Pozwolę sobie wyłączyć się z tego obszaru dyskusji, gdzie rozważamy kwestie pościelowe. Jeśli chodzi o problem fabuły. Chciałbym zauważyć, że dobrze skonstruowana fabula jest dla nurtu z którego Masłowska wyrasta czymś niemal podstawowym! Skąd pogląd, że nową prozę piszą tzw. artyści (w znaczeniu podobnie negatywnym jak filozofowie/ filozofowac), nie znający podstaw swego fachu. Podaje przykłady: Jakub Żulczyk napisał świetny horror
Instytut, zadebiutował niezłą powieścią drogi
Zrób mi jakąś krzywdę - powieść nieco awanturnicza, w ujęciu Bachtina jak najbardziej klasyczna (dołożył świeże rozwiązania językowe, w oparciu o ograne motywy stworzył coś oryginalnego).
Wyśmienity Błażej Dzikowski-
Brokat w oku to świetnie napisana fabula o rodzacym się w Polsce faszyzmie, tworzeniu pierwszych piramid finansowych, dorastaniu w w pewnym sensie dorastajacym kraju, a konstrukcja psychologiczna głównego bohatera Rocha Sadowskiego- bez zarzutu (tu z kolei mamy przypadek tzw. powieści o dojrzewaniu, najbardziej fabularnie skomplikowana odmiana powieści).
Kuczok-
Gnój- powieść o wychowaniu (tych kategorii już dobrze nie pamiętam ale myślę ze wiadomo o co mi chodzi). Mirek Nahacz –
Niezwykle przygody Roberta Robura- fantastyczna antyutopia ( zjechana przez Nowackiego
http://wyborcza.pl/1,75517,6283531,Niez ... oslaw.html ), o której wiem jedynie ze przypomina w konstrukcji fabularnej Tęczę Grawitacji, przypuszczam, ze okaże się ona powieścią bardzo dobra (a pisze tak ponieważ niestety jeszcze nie przeczytałem). Do tego Lukasz Orbitowski, Witkowski, który napisał ostatnio kryminał. Przykładów chyba wystarczająco dużo.
Fabula w przypadku Masłowskiej. To jest akurat kwestia odrębną. Zgoda z Romanem Pawlakiem, ona ma doskonały słuch, to jest prawdziwa mowa Polaków (jakkolwiek to brzmi), taki krotki fragment: Magda-
To ci jedno powiem, jakkolwiek bądź staje się dla mnie życie koszmarem u twego boku, to uczucie wygasło we mnie już wczoraj i powiem c, ze patrzyłam wtedy na Lewego, ze on na pewno jest od ciebie lepszy, czulszy, ze gdy z nim byłam, cały świat wydawał mi się przepełniony głębokością, cierpieniem, ale poprzez właśnie taki egzystencjalistyczny nurt w jego zachowaniu ja czułam, ze o co chodzi w życiu, to właśnie o mądrość, czytelnictwo, obsługę komputera.
To jest, w tym zdaniu, cala beznadziejność jaka odczuwa człowiek i miałkość z jaka się styka, zaczynając od szkoły, to jest ból wobec miasta i to jest śmiech przez łzy, to jest kawałek świetnej prozy. Bo tak się mówi, może teraz już trochę mniej, ale nagle, na przełomie, gdy wychodzilismy z kapitalizmu dzikiego, czyli w uproszczeniu ze stryja rozkrecajacego biznes, mala gastronomie w sali po spolemie, w wuja Toma prezesa firmy kateringowej obslugujacego eventy w Warszawie, czyli w czasie gdy ta książka powstała, ludzie przestali mówić małym miastem albo wioska, a zaczęli mówić telewizorem, programem kawa czy herbata, lekcja języka polskiego, i ona to wywlekła na powierzchnie i przebiła osinowym. I za to jest najlepsza i za to jej powinniśmy dziękować.
Podobny przypadek to Gombrowicz, i u niego konstrukcja fabularna jest podrzędna, wtórna wobec problemu literackiego, który rozważa. Ale znowu- język, całkowicie odrębny, mówiąc prościej i konkretniej- nowe sposoby na opowiadanie o tożsamości o to kim jest człowiek co się na niego składa, mina, gest, niewinność, poza, gęba- poszerzenie, wzbogacenie języka.
I tak ogolnie- nazwac kogos pisarzem fantastyki to dla bardzo wielu, nie ujma, a cos co ogranicza, zaweza ich jako literatow, szufladkuje. Pisarze nieprzepadaja za tym. Ci ze strony nowej prozy swietnie radza sobie na polu fantastyki, literatury gatunkowej, ci drudzy na podworku kolegow raczej nie. I to jest ta roznica m.in. hi hi.