Problem polega mniej wiecej na tym. Bede pisal w miare skrotowo, by nie tworzyc zbednych kilometrowych wywodow.
1. przeciwstawienie eksperymentu rzetelnej fabule/ akademizmowi to slogan jak z hipermarketu, ktory nie wiem zupelnie skad pochodzi tak na serio. Eksperyment jest np. tutaj na WM uznawany za blad w sztuce, albo za cos gorszego.
W takim razie: czy Rekopis znaleziony w Saragossie to eksperyment? Czy Podroze Guliwera to eksperyment? 
poprosze o swiete zasady pisania prozy. Nie zapomnijcie o zlotej czcionce.
ekseryment potocznie- poddajemy cos probie, uda sie lub nie. Regula prawdopodobnienstwa.
eksperyment naukowo- badamy obiekty, zjawiska w warunkach kontrolowanych.
sprzecznosc miedzy potocznym a naukowym rozumieniem tego slowa to pierwsza przyczyna wystepowania nieporozumienia.
2. Malarstwo to zupelnie inny rodzaj tworczosci niz pisanie powiesci. To nie jest oczywiste? Bo co myslicie naprawde kiedy ktos mowi ze z literatura jak z malarstwem, naucz sie rysowac konia a pozniej rob eksperymenty. Sorry dla mnie to jest jakas sciema, ktora wali mi sie prosto w serce, nie zgadzam sie na to.
Z ta analogia jest tak, ze kazdy ja powtarza, ale nie potrafi wyjasnic. Tak jak mowi sie ze ten pilkarz jest dobry bo dwie bramy strzelil, a nikt nie czai np. pozycji piwota, srodkowego pomocnika. 95 % ludzi nie zna sie na niczym.
3. Juz o tym pisalem. Pisarze z nurtu ktory mnie interesuje pisza czasem cos z literatury gatunkowej i sa to bardzo dobrze skonstruowane fabuly. Punkty zwrotne, x watkow, ktore znajduja swoje rozwiazanie, rozladowanie, konflikty, paradoksy, puenty. Kazdy rekwizyt ma znaczenie. Polecam Zadie Smith "O pieknie". 
4. Proza, ktora jest gra jezykowa, ktora tutaj okresla sie mianem eksperymentu, jest, musi byc, proza swietnie napisana. To widac od razu, ze ktos kto napisal wir sind lockvogel baby (jelinek), bez problemu napisalby swietna fabule (co udowodnla w pianistce).
5. Vonnegut- eksperymenty, fajne fabuly, sukces wydawniczy. To samo John Irving (swiat wg. garpa).
6. Jackson Pollock, Dali z nowszych Mercenaire. Czy to sa bohomazy?
 [img]http://farm5.staticflickr.com/4056/5080141927_6fb05511d3.jpg[/img]
les bois de Magritte
 
[img]http://farm5.staticflickr.com/4056/5080141927_6fb05511d3.jpg[/img]
les bois de Magritte by 
deadcomicstrip, on Flickr
[img]http://farm6.staticflickr.com/5309/5631454335_1e1c93b15a.jpg[/img]
system wars by 
deadcomicstrip, on Flickr
Konia by nie umial namalowac? No moze, ale owce na pewno:
[img]http://farm8.staticflickr.com/7074/7314263110_b19b93b7cb.jpg[/img]
micropcircle by 
deadcomicstrip, on Flickr
A Dali, to konia umialby namalowac?
 
 
A Hopper potrafi nawet namalowac kobiete czytajaca ksiazke.
 
 
Margritte z kolei, umialby konia normalnego machnac?
 
 
Z kolei Banksy tez umie namalowac kobiete. Tym razem zamiata pod dywan. Jak tu zamiata sie pewne niewygodne kwestie.
 
 
Nie wiem jak wy, ale ja nie chce juz koni. Wiem jak kon wyglada.
Podsumowujac. To nie jest tak, ze ten kto maluje abstrakcyjnie, lub pisze nieekonwencjonalnie nie potrafi konia namalowac, albo nic opowiedziec. Potrafi namalowac, potrafi opowiedziec  i dodaje cos jeszcze. Nie odrzuca zasad, nie neguje praw rzemiosla. Dodaje i rozwija.
Ale oczywiscie sa tacy, ktorzy twierdza, ze wspolczesna sztuka i literatura jest bezsensu i ze nikt juz nic nie umie. Bo zloty wiek byl wczoraj, a babcia miala najlesze konfitury. Bo kiedys chamstwa takiego nie bylo. Bo w szkole o wspolczesnosci nie ma ani slowa. Bo w liceum szczytem nowoczesnosci jest Rimbaud i to w elitarnych liceach jedynie, gdzie mozna sobie pojsc na kurs (a nie lekcje) w stylu nurty we wspolczesnej poezji. 
A pozniej sie powtarza bzdury ze wszystko juz bylo, i ze naucz sie malowac sliwke.
Ale ok, mozemy dalej sobie dyskutowac operujac sloganami, sciemami, klamstwami i obiegowkami, dalej sobie rozmawiac metnie i bez sensu, jak to zwykle bywa na forach dyskusyjnych.