat z paroma znajmymi pisarzami i wszyscy oni ograniczają swoją aktywność w Internecie. Bo jak się człowiek wda w dyskusję, a jeszcze gorzej w pyskusję, to traci może nie tyle wenę, co nastawienie które pozwala mu pisać.
W sumie też muszę się tego nauczyć. Na razie traktowałem dyskusje jedynie jako formę tfurczości własnej publicystyki, a przecież mogą stać się inspiracją do rozwijania inszych pomysłów literackich, stać się dopiero początkiem, a nie końcem.Thana pisze:Dla mnie dyskusje (może nie powinnam się przyznawać, ale pyskusje czasem też) mają sporą siłę wenotwórczą. Tylko muszą spełniać dwa warunki:
- dotyczyć tematu, który mnie aktualnie literacko interesuje;
- muszę się z nich w odpowiednim momencie wyłączyć (w pewnej chwili czuję, że coś we mnie "zatrybiło" i wtedy zostawiam dyskusję jej własnemu losowi i lecę tworzyć).