Latest post of the previous page:
Raczej nie ulega wątpliwości, że pisarz to ten co pisze i wydaje swoje teksty

Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
Latest post of the previous page:
Raczej nie ulega wątpliwości, że pisarz to ten co pisze i wydaje swoje tekstyImho to raczej kwestia indywidualnego charakteru, a nie teraźniejszych paradygmatów. Znam mnóstwo osób, które cieszą się pisaniem, tak właśnie jak to opisałaś, i wcale nie mają jakiejś szczególnej presji na wydawanie - wystarczają im fora/blogi/sekcje literackie itp.inatheblue pisze:Wiesz, nie dziwię się temu co piszesz - taki jest teraz paradygmat.
Że pisarstwo to jest trening wiedźmiński i jak nie dostaniesz po gębie, to się nie nauczysz.
Dorzucę swój kamyczek: opublikowanie tekstu to wystawienie się na reakcje czytelników, na krytykę ze strony obcych ludzi, która może cholernie dużo nauczyć. Pisząc do szuflady, człowiek nie ma okazji się wystawić na ten zimny prysznic (lub odwrotnie, dostać całej masy pozytywnych wzmocnień).tym drugim ciężko jest przetłumaczyć, że powinno im wystarczać to, co wystarcza pierwszym
To jest pragmatyczne podejście, ja też tak miałam. Wychodziłam z założenia, że przeznaczeniem tekstu pisanego jest, żeby ktoś go czytał.od początku nastawieni się na "napiszę i spróbuję wydać, choćby nie wiem, co"
Też tak miałam. Ale wolałabym powiedzieć mojej młodszej ja, żeby trochę zluzowała i się tak nie denerwowała.Anneke pisze: A znam też takich, którzy mają odwrotnie, tzn. od początku nastawieni się na "napiszę i spróbuję wydać, choćby nie wiem, co" (sama taka byłam 10 lat temu).
OK, tutaj piszę z mojej perspektywy, moja rodzina jest specyficzna. Babcia jest emerytowaną polonistką - taką z pasją. Natomiast mama nie tylko dużo czyta, jest też umysłem ścisłym - skończyła budownictwo na polibudzie. Jeżeli coś jest nielogiczne, nie łączy się ze sobą - wykryje to natychmiast. Do dziś potrafi w większym tekście wyłapać niekonsekwencję, której nie widzi nawet redaktor.Anneke pisze: Co do babci/mamy w roli mentora - oj, raczej nie, chyba że autor jest naprawdę bardzo młody albo mama/babcia bardzo specyficzna.
Oraz mentor, który wspiera, przeczyta, wskaże błędy gramatyczne - może to być polonistka, mama, babcia,
I tu jest różnica między pisarzem a grafomanemRaczej nie ulega wątpliwości, że pisarz to ten co pisze i wydaje swoje teksty
od początku nastawieni się na "napiszę i spróbuję wydać, choćby nie wiem, co" (sama taka byłam 10 lat temu).
Przeważnie, choć nie zawszepaulina.itp pisze:I tu jest różnica między pisarzem a grafomanemRaczej nie ulega wątpliwości, że pisarz to ten co pisze i wydaje swoje teksty![]()
Pozwolę się nie zgodzić. Liczne przypadki ogromnych karier pisarek tzw. literatury kobiecej (czyli romansów, komedii obyczajowych itp.) dowodzą, że jest inaczej. U mnie w rodzinie książki krążą, więc jestem w tym dość obyta (i nadal nie umiem pisać romansów - co raczej dowodzi preferencji pisarskich, bo te autorki z kolei nie piszą fantastyki). Bywa naprawdę dobrze, ale zdarzają się i takie, którymi mam ochotę rzucić o ścianę i patrzeć, jak się rozpada.Seprioth pisze:Bo zasadniczo fantastykę pisze się dużo, dużo łatwiej niż prozę obyczajową. Wystarczy mieć fajne pomysły i poprawny warsztat, żeby dało się to czytać. A w obyczajówkach, hoho, czego to trzeba nie mieć, żeby napisać coś sensownego... W dodatku fantastyce wystarczy, że jest "fajna", a obyczajowa musi być jeszcze coś warta artystycznie.
O, to, to. Fakt, nie sprecyzowałem, romanse, kryminały etc. uważam za odrębną zupełnie kategorię z pogranicza.inatheblue pisze:Podejrzewam jednak, że masz na myśli tzw. literaturę piękną, i tutaj jest znacznie trudniej warsztatowo, i komercyjnie - bo nie mamy dofinansowania państwa, a to się źle sprzedaje.
Wystarczy mieć fajne pomysły i poprawny warsztat, żeby dało się to czytać.
Podejrzewam jednak, że masz na myśli tzw. literaturę piękną, i tutaj jest znacznie trudniej warsztatowo, niż w popularnej literaturze (fantastyka, "kobieca", kryminał)
ok, to już nie wiem. co w końcu jest literaturą piękną, a co popularną? jakoś nigdy nie bawiłam się w klasyfikację moich wypocin i teraz to już naprawdę nie wiem...O, to, to. Fakt, nie sprecyzowałem, romanse, kryminały etc. uważam za odrębną zupełnie kategorię z pogranicza. Ale "literatura piękna" to też strasznie nieprecyzyjny termin, niestety.
tak. to jest moja specjalizacja"Non-genre fiction". Literatura bezgatunkowa.
dobra rada. zapamiętamTrzeba pisać to, na co się ma ochotę. Klasyfikacja na gatunki należy nie do nas, a do marketingowców i krytyków. Oni to wymyślili, niech sobie z tym radzą. Masz dobry pomysł - pisz, nie kalkuluj.
Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”