31

Latest post of the previous page:

Nataszo, niczym Biała Gołębica zlatujesz z nieba i koisz me kruche serduszko :)

Tak to jest jak się wraca po przerwie i szybko chce się ogarnąć wszystko. Przy temacie warsztatów zauważyłem w miarę świeży wpis Thany w dziale "Kwalifikacje" i szybko klikam i klikam, a tu nagle Wielki Akcelerator informuje: "Moje zwierzę, które całe składa się z ogona, zamyka kwalifikacje."
Wrzesień się mniej więcej zgadzał, ale nie sprawdziłem roku! Ehhh... Głupi, gupi ja! A teraz pójdę się ukarać niczym Zgredek z Heńka Garncarza.

Czyli nie taka Thana zła jaką ją obmalowałem :P
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

32
O kurcze, jak ten czas leci! Moją przygodę z pisaniem zacząłem jakiś rok temu i to był... ciekawy rok. Do Wery dołączyłem zresztą niedługo później.

Sporo się tutaj nauczyłem i zamierzam dalej korzystać (w domyśle "wycisnę z Was ile się da!").

Po ostatniej przerwie wróciłem i zaczynam się rehabilitować, bo od środy udało mi się zweryfikować dwa teksty na Wery i poprawiłem jedno z moich opowiadanek (ale jeszcze popracuje kiedyś nad nim).

Od przyszłego tygodnia zaczynam rok akademicki. My zawsze musimy zaczynać wcześniej... (za to w tym roku po sylwestrze mogę dogorywać przez tydzień :P).

Myślę, że jest to też dobry czas, aby rozpocząć nowy maraton. Pozwoli mi to sprężyć się i lepiej wykorzystywać czas.
Założenia są podobne do tych z poprzedniego podejścia:
- średnio ma wyjść dziennie około 550 słów
- zbieranie informacji (już wiem, co potrzebuję i tylko trzeba zajrzeć do BUW-u - całe szczęście zajęcia przez najbliższy miesiąc mam budynek obok i nawet tematyka mi się pokryje)
- weryfikacje na Wery przynajmniej 2/tydzień
- z własnych opowiadań poprawić 2 w ciągu tego miesiąca

No to czas zaaplikować sobie porządną dawkę owsików i do roboty! :)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

33
Tak mnie wzięło, że nie mogłem się wczoraj powstrzymać! Miałem nie zaczynać maratonu do końca warsztatów dzikusów, ale po prostu nie mogę!
A może to właśnie przez te warsztaty?! Chyba mnie trochę rozbudziły ze snu letniego.
Ostatnio pojawiły się pomysły i muszą być zrealizowane. Jeden to pomysł na opowiadanie, a drugi na powieść.
Zależy mi zwłaszcza na powieści, bo musi zostać napisana do marca-kwietnia. Przy kolejnych wpisach, powiem, o co z tym chodzi... albo i nie :P

Założenia:
- średnio ma wyjść 550 słów dziennie (w tym przede wszystkim Warsztaty!; powieść i opowiadanie)
- zbieranie informacji
- poprawki w starych opkach (jak się zmęczę pisaniem)
- wpisy, co najmniej raz na 2-3 dni

Czas jest nieograniczony - jak skończę to maraton się skończy... a może i nie? Może będę biegł niczym Forest?
Dopóki trwają Warsztaty odpuszczam sobie weryfikacje na forum. Czasami pomogę w betowaniu czegoś dłuższego.
Koniec obijania się!


Dziennik maratończyka - I dzień
1) Rozgrzewka i rozbieganie.
Zacząłem opowiadanie i całkiem dobrze mi się je tworzy. Nawet tytuł już mam (z czym u mnie jest zawsze problem).

2) Ćwiczenia na technikę. Dziś: sylwetka w biegu - nogi (Najpierw jedna, a później druga. Ważne - nie pomylić kolejności).
Tak jak było napisane - wpierw trzeba pilnować warsztatów - tekst został napisany. Pomysł przyszedł szybko (praktycznie po przeczytaniu polecenia). Wszystko sprawnie i przyjemnie :)
Myślę, że może nawet kiedyś rozwinę ten tekst w coś dłuższego (ale nie wszystko na jeden raz).

Dystans przebiegnięty: 1000 słów
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

35
Nemesis666, przyszła pisarka, która nie zna się na słowach? ;)

Raczej nie będę pisał w znakach, bo zdecydowanie wolę liczenie w słowach. Pewnie z przyzwyczajenia, ale ten sposób też lepiej do mnie przemawia.
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

38
Dziennik maratończyka - II dzień
1) Trucht w ramach rozgrzewki.
Opowiadanie trochę urosło. Jest dziwne, bo gdzieś na granicy opowieści niesamowitej i już fikcji - a przynajmniej ja mam takie wrażenie. Zobaczymy, co z tego wyjdzie :)

2) Ćwiczenia na technikę. Dziś: grzebnięcie czyli jak odepchnąć się od podłoża?
Pierwsze koty za płoty! Pojawiły się pierwsze zdania powieści. Chwilowo formuje się jeszcze w głowie. Część napisałem, ale później skasowałem, bo na niektóre rzeczy mam więcej miejsca w powieści i mogę je lepiej pokazać później. Generalnie nieźle :)

Dystans przebiegnięty: 600 słów
Dystans całkowity: 1600 słów
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

39
B.A.Urbański pisze:Pojawiły się pierwsze zdania powieści.
Moje "pierwsze zdania" powieści chyba w ogóle nie zaistniały w wersji ostatecznej. Nauczona skromnym, bo skromnym, ale doświadczeniem, n i e p i s z ę pierwszych zdań. Piszę następne. ;)

Chociaż ten, kto wymyślił maraton (Thana?) cwany był - nie można z a c z ą ć od dziesiątego metra czy dziesiątego kroku. Trzeba postawić pierwszy! Choćby pełzając, na czterech, kulawo...
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

40
Natasza pisze:Chociaż ten, kto wymyślił maraton (Thana?)
Taaaa. Bo jak ktoś coś wymyślił, to musiałam to być ja, tak? :D Nie, maraton na Wery wymyśliła Katamorion, ale przyznaję, że byłam pierwszą (po niej oczywiście) zawodniczką na starcie.
Natasza pisze: n i e p i s z ę pierwszych zdań. Piszę następne.
Ja to w ogóle zazwyczaj najpierw mam koniec, potem początek, a w środku zadyszkę...
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

41
B.A. jak piszesz w słowach to ja nie wiem ile masz ;/ Ale brzmi na dużo więc brawo!!!

A ja się zawsze rozkoszuję pierwszymi słowami i piszę coś na kształt preludium. Zboczenie z japońskich horror tale. Potem nikt tego nie chce czytać ;c Zakończenia też komponują mi się same i dźwięczą w uszach. Najgorsze jest mięso fabularne.

Jak nie możecie napisać pierwszych słów to ja polecam zrobić to piórem wronim na papierze czerpanym, maszyną do pisania lub na kolanie.

42
Z tą powieścią to jest tak, że pomysł na jeden z głównych wątków powstał już chyba ze dwa miesiące temu. Z początku miało to być opowiadanie. Następnie doszedł wątek, który miał być jedynie wprowadzającym, a stał się równie ważny jak ten pierwszy. Później już poleciało... inne wątki, bo: po co? jak? i dlaczego?
Pojawili się bohaterowie, którzy stali się bardzo ważni dla samej powieści i związani z powyższymi wątkami.
W chwili obecnej wątek, który był pierwszym zamierzam wprowadzić pewnie gdzieś po dwóch arkuszach, a wyjaśnić go dopiero na samym końcu :P
Miało wyjść opowiadanie, ale zdałem sobie sprawę, że takiego ogromu świata i informacji nie zdołam umieścić w tak krótkiej formie. To zaczęło żyć samo we mnie!

W ogóle muszę powiedzieć, że pisanie powieści SF (bo ta taka będzie) jest bardzo trudne. Trzeba się dużo natworzyć i nawymyślać, a jako że ja lubię mieć to w miarę logicznie poukładane, to zajmuje mi to sporo czasu. W związku z tym, nauczony błędami przy poprzednim maratonie, piszę jedno i zbieram informacje do drugiego, a jak utknę w jakimś miejscu, to zmiana. Chwilowo nawet się to sprawdza.
Akcja dzieje się na innej planecie, i tu pojawiły się pierwsze problemy - jaka planeta? jak wygląda? a dlaczego? a co tam żyje?
To jest ciężka robota! Jeśli wierzycie w Boga lub bogów, to dziwię się Wam, że wierzycie tak słabo. Bo jeśli to Bóg stworzył świat, to trzeba być super wdzięcznym! Ja się do bogów nie porównuję i tak większość kopiuję ze znanej nam rzeczywistości, ale i tak ledwo się w tym wszystkim mogę połapać.
W chwili obecnej stworzyłem planetę, grawitację na niej (jak wcześniej zapomniałem o grawitacji, to mi wszystko w kosmos uleciało...), jest już kilka roślinek i pierwsze zwierzątka. Mocno ingeruję w ewolucję i dlatego muszę cofnąć się w czasie, gdzieś do triasu (patrząc na rozwój Ziemi) i tam zacząć mieszać i zobaczyć, co z tego wyjdzie.
Jednocześnie ciekawych rzeczy się dowiaduję! Okazuje się, że pomysł, na który ja wpadłem dość szybko, jeszcze do niedawna wydawał się naukowcom absurdalny, a dopiero w 2005 roku okazało się, że nie dość, że jest możliwy, to tak właśnie było! (Jak już skończę powieść to zdradzę, o co chodziło :P ).

Ale jestem podjarany!

Jak widać, pierwsze słowa tej powieści dojrzewały we mnie i nie są tymi, które pojawiły się dwa miesiące temu.

Nemesis, te 600 słów to około 4-4,5 tys. znaków.

Dzięki wszystkim za doping :)
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

43
B.A.Urbański pisze: To zaczęło żyć samo we mnie!
Jesteś w ciąży. Pięknie! Gdzieś u źródła tego jest miłość. Jakaś, ale miłość. Nie zgub jej.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

44
Thana, coś w tym chyba jest...
Tylko z drugiej strony ja jestem kawaler i to przerażające, że w ciąży? I co ja teraz zrobię?

Wpis za wczoraj:
Dziennik maratończyka - III dzień
1) Teoria: co to te tlen i po co nam jest?
Trochę poszukałem informacji, głównie do opowiadania, bo występuje tam malarz i trzeba dowiedzieć się więcej o technikach.
Jakby ktoś miał coś o alla prima i dywizjonizmie, to chętnie przyjmę :)
Zwłaszcza wiadomości czysto techniczne w stylu "krok po kroku".

2) Ćwiczenia siłowe.
Napisałem bardzo krótkie "coś" jako rozgrzewkę, ale się namęczyłem, bo łatwiej jest rozwijać i rozbudowywać pomysł niż tworzyć co chwila jakiś nowy.

2) Bieg. Taki swobodny :)
Opowiadanie pisze się dalej. Bohater dużo myśli i dużo gada. Gadatliwy, a w pierwszej osobie, więc jeszcze bardziej widoczne.

Dystans przebiegnięty: 600 słów
Dystans całkowity: 2200 słów
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

45
B.A.Urbański pisze:Tylko z drugiej strony ja jestem kawaler i to przerażające, że w ciąży? I co ja teraz zrobię?
Urodzisz, wychowasz, za mąż/za żonę wydasz, wnuków doczekasz...
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

46
Natasza pisze:Urodzisz, wychowasz, (...) wydasz (...)
Myślę, że jemu by taka ocenzurowana wersja wystarczyła, Nataszo! :D
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Wróć do „Maraton pisarski”

cron