Za DUŻY limit znaków

1
Wszyscy narzekają, że 60 tys. czy nawet 100 tys. znaków to za mało. Ja mam problem z opisaniem wszystkiego tak, by zajęło te 350 tys., a nie 150 tys., do których dziś dobiłam. Rzecz w tym, że prawie skończyłam powieść. Dobra, zostało może 50, najwyżej 70 tys., ale, na Boga, nie 150.

To zawsze był mój problem - piszę krótko, zwięźle i na temat. Czy tylko ja jedna na świecie mam tę, denerwującą manierę? No, dobijcie mnie;)

2
anowi - a płacą od znaków? Na ilość piszesz? ;)
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

3
Natasza pisze:anowi - a płacą od znaków? Na ilość piszesz? ;)
Nie tyle płacą, co w konkursie jest jak wół napisane - "Tekst powinien zawierać nie mniej niż 350 000 znaków ze spacjami". Tego nie obejdę, choćby waliła łbem w mur, prawdaż?;)

4
Tego nie obejdę, choćby waliła łbem w mur, prawdaż?;)
Opisz, jak walisz. ;)

A poważnie - widocznie nie masz impetu fabuły na więcej. To ona daje "objętość", niosąc jakiś problem.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

5
To zawsze był mój problem - piszę krótko, zwięźle i na temat. Czy tylko ja jedna na świecie mam tę, denerwującą manierę?
Ja piszę zwięźle do pewnego momentu, a później jakoś idzie. Tu się wstawi krzaczek, tu opisik, tak jakąś dodatkową scenę i znaki lecą.

6
zaqr pisze:Tu się wstawi krzaczek, tu opisik, tak jakąś dodatkową scenę i znaki lecą.
Nie słuchaj! Tak nie wolno!
(Chyba że żartuje... Opis pełni funkcje! Na pewno nie ilościowe rozszerzenie tekstu!
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

7
anowi pisze: Czy tylko ja jedna na świecie mam tę, denerwującą manierę?
Nie. Ja też. I to bardziej niż Ty. Jakoś żyję.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

8
Natasza pisze:
Tego nie obejdę, choćby waliła łbem w mur, prawdaż?;)
Opisz, jak walisz. ;)
Staję przodem do ściany iiiii jak nie rąbnę! A potem to już tylko padam jak martwa;)
A poważnie - widocznie nie masz impetu fabuły na więcej. To ona daje "objętość", niosąc jakiś problem.
Jest kilku bohaterów, jest spokojnie, robi się mniej spokojnie, staje się bardzo niespokojnie, dzieje się dużo, źle, gorzej, powoli lepiej, kończy się ładnie. Ot i to wszystko w 150 tysiącach znaków.
zaqr pisze:
To zawsze był mój problem - piszę krótko, zwięźle i na temat. Czy tylko ja jedna na świecie mam tę, denerwującą manierę?
Ja piszę zwięźle do pewnego momentu, a później jakoś idzie. Tu się wstawi krzaczek, tu opisik, tak jakąś dodatkową scenę i znaki lecą.

Krzaczka nie rozumiem, opisiki idą mi właśnie krótko, zwięźle i na temat, a dodatkowych scena mam już tyle, że ohoho i jeszcze więcej. Jak na moje skrzywione oko oczywiście;)

[ Dodano: Sro 10 Paź, 2012 ]
Natasza pisze:
zaqr pisze:Tu się wstawi krzaczek, tu opisik, tak jakąś dodatkową scenę i znaki lecą.
Nie słuchaj! Tak nie wolno!
(Chyba że żartuje... Opis pełni funkcje! Na pewno nie ilościowe rozszerzenie tekstu!
Opisów na siłę i tak nie stworzę. Sama nienawidzę "Nad Niemnem", więc o to się nie obawiaj, siostro;)
Z tym że, jeśli już nawet stworzę taki opis, jest on jakiś taki... No, krótki jest:|
Thana pisze:
anowi pisze: Czy tylko ja jedna na świecie mam tę, denerwującą manierę?
Nie. Ja też. I to bardziej niż Ty. Jakoś żyję.
Hi 5, maleńka;)

9
anowi pisze: Jest kilku bohaterów, jest spokojnie, robi się mniej spokojnie, staje się bardzo niespokojnie, dzieje się dużo, źle, gorzej, powoli lepiej, kończy się ładnie. Ot i to wszystko w 150 tysiącach znaków.
O tym mówię. Czujesz kompozycyjną całość i basta. Na siłę nie wstawisz opisu krzaczka.
anowi pisze:Staję przodem do ściany iiiii jak nie rąbnę! A potem to już tylko padam jak martwa;)

Fakt, anowi, nie rozpisujesz się :D
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

10
Natasza pisze:
anowi pisze: Jest kilku bohaterów, jest spokojnie, robi się mniej spokojnie, staje się bardzo niespokojnie, dzieje się dużo, źle, gorzej, powoli lepiej, kończy się ładnie. Ot i to wszystko w 150 tysiącach znaków.
O tym mówię. Czujesz kompozycyjną całość i basta. Na siłę nie wstawisz opisu krzaczka.
To jak mam wygrać konkurs, na który zabrakło mi... stron? A książka taka mondra;P
Natasza pisze:
anowi pisze: Staję przodem do ściany iiiii jak nie rąbnę! A potem to już tylko padam jak martwa;)
Fakt, anowi, nie rozpisujesz się :D
Ci mówiłam Ci! Tragedyja :(

11
Zwięzłość stylu, jeżeli tylko jest on nadal obrazowy i wyrazisty (czyli odcedzasz całą wodę i zostaje sam "pazur") to wielka zaleta! Ja mam z tym problem, tym bardziej cenię ;)

Zdarza nam się z Esensji odsyłać teksty z prośbą o "odchudzenie" - nie chodzi o limit znaków, bo takiego w Esensji nie ma, tylko o względy czysto literackie: że czasem trzeba własnie z tekstu odcedzić 10-20% wody "na poziomie zdań". Nie usuwać jakieś sceny, opisy, tylko je ZAGĘŚCIĆ, usunąć zbędne słowa dające powtórzenia informacji.

Pierwsze, co mi przyszło na myśl w zasadniczym temacie, to, że widocznie to po prostu nie był materiał na powieść (350k) tylko na 150k długiego opowiadania/mikropowieści :( Ale potem pomyślałam, że może jak się zastanowisz, to może da się wymyślić taki myk fabularny, żeby tego MATERIAŁU (do zwięzłego opisania) było więcej? Może to, co jest teraz Wielkim Finałem, będzie tylko Efektownym Twistem, a całość pójdzie w jakimś zupełnie innym kierunku? A może uda Ci się wprowadzić jakieś zupełnie nowe powikłanie wcześniej? Nową postać, która radykalnie zmieni układ i stopień skomplikowania sytuacji? Nowy, poważniejszy PROBLEM, stawkę, o którą toczy się gra?
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny

12
Czasem problem rozwiązuje wprowadzenie dodatkowego wątku pobocznego - ale nie w sytuacji, kiedy z 200 tysięcy trzeba zrobić 350.
Najwyraźniej, jak pisze Cranberry, nie był to materiał na klasycznie rozumianą powieść (klasycznie, bo moim zdaniem na 200 tysiącach też może powstać powieść, a nie opowiadanie, zależy od tekstu).

Anowi, jeżeli piszesz skondensowanym stylem, to takie rozciąganie ponad 10-20% da fatalne wyniki, lepiej więc nie ryzykować.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

13
cranberry pisze: Pierwsze, co mi przyszło na myśl w zasadniczym temacie, to, że widocznie to po prostu nie był materiał na powieść (350k) tylko na 150k długiego opowiadania/mikropowieści :( Ale potem pomyślałam, że może jak się zastanowisz, to może da się wymyślić taki myk fabularny, żeby tego MATERIAŁU (do zwięzłego opisania) było więcej? Może to, co jest teraz Wielkim Finałem, będzie tylko Efektownym Twistem, a całość pójdzie w jakimś zupełnie innym kierunku? A może uda Ci się wprowadzić jakieś zupełnie nowe powikłanie wcześniej? Nową postać, która radykalnie zmieni układ i stopień skomplikowania sytuacji? Nowy, poważniejszy PROBLEM, stawkę, o którą toczy się gra?
Myków już żadnych nie wymyślę. Mam tak wymyśloną historię i te myki fabularne, że pięknie się wszystko ze sobą klei, a nie chcę potem szukać kropelki.
W zupełnie innym kierunku nie chcę powieści popychać, bo nie dość, że jeden kierunek ma ona od samego początku do samiutkiego końca, to w dodatku to pierwsza część z czterech kolejnych. Chciałabym, by wszystko miało ręce i nogi. I niby ma teraz. Przy 200 tys. znaków;)

Cranberry, a zwięzłość to nie jest przypadkiem zaleta mówiących albo chociażby dziennikarzy? Zawsze wydawało mi się, że pisarz jednak taką "zaletą" nie powinien się chwalić.
Romek Pawlak pisze:Czasem problem rozwiązuje wprowadzenie dodatkowego wątku pobocznego - ale nie w sytuacji, kiedy z 200 tysięcy trzeba zrobić 350.
Najwyraźniej, jak pisze Cranberry, nie był to materiał na klasycznie rozumianą powieść (klasycznie, bo moim zdaniem na 200 tysiącach też może powstać powieść, a nie opowiadanie, zależy od tekstu).

Anowi, jeżeli piszesz skondensowanym stylem, to takie rozciąganie ponad 10-20% da fatalne wyniki, lepiej więc nie ryzykować.
Na opowiadanie materiał to to nie jest na pewno. Z drugiej strony na typową, piękną powieść też nie. Typową - bo za krótkie, piękną - bo za mało wiarygodne (?) opisy.
Nie chcę tego na siłę rozciągać, ale jakoś to zrobić muszę. Najgorsze, że zdaję sobie sprawę, że ten mój skondensowany styl podczas tworzenia opisów, to plaga, ale nie potrafię tego zmienić. Albo potrafię, ale za mało się staram?


Tak sobie pomyślałam po poczytaniu waszych wypowiedzi, że może to nie jest jeszcze czas ani na zgłaszanie się do konkursu, ani tym bardziej na publikację. Może powinnam dłużej posiedzieć nad tymi literkami, opisami postaci i miejsc, i może wysłać za jakieś pół roku?

14
Wiesz, anowi... Mam nieodparte wrażenie, że masz ze swoją powieścią jakiś niedosyt, poczucie, że coś jest nie tak. Może znaki ze spacjami - pytasz? Nie wiem, to rzadko jest prawdziwy powód. Popytaj recenzentów, czytaczy może, niech ci powiedzą.
Nie sądzę, żeby udało się po prostu "utyć" opowieść. Ona się być może skończyła, zamknęła w Twojej wyobraźni. Być może trzeba by przedefiniować zamysł, idee, problematykę, żeby urosła do wymaganych objętości. Trudno w ciemno.
Ostatnio zmieniony czw 11 paź 2012, 11:32 przez Natasza, łącznie zmieniany 1 raz.
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

15
anowi pisze:może to nie jest jeszcze czas ani na zgłaszanie się do konkursu, ani tym bardziej na publikację.
Wrzuć kawałek do zweryfikowania. Albo poszukaj czytaczy w Centrum Wzajemnej Pomocy, jeżeli nie chcesz publicznie pokazywać fragmentów. Być może da się coś w samym stylu podkręcić.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak pisać?”