Leżę na polepie i wpatruję sie w powałę

1
Czy w powieści quasi-średniowiecznej trzeba używać nazewnictwa przedmiotów, zdarzeń, czynności używając ówczesnego słownictwa. Czy musi byc polepa i powała, a nie może po prostu podłoga i sufit? Czy w tekstach trzeba używać gwary i słownictwa charakterystycznego dla danej grupy społecznej, zawodowej czy kulturalnej, i czy w ogóle trzeba wszystko naśladować, jeśli nie wszystko da się sprawdzić jak było?
Robroq

2
Robroq pisze: quasi-średniowiecznej trzeba używać nazewnictwa przedmiotów, zdarzeń, czynności używając ówczesnego słownictwa.
Kwestia stylizacji jest związana z wyborem konwencji i trudno osądzać z góry i autorytatywnie.
Zazwyczaj w powieści historycznej w obrębie języka następuje archaizacja - obejmuje szczególnie wypowiedzi bohaterów i służy uwiarygodnieniu kreacji, rzadziej narrację. Może być całkowita (w przypadku średniowiecza szczerze odradzam) lub częściowa.
Robroq pisze:czy w ogóle trzeba wszystko naśladować, jeśli nie wszystko da się sprawdzić jak było?
Sprawdzić to się zasadniczo bardzo wiele dało i jest sporo opracowań. Nie wyobrażam sobie - o ile to powieść historyczna - żeby autor zrezygnował ze sprawdzania. Skoro definiuje epokę, przywołuje fakty - to z dobrodziejstwem inwentarza. Jeżeli tworzy świadome przetworzenia historii, to przecież przetwarza COŚ (czyli historię, fakty)
Nie można gotować pomidorówki z ogórków, nawet gdy jest się obdarzonym dużą fantazją kulinarną. Po prostu to nie będzie pomidorówka.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

3
Chodzi mi raczej o fantasy niż powieść historyczną. Jeśli w takim tekście napiszę o podłodze i suficie to każdy czytelnik będzie wiedział o co chodzi, ale czy jednak powinienem użyć słów polepa i powała?
Co do dialogów, to chodziło mi o coś takiego:
- Panie barman, pozwól pan tu do mnie i polej kapkę tego zacnego trunku.
- Proszę, paniczu. Zdrowie wielmożnego pana.
A może po prostu:
- Barman, podejdź pan tu i polej jeszcze trochę tego wspaniałego trunku.
- Proszę. Pana zdrowie.
Pierwsza wersja dialogu bardziej pasuje do czasu akcji powieści, ale może wystarczy bardziej współczesny język?
Robroq

4
Robroq pisze:- Panie barman, pozwól pan tu do mnie i polej kapkę tego zacnego trunku.
- Proszę, paniczu. Zdrowie wielmożnego pana.
Do średniowiecza nijak to pasuje - język jest późniejszy.
Barman - to nawet późniejszy o jakieś 500 lat.

O ile wiem, fantasy to inne uniwersum, więc jedynie wyobraźnia hasa w okolicach średniowieczna jako przestrzeni odniesienia.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
Język w fantasy to strasznie skomplikowana sprawa, bo "autentyczny" średniowieczny znają tylko specjaliści i nie można go stosować bez adaptacji, gdyż byłby on dla czytelników niezrozumiały. Można co prawda używać wyrazów z języka współczesnego ( mistrzem w tej dziedzinie jest Sapkowski), ale z wyczuciem i ostrożnie, bardzo ostrożnie. Najlepszy quasiśredniowieczny język znajdziesz u Sapkowskiego i Brzezińskiej.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

6
- Panie barman, pozwól pan tu do mnie i polej kapkę tego zacnego trunku.
- Proszę, paniczu. Zdrowie wielmożnego pana.
Jak dla mnie strasznie sztucznie wypada coś takiego. Arystokracja nie traktuje z poważaniem parobków, bo przecież to tylko sługa.
Użycie słowa "pan" tym bardziej wskazuje na czas późniejszy - jest po prostu niegrzeczne.

Ważne jest, żeby czytelnik mógł wczuć się, a nie zastanawiać się nad co drugim słowem, czy czytać półstronicowe przypisy.
Oczywiście dobrze wplecione słowo, którego znaczenie wywnioskujemy z kontekstu, czy też z jego opisu nada smaczku, ale nie można przesadzić. Wszystko z umiarem.

7
Jeżeli jesteś w stanie, stylizuj dialogi postaci. Ale bez przesady - jak będą nieczytelnie i/lub niezrozumiałe to osiągniesz tylko to i więcej nic (tj. nieczytelne dialogi).

Przy okazji: co dokładnie rozumiesz przez "średniowiecze"? To ponad 1000 lat - całkiem długi okres. Pomyśl ile się zmieniło przez 1000 lat (od roku 1012). Nie ma czegoś takiego jak "język średniowiecza". Jest tylko coś, co ogół uznaje zań - "mowa fantasy". ;)

Abstrahując - podejrzewam, że język polski z czasów średniowiecza (przyjmijmy, że z okolic roku 1000) byłby całkowicie niezrozumiały. Dla porównania - angielski z okolic 1400 brzmi jak całkiem obcy język...

Stylizację języka narracji sobie odpuść - narrator nie jest człekiem ze średniowiecza, czytelnicy też nie. Czyli raczej nie pisz o polepie i powale, gdy opisujesz podłogę i sufit z punktu widzenia narratora. Ale też nie nazywaj zydla stołkiem, jeżeli bohater siada na zydlu. ;) Umiar we wszystkim.

[ Dodano: Pon 09 Kwi, 2012 ]
A, i najważniejsze - dbaj przede wszystkim o autentyczność dialogów. Znaczy - nie w sensie, że mają być doskonale wystylizowane i pasować do danego okresu. Nope. One mają brzmieć tak, jakby naprawdę mogły zostać powiedziane - ludzie nigdy nie mówili ultrapoprawnie, pełnymi zdaniami itp. (chyba że akurat znajdowali się, na przykład, w sądzie i świadomie starali się tak mówić - a i tak im czasem nie wychodziło, bo nie umieli; patrz np. "Zabić drozda").
Don't you hate people who... well, don't you just hate people?

8
Chodzi mi raczej o fantasy niż powieść historyczną. Jeśli w takim tekście napiszę o podłodze i suficie to każdy czytelnik będzie wiedział o co chodzi, ale czy jednak powinienem użyć słów polepa i powała?
A czemu postacie w fantasy nie mogłyby mówić "podłoga" i "sufit"? Jeżeli nie jest to zawieszone w żadnych konkretnych realiach, to elfy i orki mogą nawet strzelać z kałaszy (i podejrzewam, że już wiele takich powieści napisano).

edit:
Chyba, że to takie fantasy dziejące się w realiach historycznych - ale dla mnie to bardziej medieval fantasy, a nie fantasy jako takie.
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

9
Loony pisze:A czemu postacie w fantasy nie mogłyby mówić "podłoga" i "sufit"? Jeżeli nie jest to zawieszone w żadnych konkretnych realiach, to elfy i orki mogą nawet strzelać z kałaszy
Weźmy więc np. dwie powieści Marcina Mortki. W "Martwym jeziorze" używa właśnie słów polepa i powała, choć też czas akcji nie jest zawieszony w żadnym konkretnym okresie średniowiecza. W ogóle nie ma mowy o średniowieczu. jest to po prostu fantasy. A w "Ostatniej sadze", która nawiązuje historycznie do czasów początku chrześcijaństwa w państwie norweskim, ale jest zdecydowanie powieścią fantasy, autor np. nazywa króla konungiem, a nie zwyczajnie królem.
Robroq

10
Dlatego może mówić albo musi mówić:

polepa - rodzaj podłogi używanej w chatach wiejskich. Podłoga taka wykonana jest jako kompozyt (mieszanka) sieczki, plew lub trocin i gliny (wiki)

powała - w architekturze warstwa desek, ułożona na belkach stropowych

nie każda podłoga jest polepą, itd.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

11
Co do stylizacji językowej – narracji nie warto stylizować, albo raczej: to nie jest zadanie dla początkujących i do tego w długich tekstach. Świetnie i narrację, i dialogi stylizował Umberto Eco w „Imieniu róży” (z użyciem wielu cytatów z epoki) i w „Baudolino”, ale Eco jest specjalistą od średniowiecza i ma solidne wykształcenie klasyczne na bazie łaciny, więc potrafi np. naśladować rytm prozy łacińskiej. U nas podobnie z językiem bawił się Sienkiewicz w „Ouo vadis”, zresztą również w dialogach.
Dialogi stylizować można, pamiętając, że archaizacja średniowieczna w warunkach polskich to zazwyczaj wprowadzanie elementów gwarowych, gdyż autentyczna polszczyzna z XV w. jest słabo przyswajalna. Kto nie wierzy, niech sięgnie po „Rozmyślania przemyskie” albo „Rozmyślania dominikańskie”.
Co do realiów średniowiecznych w fantasy, to język jednak ma swoje znaczenie nawet w świecie wymyślonym. Przykładem wymieniony wcześniej konung czy nie wymieniany, ale związany z tym kręgiem jarl. Jeżeli tak będą nazywani władcy, możnowładcy czy dowódcy w jakimś państwie na południu, gdzieś wśród palm i piasków pustyni, dla mnie będzie to zgrzytem. Autor może oczywiście tłumaczyć, że w fantasy nie obowiązują go realia historycznej Europy, ale niech w takim razie wymyśli sobie własne określenia, a nie sięga po takie, które mają bardzo określone konotacje historyczno-kulturowe.
Polepa, powała – to są słowa o dosyć wąskim zakresie stosowania, podobnie jak mnóstwo innych. Trzeba jednak wiedzieć, jakie jest ich właściwe znaczenie. Tutaj bardzo przydają się rozmaite słowniki terminologiczne. Mnie na przykład razi określenie „drewniane sklepienie”, gdyż sklepienie zawsze jest murowane, a drewniany może być strop. I znowu, zamiast tłumaczyć, że fantasy wszystko zniesie, warto wiedzieć, czym jest sklepienie. Inną sprawą jest rzeczywistość krajów wymyślonych, a inną język jej opisu, który odzwierciedla nasze, historycznie uwarunkowane realia.
W sferze języka opisującego życie codzienne jest zresztą mnóstwo określeń neutralnych, pasujących do różnych epok i krajów, i w razie wątpliwości lepiej się nimi posługiwać, niż terminami, których znaczenia nie jesteśmy pewni. Chyba że głównym miejscem akcji jest kuźnia. Wtedy nie ma rady – fantasy, nie fantasy, kuźnia musi być jak żywa.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

12
rubia pisze:Chyba że głównym miejscem akcji jest kuźnia. Wtedy nie ma rady – fantasy, nie fantasy, kuźnia musi być jak żywa.
Dlaczego akurat kuźnia? A owczarnia to niby nie powinna być jak żywa? Albo łódź rybacka? :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

13
wszystko winno być żywe xD
Dialogi stylizować można, pamiętając, że archaizacja średniowieczna w warunkach polskich to zazwyczaj wprowadzanie elementów gwarowych, gdyż autentyczna polszczyzna z XV w. jest słabo przyswajalna. Kto nie wierzy, niech sięgnie po „Rozmyślania przemyskie” albo „Rozmyślania dominikańskie”.
po prostu stylizacja nie równa się odtwarzanie historyczne i zawsze będzie niedokładna, bo gdyby była zbyt dokładna, to by nikt nie zrozumiał danego tekstu. Więc zazwyczaj po prostu się pakuje parę staroświeckich zwrotów i się "jedzie". Dlatego trochę nie rozumiem dylematu pt. "czy pisać tak jak ludzie mówili kiedyś, czy pisać współcześnie", skoro to jest od samego początku skazane na porażkę i nawet jak wsadzisz z 10 polep, to i tak będzie to całkiem współczesna powieść, pachnąca na wskrość współczesnością i napisana mimo tych wszystkich zabiegów językiem współczesnym, arcywspółczesnym nawet.

A może pisz po prostu tak, żeby się to dobrze czytało? :)
Loony Stories - wydarzyło się naprawdę ;)

14
Thana pisze:Dlaczego akurat kuźnia? A owczarnia to niby nie powinna być jak żywa? Albo łódź rybacka? :)
Też powinna. :D Ta kuźnia to skrót myślowy, skojarzyła mi się ze względu na rolę i znaczenie kowala w społeczeństwach archaicznych. Kowal to był ktoś, więc trzeba go traktować z należnym szacunkiem. Co nie umniejsza znaczenia innych profesji. :D
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

15
Walczę obecnie z krótkim opowiadaniem (takie tam fantasy) i mam podobny dylemat: archaizować czy pisać normalnie (znaczy się: po mojemu ;D ).
Archaizacja to ciężka robota: wymaga olbrzymiej wiedzy, zdolności i wolnego czasu. Wymaga też wyczucia, bo polega głównie na podrabianiu sposobu mówienia w średniowieczu - czyli bawimy się w stylizację, którą jest w stanie zrozumieć czytelnik.

Ponieważ odpowiedniej wiedzy nie posiadam a czasu zawsze mam mało, to w celu uniknięcia śmieszności na początku ograniczyłem się jedynie do wtrąceń. Postanowiłem jednak podjąć wyzwanie i kombinować dalej (bez ruszania narracji). Mając już napisany tekst przeglądałem stare dokumenty, diariusze i zapiski - łapiąc słowa, zwroty pasujące mi do epoki (XV-XVI w). Praca żmudna ale bardzo satysfakcjonująca. Martwi mnie jedynie, że większość źródeł to przekłady z XIX i można się naciąć... Zresztą, po namyśle połowę zwrotów z epoki już wywaliłem - brzmią trochę sztucznie i trochę śmiesznie.

Brak archaizacji to pikuś. Bardziej rażące może być nieumiejętne przedstawienie realiów społeczno-historycznych.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”

cron