L3gion pisze:A co do Pikniku powstał potem film pod tytułem "Stalker" który co prawda oddawał klimat stalkerskiego universum, lecz brakowało mu tego humoru i napięcia, tak że na koniec końców wyszedł cięęęęężki dramat psychologiczny o trzech podstarzałych kolesiach szukających w strefie sensu życia. Oskara za ten film był nie dał [No, może za muzykę, doskonały dark ambient w stylu lat 70' ] ale generalnie warte to to obejrzenia.
Pomyłka;) Oczekiwałeś pewnie filmu sf, Stalker nie ma prawie nic wspólnego z kinem gatunkowym. A dla nie wyrobionego na ambitniejszym kinie (nie-oscarowym) widza to może być szok. Obejrzałem Stalkera pierwszy raz jako chyba 14-15 latek, nic nie zrozumiałem, ale klimat mnie osaczył;) Dopiero po 5-6 latach gdy zaznajomiłem się już trochę z kinem ambitnym (twórczość Tarkowskiego najlepiej zacząć poznawać od Rublowa), sens zaczął docierać. Sens życia też;) Ten film to arcydzieło. Zresztą a propos nagród (mam nadzieję, że nikt z Was nie traktuje nagród filmowych, a zwł. Oscarów na poważnie, jako wyznacznika wartości artystycznej filmu?), to chyba jakąś nagrodę Stalker zdobył w Cannes, a to jednak nieco bardziej prestiżowe artystycznie niż Oscary.
Książki Strugackich arcydziełem bym nie nazwał. Jest świetna, na pewno jedna z najlepszych rosyjskich sf, ale w przeciwieństwie do filmu, nie stawia tak ważkich pytań o duchowość człowieka, sens tworzenia, czy życia w ogóle (tak, wiem, jest Złota Kula i piękne życzenie na końcu, za to cenię Strugackich). Film stawia. Różni się tym, że Tarkowski wyciął całą tkankę "gatunkową", pozbawił film rekwizytorium typowego dla sf, przez co poszerzył pojemność znaczeniową utoru. Przykładowo, w książce córeczka bohatera jest owłosiona na całym ciele (efekt mutacji genetycznej, bohater skażony przez Strefę), a tutaj nie ma władzy w nogach, chodzi o kulach (i nie mówi reżyser dlaczego tak jest), co ma wymiar bardziej symboliczny. Strefa w książce pełna jest "artefaktów" pozostawionych przez obcych, które zbiera stalker Red i pułapek, których nazwy i działanie są opisane, natomiast w Stalkerze jedynym artefaktem jest symboliczny Pokój życzeń, a Strefa jest przedstawiona jako żywy organizm, który ja osobiście odbieram jako coś w rodzaju Czyśćca (rozumianego raczej w sensie duchowym niż tylko religijnym) dla ludzi, którzy tam pójdą... No, można by o tym filmie gadać i gadać, ale lepiej obejrzeć. Polecam wszystkim, dla których literatura (rosyjska i nie rosyjska) i film nie kończą się na fantastyce. O ile zakończenie w książce jest piękne, i ja też miałem łzy w oczach, czytając życzenie bohatera, to zakończenie filmu, gdy już mogłem zrozumieć, o czym to w ogóle jest, było autentycznym katharsis (scena w przed-Pokoju;)). A potem jeszcze się dzieje...
Przy okazji, jednym z jego bohaterów jest Pisarz (taki pseudonim przybiera). Myślę, że większość z nas, pisarzy, mogłaby się odnaleźć w tym bohaterze (zresztą i w dwóch pozostałych też).
Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłem, nie było to moją intencją. Ludzie po prostu często mylą, nie tylko światy gry (którą w przeciwieństwie do Legiona uważam za bardzo dobrą i klimatyczną) ze światem książki jak i świat książki z filmowym. Zapominając, że adaptacja nie zawsze musi być/ i jest wierna oryginałowi. Podobnie jest zresztą przy okazji ksiązki Solaris Lema i filmu Solaris Tarkowskiego, o którym jednak można powiedzieć że jest sf pełną gębą (nie uważam go za arcydzieło ale i tak jest sto razy lepszy niż amerykański Solaris S. Soderbergha), ze statkiem kosmicznym, bajerami itd.