46

Latest post of the previous page:

Andrzej Pilipiuk pisze:slavec2723 napisał/a:

Mamy 2634 zarejstrowanych użytkowników.



pytanie ilu coś pisze...
Myślę, że wszyscy. Głównie posty i wiadomości na GG. :P
//Przygarnę wszystkie niechciane książki!//

47
Andrzej Pilipiuk pisze:
slavec2723 pisze: Mamy 2634 zarejstrowanych użytkowników.
pytanie ilu coś pisze...

A tego to już nikt nie potrafi powiedzieć z całą pewnością.

Mogę mówić tylko za siebie. Ja piszę. I swoją drogą, panie Andrzeju, od kwietnia czekam na ocenę tekstu :)

Pozdrawiam.

48
Wrócę do pytania z tytułu wątku.
Pisaliście o ciekawej fabule. Czasem cała fabuła to może być jedno mało znaczące wydarzenie. Liczy się nie tyle CO, ale JAK opowiedziano. Ale to już chyba wyższa szkoła jazdy, w sensie umiejętności warsztatowych, wrażliwości językowej, no i dochodzi kwestia wyboru gatunku ;) Na pewno niezależnie od tego, w jakiej konwencji się pisze, warto pamiętać, że język (tzw. "forma") też niesie w sobie "treść".
A co do tworzenia postów zamiast tfurczości - skoro pisanie to praca jak każda inna, to chyba można sobie czasem pozwolić na małą odskocznię ;)

49
Ester pisze:A co do tworzenia postów zamiast tfurczości - skoro pisanie to praca jak każda inna, to chyba można sobie czasem pozwolić na małą odskocznię ;)
Zdanie Andrzeja, że "pracowitość i chęć szczera zrobią z ciebie pisatiela" jest dość kontrowersyjne :P Nawet jeśli porównujemy pisanie do każdej innej pracy, to są przecież osoby które posiadają do danej pracy pewne predyspozycje, a są i takie które ich nie mają. Jak zaczniesz trenować akrobatykę to prędzej czy później staniesz na rękach, ale od tego do salta z półśrubą daleko... A pisanie to działalność par excellence wyczynowa. I konkurencja ogromna, przebiją się tylko najlepsi. Znaczy najbardziej pracowici i uzdolnieni. I ja bym obie te kwestie: uzdolnienia i pracowitość potraktował równorzędnie. Sorry, takie życie. Wiele osób chciałoby sukcesów na miarę Małysza, mogą się zapisać do sekcji narciarskiej i trenować pilnie, ale ilu z nich znajdzie się w kadrze narodowej? Co do pisania postów ( znaczy zbyt aktywnego pisania) to już Grzędowicz kiedyś stwierdził, że albo zajmujemy się blogaskiem ( nie to nie jest aluzja :) ), albo książką... I coś w tym jest. Rozmawiałem na ten temat z paroma znajmymi pisarzami i wszyscy oni ograniczają swoją aktywność w Internecie. Bo jak się człowiek wda w dyskusję, a jeszcze gorzej w pyskusję, to traci może nie tyle wenę, co nastawienie które pozwala mu pisać. Coś takiego wybija z rytmu. Dlatego ja przeważnie ignoruję najbardziej nawet idiotyczne posty, bo nie chcę się rozpraszać. Trzeba sobie określić priorytety: albo teoretyzujemy do utraty tchu i zmęczenia palców, albo piszemy...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

50
Navajero pisze:są przecież osoby które posiadają do danej pracy pewne predyspozycje, a są i takie które ich nie mają. Jak zaczniesz trenować akrobatykę to prędzej czy później staniesz na rękach, ale od tego do salta z półśrubą daleko...
Święta prawda, co jednak nie zmienia faktu, że lepiej uprawiać sport, niż go nie uprawiać. Lepiej umieć stać na rękach, niż nie umieć nic. Medale przyjdą, albo nie. Zdrowie (czyli w tym przypadku np. umiejętność w miarę poprawnego wyrażania się na piśmie) przyjdzie tak czy tak.
Navajero pisze:Bo jak się człowiek wda w dyskusję, a jeszcze gorzej w pyskusję, to traci może nie tyle wenę, co nastawienie które pozwala mu pisać. Coś takiego wybija z rytmu.


A tu się nie zgodzę. Dla mnie dyskusje (może nie powinnam się przyznawać, ale pyskusje czasem też) mają sporą siłę wenotwórczą. Tylko muszą spełniać dwa warunki:
- dotyczyć tematu, który mnie aktualnie literacko interesuje;
- muszę się z nich w odpowiednim momencie wyłączyć (w pewnej chwili czuję, że coś we mnie "zatrybiło" i wtedy zostawiam dyskusję jej własnemu losowi i lecę tworzyć).
W związku z tym bywam paskudną prowokatorką. ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

51
Zgadzam się, że z pisaniem jak w innych aktywnościach, każdy ma swój pułap, którego nie przeskoczy, choćby nie wiem jak ćwiczył warsztat. Dla jednego to będzie publikacja na forum, inny może będzie się w stanie z tego utrzymać, a nieliczni będą dostawać prestiżowe nagrody i tworzyć wiekopomne dzieła. Póki nie spróbujemy, nie dowiemy się, w której kategorii jesteśmy, więc trzeba działać ;)
Czyli zgadzam się z Thaną ;)
Navajero pisze: Zdanie Andrzeja, że "pracowitość i chęć szczera zrobią z ciebie pisatiela" jest dość kontrowersyjne Nawet jeśli porównujemy pisanie do każdej innej pracy
Sformułowanie, że pisanie to praca jak każda inna, rozumiałam w tym sensie, że po prostu: jest to praca, wysiłek intelektualny, psychiczny i może fizyczny ;) w odróżnieniu od tworzenia w nieprzytomnym szale albo pod wpływem środków zmieniających świadomość ;)
Navajero pisze: albo zajmujemy się blogaskiem ( nie to nie jest aluzja ), albo książką
Ha, miło że to nie aluzja, coś w tym jednak jest ;) Blogasek miał być na rozgrzewkę, ale bardzo wciąga, i ciężko przeskoczyć na trochę inny poziom.
Ale nie marudzę, stwierdzam fakt.

52
Navajero pisze:Co do pisania postów ( znaczy zbyt aktywnego pisania) to już Grzędowicz kiedyś stwierdził, że albo zajmujemy się blogaskiem ( nie to nie jest aluzja :) ), albo książką... I coś w tym jest. Rozmawiałem na ten temat z paroma znajmymi pisarzami i wszyscy oni ograniczają swoją aktywność w Internecie. Bo jak się człowiek wda w dyskusję, a jeszcze gorzej w pyskusję, to traci może nie tyle wenę, co nastawienie które pozwala mu pisać.
O tak, całkowicie się z tym zgadzam - ja piszę dla rozładowania konfliktów psychicznych - i zauważyłem, że jak zbytnio się powdaję w różne dyskusje, to te rózne konflikty wewnętrzne, mną targające, rozładować będę poprzez pisanie postów, a nie poprzez twórczość bardziej literacką będącą.

Więc też wyłączałem internet w pewnych momentach i podążałem ścieżką indywidualnej twórczości.

Chociaż z drugiej strony - pisanie postów też jakoś rozwija umiejętności pisarskie. Można jasno nauczyć się wyrażać, swoje zdania i bardziej klarowniej opisywać. Ma się też na bieżąco informację o tym, jak które zdanie jest odbierane przez szerszą publiczności.
Thana pisze:Dla mnie dyskusje (może nie powinnam się przyznawać, ale pyskusje czasem też) mają sporą siłę wenotwórczą. Tylko muszą spełniać dwa warunki:
- dotyczyć tematu, który mnie aktualnie literacko interesuje;
- muszę się z nich w odpowiednim momencie wyłączyć (w pewnej chwili czuję, że coś we mnie "zatrybiło" i wtedy zostawiam dyskusję jej własnemu losowi i lecę tworzyć).
W sumie też muszę się tego nauczyć. Na razie traktowałem dyskusje jedynie jako formę tfurczości własnej publicystyki, a przecież mogą stać się inspiracją do rozwijania inszych pomysłów literackich, stać się dopiero początkiem, a nie końcem.
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”