16

Latest post of the previous page:

Sytuacja na rynku jest trudna, ale wydawcy szukają i będą szukać nowych książek. Debiutantów także. Ba - oni znajdują, a z niektórych robią nawet bestsellery :)
Aczkolwiek Andrzej ma rację, że rynek przeżywa upadek. Ale to fluktuacja, odbije się od dna, jak nie w tym roku, to w następnym.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

17
Andrzej Pilipiuk pisze: Obroty na rynku książki spadły w ciągu roku o ok 1/3
Może trochę nie na temat, ale czy można gdzieś podpatrzeć jak też w danej chwili wygląda sytuacja na rynku wydawniczym? Czy tworzone są jakieś trendy roczne, sezonowe itp?
Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl

Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.

19
Romek Pawlak pisze:Aczkolwiek Andrzej ma rację, że rynek przeżywa upadek. Ale to fluktuacja, odbije się od dna, jak nie w tym roku, to w następnym.
A mnie się jednak wydaje, że to tendencja stała... Rynek książki papierowej będzie malał stale. Przykład? Współpracowałem swego czasu z pewną firmą, zajmującą się wydawaniem encyklopedii na CD (a później, rzecz jasna. na DVD). Firma działała przez sześć czy siedem lat w tym sektorze, a potem okazało się, że encyklopedie na płytach nie wytrzymują konkurencji z "bezmiarem wiedzy internetowej".

Próby rewitalizacji pod hasłami "sprawdzona wiedza" nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i w tej chwili encyklopedie na płytach to bardziej gratka dla kolekcjonerów, niż znaczący udział w rynku.

Książki papierowe nie wytrzymają konkurencji technologicznej. Koszty, dostępność, szerokość oferty, bariery wejścia... Owszem, jestem przekonany o tym głęboko, iż ZAWSZE będzie istniał rynek książki papierowej, ale znaczących wzrostów w tym segmencie bym się nie spodziewał.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

20
W dłuższej perspektywie rynek będzie się zmieniał, nie malał :) bo masz rację, że udział książki papierowej będzie coraz mniejszy (prawdopodobnie).
Jednak w ubiegłym roku ta zapaść nie wynikała tyle z powodów "czytelniczych", ile z jajecznych działań Empiku, VAT i jeszcze paru rzeczy. Podejrzewam, że jednak w tym roku obroty będą trochę wyższe. Założymy się? :-)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

21
Szukałem filmiku na onet biznes, ale nie znalazłem. Chyba gdzieś im go wcięło.

W każdym razie jakiś czas temu w studiu Marcin Garliński (prezes MUZY) tłumaczył zjawisko, o którym tu mam wrażenie Panowie mówicie. Pewnie to wszystko wiecie, ale wyjaśnię dla postronnych:

Zwyczajem jest, że w ostatnim kwartale roku wydawnictwa zarabiają najwięcej. Np. w 2010 r. przez trzy kwartały MUZA S.A. notowała straty, żeby dzięki zyskom z końca roku zanotować rok na plus.

Teraz tak: w 2011 r. zaczęło się całą ta rozróba z VATem. Najbardziej paradoksalne jest to, że w rynek książki nie tyle uderzyła sama stawka VAT, co sposób jej wprowadzenia. A właściwie to właśnie brak sensownego sposobu i brak odpowiedniego wyprzedzenia i informacji co do daty wprowadzenia podatku.

Problem z VATem jest w zasadzie głównie logistyczny. Ogromną część rynku dystrybucji książki w Polsce trzymają wielkie domy książkowe, np. Empik, Traffic. W większości ich sklepów liczba zgromadzonych pozycji jest ogromna, nawet kilkadziesiąt tysięcy. Wszystkie te książki mają nadrukowane ceny. Ale ceny bez VATu.
Efekt?
Wprowadzenie VAT oznacza konieczność przemetkowania kilkudziesięciu tysięcy pozycji w KAŻDYM sklepie.

Na to nałożyła się nieudolność administracji. Brak klarownej polityki wprowadzenia VATu, a przede wszystkim brak jasności, kiedy to się stanie doprowadził do bardzo szczególnej sytuacji.
Domy książkowe przestały zamawiać od wydawnictw książki (nie ukazało się podobno wiele nowości - to już ufam p. Garlińskiemu, bo sam nie obserwowałem), chcąc "przeczekać" to wprowadzenie VAT i wymusić na wydawnictwach konieczność przemetkowania własnego produktu.
Magazyny wydanictw zalegały całe stosy nowości, których nie chcieli wziąć detaliści. A wydawcy musieli przecież płacić za zamówiony druk.

Wszystko to działo się tymczasem właśnie w tym kluczowym dla roku, czwartym kwartale.


Mniej więcej takie były wnioski z tego, co mówił. jeśli coś pomyliłem, proszę o poprawienie.

[ Dodano: Czw 01 Mar, 2012 ]
Ach, a wniosek z tego taki, że Romek ma rację!
;)

[ Dodano: Czw 01 Mar, 2012 ]
Ekhm, zły temat. Miało być do "Jak wydać drugą książkę"...

EDIT Adrianna - Przeniosłam tutaj
Ostatnio zmieniony czw 01 mar 2012, 14:01 przez TadekM, łącznie zmieniany 1 raz.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

22
TadekM pisze: Ach, a wniosek z tego taki, że Romek ma rację!
;)
Ufff, to bardzo pocieszające, wielkie dzięki za info! :D
Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl

Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.

24
maciejslu pisze: Nie ma się co cieszyć, bo według mnie nie wniosek to, jeno pobożne życzenie :-)
Nawet jeśli tak jest, to wolę myśleć pozytywnie ;)
Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl

Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.

25
Aby wydać drugą książkę, wystarczy pierwszą napisać tak, żeby została dobrze przyjęta przez czytelników i co za tym idzie nieźle się sprzedała. To wszystko :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

26
Ujmę to tak: moment jest kiepski a sytuacja debiutantów fatalna.

Romek zapewne ma rację: rynek odbije. Za rok, za trzy, może za pięć lat dopiero.
Może nawet odbije w stronę e-booków.

Może najpierw będzie rewolucja i wieszanie różnych debili na latarniach.
A może nie.

W tej chwili przebiją się najlepsi, najsilniejsi i farciarze.
Gdy wróci koniunktura poprzeczka zjedzie trochę w dół i średniakom będzie łatwiej. bedzie też łatwiej debiutować.

*

To już było. W latach 1985-2001 Mieliśmy 15 lat totalnego doła na rynku książki fantastycznej. Spadek z nakładów po 50 tyś do 1-2 tyś. Sytuację gdy do nagrody im. Zajdla nominowano wszystkie powieści wydane w danym roku (tzn wszystkie cztery).
etc.

Zacząłem pisać w 1996-tym. Gdy w 2001 sytuacja się odwróciła byłem gotów wydać bardzo szybko 4-5 książek. Po prostu miałem w kompie 1800 stron maszynopisu.

*

Przyjmijmy że siedzi tu ktoś kto jeszcze nie debiutował.
Przez najbliższe 3 lata mu się nie uda.

99% będzie przez te 3 lata chodzić po kolejnych wydawcach z jedną książką. 1% będzie pisał, chodził z coraz to nowymi maszynopisami a niewydane składał do szuflady.

Za 5 lat gdy koniunktura wróci ten 1% będzie miał w szufladzie 10-15 maszynopisów a za 10 lat zarobi więcej niż pozostałe 99%

*

ten post zrozumie 20% użytkowników weryfikatorium.
19% uzna że "facet może i mówi z sensem ale i tak zrobimy po swojemu"

1% zastosuje rady i wygra.

27
Navajero pisze:Aby wydać drugą książkę, wystarczy pierwszą napisać tak, żeby została dobrze przyjęta przez czytelników i co za tym idzie nieźle się sprzedała. To wszystko :)
powiedział tata olega :-P
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

28
Andrzej Pilipiuk pisze:Ujmę to tak: moment jest kiepski a sytuacja debiutantów fatalna.
(...)
ten post zrozumie 20% użytkowników weryfikatorium.
19% uzna że "facet może i mówi z sensem ale i tak zrobimy po swojemu"

1% zastosuje rady i wygra.
Jak rozumiem, rada jest taka: pisz, pisz, pisz... do k...y nędzy, pisz!
Proste i oczywiste. Teraz, po czytaniu różnych wpisów na tym forum- zgadzam się.
Oczywiście ze świadomością, że za te 5 lat nikt nie wyda tych moich maszynopisów złożonych w szufladzie. Ani za 10 lat. Wiem, takie ryzyko. Ale rozmowa o sensie tego całego pisania to temat na inny wątek.

29
Andrzej Pilipiuk pisze: Przyjmijmy że siedzi tu ktoś kto jeszcze nie debiutował.
Przez najbliższe 3 lata mu się nie uda.

99% będzie przez te 3 lata chodzić po kolejnych wydawcach z jedną książką. 1% będzie pisał, chodził z coraz to nowymi maszynopisami a niewydane składał do szuflady.

Za 5 lat gdy koniunktura wróci ten 1% będzie miał w szufladzie 10-15 maszynopisów a za 10 lat zarobi więcej niż pozostałe 99%
W takim podejściu do sprawy dostrzegam dwa małe problemy:
1. Jeżeli napiszę całkiem niezłą powieść o, dajmy na to, wilkołaku nekrofilu, w dodatku zakochanym w Jakubie Wędrowyczu, a nie wydam jej w przeciągu 5 lat nie ze względu na jakość, a sytuację na rynku, to w ciągu tych 5 lat ktoś może mnie ubiec (na przykład niejaki Andrzej Pilipiuk). Wiem, przejaskrawiam problem (celowo), lecz taka sytuacja może się zdarzyć. Co wtedy? Rok pracy nad książka poszedł się...
Z tego co słyszałem podobna sytuacja miała miejsce z POD KOPUŁĄ S.Kinga (nie znam szczegółów; zainteresowani znajdą w sieci o co chodzi);

2. Kto będący przy zdrowych zmysłach pisze przez 5 lat, próbując coś wydać, a nie uzyskując żadnego rezultatu (przyjmijmy, że z powodu sytuacji na rynku wydawcy nawet nie czytają jego wypocin; wszak jest debiutantem, a nastały trudne czasy), siedzi nadal nad klawiaturą? U jednych zniechęcenie przychodzi szybko, u innych trochę wolniej, ale przychodzi. Jeżeli nie mam potwierdzenia, że to, co robię, ma sens (a zainteresowanie ze strony wydawnictw jest takim potwierdzeniem), to trzeba nieludzkiej cierpliwości, żeby nadal brnąć w to bagno. Po 10 latach i 10 powieściach okazuje się, że to, co spłodziłem, może nie jest złe, ale nie na poziome druku. Brakuje mi iskry bożej. Panie i panowie, tak rodzi się troll internetowy, frustrat, który miesza z błotem wszystkich tych, którym się udało.

Żeby nie było - piszę o tych aspektach trochę z przekory, chcąc pokazać, że trzaskanie tekstów do szuflady, albo trochę inaczej, nawet puszczanie ich w świat, może w przyszłości nie skutkować niczym pozytywnym. Wszystko rozbija się o maila od wydawcy: Szanowny grafomanie, niestety, Twoje dzieło nadaje się jedynie do czytania na kiblu. Może powinieneś pogrzebać w branży farmaceutycznej? Chyba właśnie wynalazłeś doskonały lek na zaparcia

Pozdro.

30
Niestety takie zagrożenia niesie ta zabawa. Oba.

Co do pierwszego - uważaj co komu pokazujesz.
Co do drugiego - uderzaj też opowiadaniami do czasopism. Pojawienie się w nich od czasu do czasu zagwarantuje Ci odrobinę paliwa i będzie papierkiem lakmusowym umiejętności, pomysłów, itp.

Ale konkluzja moja taka - pisanie z myślą o wydaniu jest sprawą dla mocno zdeterminowanych. I to w zasadzie niezależnie od czasów.
Leniwiec Literacki
Hikikomori

31
Andrzej Pilipiuk pisze:Ujmę to tak: moment jest kiepski a sytuacja debiutantów fatalna.

W tej chwili przebiją się najlepsi, najsilniejsi i farciarze.

Przyjmijmy że siedzi tu ktoś kto jeszcze nie debiutował.
Przez najbliższe 3 lata mu się nie uda.

99% będzie przez te 3 lata chodzić po kolejnych wydawcach z jedną książką. 1% będzie pisał, chodził z coraz to nowymi maszynopisami a niewydane składał do szuflady.

Za 5 lat gdy koniunktura wróci ten 1% będzie miał w szufladzie 10-15 maszynopisów a za 10 lat zarobi więcej niż pozostałe 99%

*

ten post zrozumie 20% użytkowników weryfikatorium.
19% uzna że "facet może i mówi z sensem ale i tak zrobimy po swojemu"

1% zastosuje rady i wygra.
Miałam nic nie pisać, ale nie wytrzymałam :P Pewnie wyjdę na przygłupa (który należy do tych 80%, co to nie kapują), ale po prostu się z tym nie zgadzam. Mało tego, uważam, że jedno trochę drugiemu przeczy. Już mówię o co mi chodzi - jeśli nikt z osób, które tu siedzą, a jeszcze nie debiutowały nie wyda nic w przeciągu najbliższych trzech lat, to oznacza, że nikt kto tu siedzi nie należy do najlepszych, najsilniejszych ani do farciarzy (którzy to jedyni w tej chwili mają szansę się przebić wg. p. Pilipiuka). Naprawdę mało prawdopodobne, zważywszy na ilość użytkowników na tym forum. Wszyscy słabi, kiepscy i pechowi? Niemożliwe!
Co więcej, ktoś coś ciągle wydaje pomimo kryzysu (stąd, z tego forum!). Widzę to, to się ciągle dzieje.
Ludzie, nie panikujcie, może i moment jest kiepski, a na rynku miazga, ale uważam, że niepotrzebne biadolenie i użalanie się nad sobą jest niepotrzebne. Nie opłaca się też pisać do szuflady, bo na szufladę zawsze przyjdzie czas! Zresztą zawsze można za 10 lat wystartować z czymś, co zostało wcześniej odrzucone (z powodu kiepskiego rynku, a nie kiepskiej jakości). Dlaczego nie?
Jeśli wydawca mówi wam nie, to nie koniecznie oznacza, że jesteście kiepscy, szczególnie w takich czasach. To właściwie nic nie oznacza ;)
Uroczyście oznajmiam, że napisałam książkę i zamierzam ją wydać w ciągu tych strasznych czarnych lat posuchy, jakie nas czekają. Całkiem możliwe, że jej nie wydam, to jednak nie przeszkadza mi spróbować tego dokonać. Ani też nie przeszkadza mi to pisać dalej. Robię to bo lubię. Nic do tej pory nie wydałam na serio, a piszę od 13-go roku życia, czyli od dekady. Nic mnie nie zniechęciło i nie zamierzam się zniechęcać, bo to nie o to chodzi. Żyć z tego nie zamierzam, więc nie ma ciśnienia.
Poza tym zgadzam się z Zodiakiem - ktoś może nas ubiec, takie rzeczy się zdarzają, a już na pewno nie można z ręką na sercu tego wykluczyć.
Z drugiej strony nie zgadzam się z porównaniem pisania do bagna. Ludzie, to po co wy piszecie w ogóle, skoro kojarzy wam się to z bagnem? ;) Zaiste współczuję.
Może jestem niepoprawną optymistką, ale dałabym sobie rękę uciąć, że nie jest tak źle, jak myślicie, że jest. Nawet jeśli ja nic nie wydam przez najbliższe 3, czy 5 lat, nie znaczy, że nikt z was niczego nie wyda. W to nie uwierzę!

Nie wierzę, że JA to wszystko napisałam (ta, która zawsze sieje największą panikę ;)).
Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl

Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron