Arkadi i Borys Strugaccy "Piknik na skraju drogi"

1
Zabrałem się do lektury niechętnie i jakoś tak z nudów. Tymczasem ta książka zaskoczyła mnie chyba najbardziej ze wszystkich przeczytanych. Spodziewałem się jakiejś powiastki o kosmitach (co bardzo mi się nie podobało), a tu niespodzianka. Książka niby jest o kosmitach, ale w czasie czytania całkowicie o nich zapomniałem. W fabule pojawia się tylko ich statek, oni sami się nie pokazują, praktycznie nic o nich nie wiemy.

Ciekawa lektura, skłania do przemysleń, nawet jeśli nie lubicie sf to gorąco polecam.

PS. podziwiam, że książka ma dwóch autorów. Jak oni się dogadali? :D

3
Czytałem podobała mi się, na tyle że sięgnąłem po ich inną książkę pt. "Las" też całkiem niezłą. Z rosyjskich powieści do najlepszych zaliczył bym jeszcze Zbrodnię i Karę. Z tych ogólnych rosyjskich książek... Hehe.
Memento mori!

4
odbiegając od tematu zgodzę się z Miyamoto, dodając jeszcze Bułhakowa
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".

"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".

- Nieśmiertelny S.J. Lec

5
Strugackich w ogóle uważam za genialnych pisarzy - "żuk w mrowisku" czy "Fale tłumią wiatr" to świetne książki, w ogóle każda powieść w której jest motyw osławionych już Wędrowców jest dobra.
Pozory aż nadto mylą - na jedwab pozuje nylon.

6
Zgadzam się w całej rozciągłości. Strugaccy genialni są, poleciłbym jeszcze "ślimaka na zboczu" - trudna książka, ale cieszę się że ją w swoim czasie przeczytałem. Jedyna ich pozycja, w której wstęp trzyma poziom rozwinięcia i zakończenia.
Wszystko marionetki!

8
"Piknik na Skraju Drogi" podobał mi się, ale nie ze względu na ten wątek science-fiction, że sobie byli kosmici, zostawili śmieci i poszli. Dużo w tej książce pytań o sens istnienia, sens poszukiwania, hm, utopii. Doskonała pointa stanowi wyraźną kropkę na końcu przesłania książki. Chociaż pozostawia też pewien niedosyt. Trzeba sobie trochę samemu dopowiedzieć, samemu przemyśleć. Nie mniej jednak - Strugaccy rządzą :)
ad finem.

9
Um... Właśnie te pytania o sens istnienia, sens poszukiwania "utopii" to to co stanowi o geniuszu wielu powieści SF, a piknik jest sztandarowym, klasycznym SF.



"Wątek SF, że sobie byli kosmici", dobre sobie... Czemu, ach czemu panuje to głupie przekonanie że SF to tylko ufoludki i lasery?



Tylko minimalny ułamek Science Fiction traktuje o kosmitach, szczególnie dziś, kiedy SF stało się bardziej psychologiczno-społeczno-kulturalno-duchowe niż kiedykolwiek.



Kurde. Każdy, kto nigdy nie czytał SF powinien sięgnąć po nowe tomy antologii najlepszych opowiadań SF z całego świata: "Kroki w Nieznane", pod redakcją genialnego Lecha Jęczmyka.



Mogłaby wielu ludzi zaskoczyć tematyka niektórych z nich. Na przykład opowiadanie, w którym za parę lat na ziemi powstaje prawo pozwalające zawierać małżeństwa ze... Zmarłymi. I co z tego wynika.



Pozdrawiam
Pozdrawiam
Nine

Dziewięć Języków - blog fantastyczny
Portfolio online

10
"Piknik..." to moja ulubona ksiązka w ogóle. Czytając końcówkę miałem łzy w oczach, a nie każda książka wywołuje taki efekt u czytelnika. Strugackich znam i podziwiam już od ładnych paru lat, czytałem bodaj wszystkie ich powieści i zaraz obok Pikniku postawiłbym "Poniedziałek zaczyna się w sobotę" które to dzieło jest równie genialne, choć niestety mało znane. A co do Pikniku powstał potem film pod tytułem "Stalker" który co prawda oddawał klimat stalkerskiego universum, lecz brakowało mu tego humoru i napięcia, tak że na koniec końców wyszedł cięęęęężki dramat psychologiczny o trzech podstarzałych kolesiach szukających w strefie sensu życia. Oskara za ten film był nie dał [No, może za muzykę, doskonały dark ambient w stylu lat 70' ] ale generalnie warte to to obejrzenia. Co do gry - totalne skopanie klimatu. Kto grał pewnie orientuje się w absurdach takich jak żołnierze w środku strefy, miasteczka ze stalkerami i łysice z których można spokojnie uciec o ile odpowiednio szybko się podskakuje.... Generalnie profanacja... A za ciosem poszli też inni goście od software i wydali nawet wersję na komórkę... Profanacja :( :/
..::Drum'n'Bass::..

11
"Piknik na skraju drogi" - książka genialna, mnie urzekła. Znajoma, nie lubiąca s-f w jakiejkolwiek formie także wyrażała się o niej ciepło... Póki, co przeczytałem dwa razy... Trzeci się kroi :)



Moim zdaniem jest to s-f genialne i jedyne w swoim rodzaju - jest przecież tak dokładną analizą społeczeństwa, tak trafnie go definiuje, że uważam "Piknik..." za dzieło geniuszu, acz rozczepionego na dwa podzespoły.



Z innych książek "braciszków" bardzo spodobał mi się "ślimak na zboczu".



Polecam polecać i i czytać ich kniżki.



A co do rosyjskiej literatury.



"Zbrodnia i Kara" - znam dość dobrze. Czytałem 4 razy, przeczytam pewnie jeszcze parę raz. Kolega "reklamuje" ją jako "kryminał napisany przez monarchistę". Dla mnie jest to skończone dzieło - genialne. Ilekroć czytałem "Zbrodnię i Karę" dziwiłem się, zachwycałem i podziwiałem.



"Mistrz i Małgorzata" - klasa sama w sobie. Naprawdę godna uwagi powieść. Dzieło ponadczasowe i tyle... Ech - ale, że objęte kanonem lekturzysk szkolnych tak więc część młodzieży od razu podchodzi doń zrezygnowana. Ja podchodziłem... 2-3 razy (nie pamiętam) - odchodziłem zachwycony.

Innym naprawdę wartym uwagi dziełem Bułhakowa jest "życie Pana Moliera" - książeczka nie za duża, ale pisana doskonałym stylem - nawet się nie zorientowałem gdy było już po lekturze...
Huginn ok Muninn flięga hverian dag



i??rmungrund yfir;

óomk ek of Huginn, at hann aptr ne komit,

þó si??mk meirr um Muninn.



-------------------------------------------------------



Witajcie w Kraju Umarłych!

Tutaj śmiech zniewoli Wasze lęki!

A marzenia i sny...

Spełni Wielki Papier!!!

12
L3gion pisze:A co do Pikniku powstał potem film pod tytułem "Stalker" który co prawda oddawał klimat stalkerskiego universum, lecz brakowało mu tego humoru i napięcia, tak że na koniec końców wyszedł cięęęęężki dramat psychologiczny o trzech podstarzałych kolesiach szukających w strefie sensu życia. Oskara za ten film był nie dał [No, może za muzykę, doskonały dark ambient w stylu lat 70' ] ale generalnie warte to to obejrzenia.


Pomyłka;) Oczekiwałeś pewnie filmu sf, Stalker nie ma prawie nic wspólnego z kinem gatunkowym. A dla nie wyrobionego na ambitniejszym kinie (nie-oscarowym) widza to może być szok. Obejrzałem Stalkera pierwszy raz jako chyba 14-15 latek, nic nie zrozumiałem, ale klimat mnie osaczył;) Dopiero po 5-6 latach gdy zaznajomiłem się już trochę z kinem ambitnym (twórczość Tarkowskiego najlepiej zacząć poznawać od Rublowa), sens zaczął docierać. Sens życia też;) Ten film to arcydzieło. Zresztą a propos nagród (mam nadzieję, że nikt z Was nie traktuje nagród filmowych, a zwł. Oscarów na poważnie, jako wyznacznika wartości artystycznej filmu?), to chyba jakąś nagrodę Stalker zdobył w Cannes, a to jednak nieco bardziej prestiżowe artystycznie niż Oscary.



Książki Strugackich arcydziełem bym nie nazwał. Jest świetna, na pewno jedna z najlepszych rosyjskich sf, ale w przeciwieństwie do filmu, nie stawia tak ważkich pytań o duchowość człowieka, sens tworzenia, czy życia w ogóle (tak, wiem, jest Złota Kula i piękne życzenie na końcu, za to cenię Strugackich). Film stawia. Różni się tym, że Tarkowski wyciął całą tkankę "gatunkową", pozbawił film rekwizytorium typowego dla sf, przez co poszerzył pojemność znaczeniową utoru. Przykładowo, w książce córeczka bohatera jest owłosiona na całym ciele (efekt mutacji genetycznej, bohater skażony przez Strefę), a tutaj nie ma władzy w nogach, chodzi o kulach (i nie mówi reżyser dlaczego tak jest), co ma wymiar bardziej symboliczny. Strefa w książce pełna jest "artefaktów" pozostawionych przez obcych, które zbiera stalker Red i pułapek, których nazwy i działanie są opisane, natomiast w Stalkerze jedynym artefaktem jest symboliczny Pokój życzeń, a Strefa jest przedstawiona jako żywy organizm, który ja osobiście odbieram jako coś w rodzaju Czyśćca (rozumianego raczej w sensie duchowym niż tylko religijnym) dla ludzi, którzy tam pójdą... No, można by o tym filmie gadać i gadać, ale lepiej obejrzeć. Polecam wszystkim, dla których literatura (rosyjska i nie rosyjska) i film nie kończą się na fantastyce. O ile zakończenie w książce jest piękne, i ja też miałem łzy w oczach, czytając życzenie bohatera, to zakończenie filmu, gdy już mogłem zrozumieć, o czym to w ogóle jest, było autentycznym katharsis (scena w przed-Pokoju;)). A potem jeszcze się dzieje...



Przy okazji, jednym z jego bohaterów jest Pisarz (taki pseudonim przybiera). Myślę, że większość z nas, pisarzy, mogłaby się odnaleźć w tym bohaterze (zresztą i w dwóch pozostałych też).



Mam nadzieję, że nikogo nie obraziłem, nie było to moją intencją. Ludzie po prostu często mylą, nie tylko światy gry (którą w przeciwieństwie do Legiona uważam za bardzo dobrą i klimatyczną) ze światem książki jak i świat książki z filmowym. Zapominając, że adaptacja nie zawsze musi być/ i jest wierna oryginałowi. Podobnie jest zresztą przy okazji ksiązki Solaris Lema i filmu Solaris Tarkowskiego, o którym jednak można powiedzieć że jest sf pełną gębą (nie uważam go za arcydzieło ale i tak jest sto razy lepszy niż amerykański Solaris S. Soderbergha), ze statkiem kosmicznym, bajerami itd.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”