226

Latest post of the previous page:

Alicja Minicka pisze:Tylko nadal pozostaje pytanie, jak do tematu literackiej krytyki (czy też jej użyteczności) odnosi się potencjalny czytelnik, szukający dla siebie lektury.
Ja postawiłam tezę, że dzisiejszy czytelnik jej nie potrzebuje.
A ja - jako jeden z czytelników - odpowiadam Ci, po raz już któryś, że potrzebuję. Dlaczego nie przyjmujesz tej odpowiedzi do wiadomości? Nie jestem, według Ciebie, czytelnikiem?

Jaka, w takim razie, jest według Ciebie, Alicjo, definicja potencjalnego czytelnika? I kim jestem ja, szukając książki, którą chciałabym kupić i przeczytać, skoro nie potencjalnym czytelnikiem?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

227
padaPada pisze:
Natasza pisze: Ale najpierw autorytetowi.
Otóż to. Te osoby są swego rodzaju krytykami, recenzentami, chociaż ich recenzji nie znajdzie się w necie.
Nie wiem, czy, mówiąc o autorytetach, macie z Nataszą to samo na myśli.
Ja też kieruję się czasem opiniami znajomych osób, które mają zbliżone upodobania.
Wracając do e-booków, niezbyt fortunnie napisałam o Bernadecie Darskiej, która ich nie recenzuje. Robi to natomiast Agnieszka Żak na, wspomnianym przez Nataszę, blogu Votum Separatum i własnym blogu autorskim. Z tego, co wiem, A. Żak cieszy się opinią rzetelnej i uczciwej recenzentki.

228
Thana, nie przejmuj się.
Thana pisze:Jaka, w takim razie, jest według Ciebie, Alicjo, definicja potencjalnego czytelnika?
A po co definiować coś, co nie istnieje? :) Tzn. potencjalny czytelnik istnieje, pod warunkiem, że się do niego nie zacznie przypinać jakichś kryteriów.

229
Thana pisze:
Alicja Minicka pisze:Tylko nadal pozostaje pytanie, jak do tematu literackiej krytyki (czy też jej użyteczności) odnosi się potencjalny czytelnik, szukający dla siebie lektury.
Ja postawiłam tezę, że dzisiejszy czytelnik jej nie potrzebuje.
A ja - jako jeden z czytelników - odpowiadam Ci, po raz już któryś, że potrzebuję. Dlaczego nie przyjmujesz tej odpowiedzi do wiadomości? Nie jestem, według Ciebie, czytelnikiem?

Jaka, w takim razie, jest według Ciebie, Alicjo, definicja potencjalnego czytelnika? I kim jestem ja, szukając książki, którą chciałabym kupić i przeczytać, skoro nie potencjalnym czytelnikiem?
A kto mówi, że nie przyjmuję do wiadomości? Ty ich potrzebujesz ja nie, OK, nie widzę problemu. Nie mam definicji, pisałam, że tak ja postrzegam pewne zjawiska i byłam ciekawa zdania innych. Pisząc o potencjalnym czytelniku miałam na myśli motywy, jakimi kieruje się większość czytelników przy wyborze lektur.

230
Alicja Minicka pisze:Pisząc o potencjalnym czytelniku miałam na myśli motywy, jakimi kieruje się większość czytelników przy wyborze lektur.
Aha. OK. Tylko nie wiem, czy można ustalić w tym przypadku, czym się kieruje większość. Bo to chyba w dużym stopniu zależy od tego, czego dany czytelnik oczekuje od lektury. Myślę, że konkretne upodobania mają wpływ na to, w jaki sposób dana osoba szuka książki dla siebie.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

231
Thana pisze:
Alicja Minicka pisze:Pisząc o potencjalnym czytelniku miałam na myśli motywy, jakimi kieruje się większość czytelników przy wyborze lektur.
Aha. OK. Tylko nie wiem, czy można ustalić w tym przypadku, czym się kieruje większość. Bo to chyba w dużym stopniu zależy od tego, czego dany czytelnik oczekuje od lektury. Myślę, że konkretne upodobania mają wpływ na to, w jaki sposób dana osoba szuka książki dla siebie.
Myślę, że Weryfikatorium nie jest chyba najlepszym miejscem do szukania odpowiedzi. W większości są tu osoby piszące. Sądzę, że zupełnie inaczej wyglądają relacje na linii autor-krytyk niż na linii krytyk-czytelnik. I chyba to rzutuje trochę na wypowiedzi. Autorzy inaczej postrzegają rolę literackiej krytyki.

232
Teoria krytyki:
Cele:
1. Informacja zwrotna czytelnika do autora, żeby wiedział, co odbiorca miał na myśli, kiedy czyta, co miał na myśli autor (Achtung Minen).
a) recenzent jest doświadczonym saperem
b) recenzent jest jak krowa Kargula
c) pisarz nic nie miał na myśli i sam wybucha, kiedy się o tym dowiaduje
2. Informacja czytelnika do czytelnika opiniująca/wartościująca lekturę
a) prawdziwa (subiektywnie), bo recenzent jest autorytetem (jeszcze) i ma podobny gust
b) kłamliwa (subiektywnie), bo recenzent jest autorytetem (już nie), a ma odmienny gust
c) głupia (wybucha czytelnik po wydaniu kasy i dobrze mu tak, bo recenzja była głupia)

teraz autorytet (rękodzieło definicyjne):
COŚ lub KTOŚ, co pozwala mi nie być najmądrzejszym na świecie. Bo to męczące.

[ Dodano: Nie 11 Lis, 2012 ]
Alicja Minicka pisze:Autorzy inaczej postrzegają rolę literackiej krytyki.
tzn.? że jak postrzegają?
Granice mego języka bedeuten die Grenzen meiner Welt.(Wittgenstein w połowie rozumiany)

233
Ja tylko chciałem zauważyć, że rola krytyki literackiej zmalała nie tylko dlatego, że źle się dzieje w państwie duńskim, ale i ze względu na ogólne zmiany. Aby istniała krytyka na wysokim poziomie, ktoś musi tych dobrych krytyków promować. Znaczy wydawnictwa, redakcje pism itp. Tymczasem przeważnie zwisa im to jak kilo kitu, bo wiedzą świetnie, że 30 sekundowa reklama w telewizji czy wzmianka w radio, będzie miała większy wpływ na sprzedaż książki i wypromowanie nazwiska autora niż laudacje sfory autorytetów. To XXI wiek kochani...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

234
Tylko nadal pozostaje pytanie, jak do tematu literackiej krytyki (czy też jej użyteczności) odnosi się potencjalny czytelnik, szukający dla siebie lektury.
Ja postawiłam tezę, że dzisiejszy czytelnik jej nie potrzebuje.
Powtórzę - rozróżnijmy "fachową krytykę literacką" oraz "inteligentne i rzetelne recenzje". To są dwie różne rzeczy. Krytycy literaccy oceniają trendy, analizują zjawiska, a recenzenci oceniają pozycje z czytelniczego punktu widzenia.

Jako czytelnika niezbyt mnie interesuje, jak prozę Tolkiena przeanalizował komitet noblowski, który mu nie przyznał Nobla w dziedzinie literatury, natomiast wobec zalewu książek - bardzo chcę wiedzieć, co na temat różnych pozycji mają do powiedzenia osoby, o których wiem, że ich gust w miarę pokrywa się z moim. Okładki, tytuł książki, opis wydawcy, nazwisko autora - to wszystko nie gwarantuje, że trafnie odgadniemy, co się kryje w środku. Recenzja w założeniu ma w tym pomóc. Tak to widzę.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

235
Uzupełniam:
Natasza pisze:c) pisarz nic nie miał na myśli i sam wybucha, kiedy się o tym dowiaduje
d1) pisarz nic nie miał na myśli, ale krytyk odkrył, że jednak miał, w wyniku czego pisarz się uciesza i dokonuje aktu samopoznania.
Natasza pisze:c) głupia (wybucha czytelnik po wydaniu kasy i dobrze mu tak, bo recenzja była głupia)
d2) głupia (potencjalny czytelnik orientuje się, że recenzja głupia i nic nie wnosi, w związku z czym nadal nie wie, co ma kupić).

Jako czytelnik często realizuję punkt d2, a wolałabym nie.
Jako twórca byłabym szczęśliwa, realizując kiedyś punkt d1. ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

236
Natasza pisze:
Alicja Minicka pisze:Autorzy inaczej postrzegają rolę literackiej krytyki.
tzn.? że jak postrzegają?
Wyolbrzymiają jej znaczenie. Zobacz, co napisał Navajero. Warte przemyślenia.

237
U mnie z 90% książek nieznanych mi autorów albo tematyk trafia do mnie po rekomendacji autorytetu albo osoby, której gust szanuję i uwzględniam.
I to dotyczy także znanych mi osób niepiszących. Giełda opinii rządzi. Prywatnych opinii - recenzje są mało wiarygodne, jak już zostało powiedziane. Niestety, dodałbym... chyba że recenzję napisze Dukaj albo ktoś inny, kogo wiarygodność nie podlega negocjacjom :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

238
Ignite pisze: Powtórzę - rozróżnijmy "fachową krytykę literacką" oraz "inteligentne i rzetelne recenzje". To są dwie różne rzeczy. Krytycy literaccy oceniają trendy, analizują zjawiska, a recenzenci oceniają pozycje z czytelniczego punktu widzenia.

Przyznam, że słowo "fachowy" nie za bardzo mi pasuje do sfery literackiej. Dlaczego? Ze względu na subiektywizm krytytka, którego nie jest on w stanie przeskoczyć,
Z tego, co wiem, recenzja jest elementem literackiej krytyki.
Czy okreslenie "inteligentne i rzetelne recenzje" jest jednoznaczne czy też raczej zależy od indywidualnego odbioru i indywidualnych oczekiwań? Przeciez literatura to nie nauka ścisła.
Jezeli ktoś uważa, że wsparcie autorytetu (czyli kogoś, kogo dana osoba uważa za autorytet) jest mu pomocne, to ma po prostu prawo tak uważać i na tym temat się kończy. Chyba jednak lepiej uważać, by wiara w autorytety nie stała się wiarą ślepą.

[ Dodano: Nie 11 Lis, 2012 ]
Romek Pawlak pisze:U mnie z 90% książek nieznanych mi autorów albo tematyk trafia do mnie po rekomendacji autorytetu albo osoby, której gust szanuję i uwzględniam.
I to dotyczy także znanych mi osób niepiszących. Giełda opinii rządzi. Prywatnych opinii - recenzje są mało wiarygodne, jak już zostało powiedziane. Niestety, dodałbym... chyba że recenzję napisze Dukaj albo ktoś inny, kogo wiarygodność nie podlega negocjacjom :)
No dobrze, a co z indywidualnymi gustami? Chyba nie abstrahujesz od własnego? Przecież, nawet w przypadku zamiłowania do tego samego rodzaju literatury, może Ci się nie spodobać to, co spodoba się innej osobie (której gust szanujesz). Czy zdarzały Ci się rozczarowania?

240
Subiektywizm recenzenta wcale nie jest czymś złym w momencie, gdy szukam opinii osób, które mają szansę się pokrywać z moimi własnymi odczuciami. To nie jest kwestia szukania autorytetu, tylko szukania kogoś, kto poświęcił czas na przeczytanie danej książki i może powiedzieć, czy czas nad nią spędzony nie był czasem zmarnowanym, czy książka go nie pozostawiła z uczuciem niesmaku, generalnie - czy warto na nią wydać kilkadziesiąt złotych, które równie dobrze można byłoby wydać na inną pozycję.

Pisząc o fachowej krytyce literackiej, mam na myśli literaturoznawców, dziennikarzy, generalnie zawodowców. Mnie interesuje, co o książkach, które potencjalnie mogę chcieć kupić, mają do powiedzenia nie autorytety, tylko tacy sami użyszkodnicy-czytelnicy jak ja.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

241
Romek Pawlak pisze:Alicjo, przecież to jasne, że nie zawsze wybrana książka mi się spodoba - czy to wybrana przeze mnie samego, czy z polecenia. Ale nie o tym jest dyskusja :)
Miałam jednak wątpliwości, bo napisałeś o niepodważalnej wiarygodności Dukaja.

[ Dodano: Nie 11 Lis, 2012 ]
Ignite pisze: Mnie interesuje, co o książkach, które potencjalnie mogę chcieć kupić, mają do powiedzenia nie autorytety, tylko tacy sami użyszkodnicy-czytelnicy jak ja.
No właśnie. Ja mam podobne podejście. Więcej, uważam, że opinia uzyszkodnika-czyelnika jest bardziej wiarygodna, bo on nie patrzy przez pryzmat ewentualnej autompromocji.

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”