TadekM:
1. Czy kiedy byłaś z nimi związana umową wysyłałaś gdzieś teksty sama?
Nie. Byłam zobowiązana umową do tego, by nie podejmować żadnych kroków w kierunku wydania książki samodzielnie, bez porozumienia z nimi. W efekcie nie robiłam nic i to mi odpowiadało.
2. Czy przed nawiązaniem współpracy próbowałaś gdzieś wysłać?
Tak, wysłałam mój klasyk do wyd. Nowy Świat, do dziś nie otrzymałam żadnej odpowiedzi.
3. Czy były jakieś sugestie z Twojej strony odnośnie tego, gdzie chciałabyś wydać? Prószyński to jedyne co zaproponowali?
Pytali o moje preferencje, ale było mi z grubsza wszystko jedno.
4. Czy wzięli więcej niż 10% (wybacz, że tak wprost)?
Wybaczam. Nie mogę odpowiedzieć wprost, ale zasugeruję, że wzięli tak niewiele więcej niż 10%, że prawie nie więcej.
5. Czy organizowali Ci jakieś spotkania autorskie, cokolwiek poza negocjacją samej umowy?
Tak i nie. Mają w swojej ofercie warsztaty, które zadeklarowałam, że mogę poprowadzić, ale dotąd nie znalazł się chętny na ich zorganizowanie. Za promocję odpowiada raczej wydawnictwo, rola agencji polega bardziej na wyszukiwaniu wydawcy i negocjowaniu umowy.
6. Piszesz, że negocjowali zaliczkę i okres eksploatacji. Dużo wynegocjowali, czy to niewielkie zmiany?
Sporo. Zaliczkę podnieśli mi o 1/3. Okres eksploatacji chyba koniec końców się nie zmienił, ale nie dam za to głowy. Jeśli bardzo chcesz, to zrobię ten wysiłek i pokulam się do czeluści moich szuflad, wyciągnę umowę i sprawdzę
Zodiak:
Negocjowali jeszcze z W.A.B., ale to wydawnictwo przechodziło wtedy rewolucyjne zmiany i szybko się wycofali.
Nakład to tajemnica handlowa, ale mogę zdradzić, że był przeciętny.
A PrUszyński to blachy i rury, nie książki 