Ci, którym się nie spieszyło.

1
No dobrze. Było sporo o nastoletnich debiutantach. A teraz odwróćmy tamten temat i porozmawiajmy o autorach, którzy zadebiutowali niezbyt wcześnie. O pisarzu niekoniecznie świadczy to jak wcześnie zadebiutował, a to (po prostu) jak zadebiutował. Może to tak ujmę xD.
Ostatnio zmieniony śr 22 lut 2012, 11:44 przez Bonsai, łącznie zmieniany 1 raz.
Jeśli chcesz pogadać, jestem tu:

https://www.facebook.com/tomasz.socha.75

3
Wydałem pierwszą (i jak na razie jedyną) książkę w okolicach 40-stki. Czyli dość późno. Dlaczego? Chyba długo musiałem dojrzewać do tematu i do tego, żeby coś zacząć i skończyć.
W ubiegłym roku Nagrodę Goncourtów (czyli za najlepszą książkę francuskojęzyczną) dostał facet w wielu 48 lat, debiutant. Czyli można? Można. I tej wersji będę się trzymał...

4
Ja swoją powieść przez kilkanaście lat nosiłam w głowie. Wreszcie znalazł się TEN czas, kiedy usiadłam i ją przepisałam, tzn. przeniosłam z głowy na dysk. Wcześniej jakoś nie było czasu, były inne sprawy, jednak dzięki temu oszczędziłam czas siedząc przy klawiaturzei i zajmując się wyłącznie pisaniem, nie kreowaniem powieściowej rzeczywistości. Ta rzeczywistość istniała już od dawna, setki razy poprawiana, przerabiana, zmieniana. Miała sporo czasu, żeby dojrzeć. Myślę, że w międzyczsie ja też dojrzałam, językowo i nie tylko. Czasem naprawdę warto się nie śpieszyć.

7
Wojciech Albiński - nominacja do Nike 2003. Debiutował mając 68 lat. I od tej pory wydaje dość regularnie.

Michał Głowiński - pierwsza powieść w wieku 67 lat. To jednak teoretyk literatury, który dużo pisał i publikował, więc i ten debiut tak całkowicie debiutem nie jest. Wśród naukowców więcej takich debiutantów można znaleźć, z tym, że oni nie aspirują do miana pisarzy.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

8
rubia pisze:Wśród naukowców więcej takich debiutantów można znaleźć, z tym, że oni nie aspirują do miana pisarzy.
Podkreślenie moje.

No co też można wyczytać w tych internetach... Myślę, że w tej chwili (tak pierwsi z brzegu, jacy mi przychodzą na myśl, tylko z polskiej fantastyki) Marek Huberath, Wawrzyniec Podrzucki i Andrzej Zimniak robią bardzo zdziwione miny[/u]
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

9
Romek Pawlak pisze:No co też można wyczytać w tych internetach... Myślę, że w tej chwili (tak pierwsi z brzegu, jacy mi przychodzą na myśl, tylko z polskiej fantastyki) Marek Huberath, Wawrzyniec Podrzucki i Andrzej Zimniak robią bardzo zdziwione miny[/u]
I Ty zaliczasz ich wszystkich do późnych debiutantów? W takim razie mamy dość odmienne poglądy na to, czym jest późny debiut.
To co można byłoby napisać o książce znanego historyka, Tadeusza Cegielskiego (rocznik 1948), który jakieś dwa lata temu wydał powieść kryminalną? Debiut matuzalemowy?
W jednym się z Tobą zgadzam: różne rzeczy można wyczytać w internecie.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

11
Romek Pawlak pisze:(Mam wrażenie, że nie sprawdziłaś, ile mieli lat debiutując
Sprawdziłam, sprawdziłam :) Powiedziałabym tak: trudno byłoby mi zaliczyć debiut prozatorski trzydziestoparolatka do kategorii "późnych". To trochę tak, jak z młodością: w ciągu ostatniego półwiecza jej granica jakoś dziwnie przesunęła się w górę, podobnie jak wiek wchodzenia w rozmaite role społeczne. Dokładnej granicy nie podejmowałbym się tu wytyczyć, podobnie jak nie da się precyzyjnie oddzielić "młodości" od "wieku średniego". Ja w każdym razie tych "późnych" widziałabym dopiero po czterdziestce.
Natomiast w swoim pierwszym poście napisałam o innej kategorii: o ludziach, którzy po paru dziesięcioleciach pracy, licznych publikacjach, zdobyciu stopni i tytułów naukowych, nagle wydają coś zupełnie odmiennego - i to nie wspomnienia czy eseje na tematy rozmaite, lecz powieść albo zbiór opowiadań. Taka publikacja nie sprawia, że w swoim środowisku odbierani są jako pisarze - zbyt duża jest dysproporcja pomiędzy dokonaniami na polu badawczym i tym literackim. Ale jednak są to debiutanci, chociaż dość specyficzni...
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”