31

Latest post of the previous page:

Jarek Soja pisze:No przecież, że z mojego doświadzenia. Przed każdym postem na forum mam to dodawać? I wszyscy inni też?
Kwestia precyzji. Gdybyś użył pierwszej, a nie drugiej osoby, byłoby to jasne, bez żadnych wątpliwości. A tak - można się zastanawiać, czy nie generalizujesz. Ten wredny język... ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

32
Za radą Pana Andrzeja postanowiłem kupić sobie misia. Przyda się inteligentny słuchaczo-rozmówca :)

Jeśli chodzi o język i styl pisania, to całkowicie zdaję sobie z tego sprawę, czy na początku będzie/jest/może być tragiczny i dopiero z czasem poprawię go. Z całego serca obiecuję się postarać, ponieważ tylko te historie w mojej głowie pozwalają mi nie zwariować z powodu tego świata.

Dzięki za pomoc wszystkim.

33
To teraz możesz nam pozaznaczać "pomógł". ;)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

35
Ja myślę, że "słomiany zapał" ma dużo wspólnego z wiekem. Tak przynajmniej było u mnie. Dawno, dawno temu miałam tysiące pomysłów, siadałam do pisania (na starej, powojennej maszynie do pisania) i po dwóch stronach rzucałam wszystko w kąt, by zająć się czymś innym. Teraz, 20 lat pózniej, napisałam powieść i kilkanaście opowiadań (tylko jedno nie zostało dokończone, gdyż sypnęła mi się fabuła) i nawet by mi do głowy nie przyszło, przerywać w trakcie.
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero

36
Magic pisze: i nawet by mi do głowy nie przyszło, przerywać w trakcie.
Mnie przychodziło wielokrotnie - żeby pirzgnąć w diabły. Bo tę pierwszą dłuższą historię pisałam od pierwszych fragmentów do ukończenia całości trzy lata (w międzyczasie urodziłam drugie dziecko i napisałam dwa opowiadania na inny temat, do którego mi już bardzo było śpieszno). Ale stwierdziałam, jakkolwiek by to głupio nie brzmiało, że "w oczy sobie nie spojrzę", jeżeli nie skończę czegoś, nad czym już (odpowiednio: rok, półtora, dwa) siedziałam.

No i - to pewnie ma kluczowe znaczenie - miałam wymyślone zakończenie, które bardzo chciałam pokazać czytelnikom. No i miałam znajomych czytelników, co niewątpliwie ułatwiało (choc wiem, że są ludzie, którzy odwrotnie - nie pokazują nikomu, dopóki nie skończą).
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny

37
Kupiłem misia. Nazwę go Takaimek i od dziś za każdym razem, gdy będę siadał do pisania, jego postawię sobie obok, aby mnie słuchał i opieprzał, jeśli będę gadać głupoty.
Quidquid latine dictum sit, altum videtur.

38
Kamilek pisze:Kupiłem misia. Nazwę go Takaimek i od dziś za każdym razem, gdy będę siadał do pisania, jego postawię sobie obok, aby mnie słuchał i opieprzał, jeśli będę gadać głupoty.
Daj go dziewczynie. Za kilka lat, gdy Andrzej napisze setną książkę (Uwaga: musisz się śpieszyć :)) będziecie mieli fajną historię do opowiadania dzieciakom.

40
cranberry pisze:Pilif, i wtedy dziewczyna będzie Kamilka op******, jak będzie gadał głupoty? :D
Jeżeli wszystko zdąży zapisać, to może być z tego niezła powieść obyczajowa ;)
Ostatnio zmieniony czw 10 sty 2013, 13:04 przez Filip, łącznie zmieniany 1 raz.

41
Poczytałem ten temat i trochę realniej chyba podchodzę do życia. Mimo że jest to smutne życie.
Nie potrafiłbym mieć wyimaginowanego słuchacza czy przyjaciela. Ja w ten sposób walczyłem ze strachem w czasach podstawówki, ale dziś jestem starszy. Z tym misiem to serio? Bez urazy, ale to dla mnie baaardzo dziecinne podejście.
Gdy nie ma realnych czytaczy, można poszukać na forach internetowych. Tylko trzeba odpowiednio nawiązać kontakt, wiadomo, jest z tym problem, ja mam również, żeby przeciętnie inteligentną osobę zachęcić do czytania moich rzeczy. Amatorskiego tekstu. Do tego wielu już nie czyta lub czyta od święta, nie mając czasu na cokolwiek innego, przytłoczony życiem.
Brzmi brutalnie, ale gadanie misiowi? Ja bym się załamał.
Owszem, sam nie mam dla kogo pisać, ciężko znaleźć mi kogoś, by zachęcić do przeczytania. Np. pierwszy tom powieści, który pisałem jakieś trzy lata, przeczytało kilka osób, kolejne kilka mnie olało, obiecując, że zerkną w przyszłości. Czekam do dziś, niczym piłkarze na bilety od Laty.

Poza tym te pomysły... warto się z nimi przespać. Zapisać je, przespać się kilka nocy, napisać kilka pomysłów. Usiąść do tego, który nas ciekawi, pobudza do pisania i zachęca do tworzenia. Jeśli żaden się nie nadaje to nie ma co go dotykać po jakimś okresie czasu. A jeśli nie chce się ciągle pisać po 2-3-4 tygodniach od nowych pomysłów, wena upływa po kilku stronach, pisanie idzie topornie? Znów zabrzmię brutalnie: no to nie ma co się zabierać do pisania. Nie chciałem tego mówić. Pisanie ma sprawiać frajdę. Tworzenie świata to jedno, ale przelewanie tego na papier, dawanie życia i swobodnych wyborów bohaterom to drugie. Ja to odbieram jak nakręcanie filmu/serialu i gdy sobie to wyobrażam, mam ochotę na pisanie. Owszem, bywają trudniejsze, dłuższe okresy.
Za kilka ciężkich słów wybacz Kamilek, ale tak wygląda moje zdanie. Spróbuj coś przedstawić w Dziale Wzajemnej Pomocy. Albo zmotywuj się do pisania, by potem tam wstawić tekst. Myślę, że spotkasz się z jakimś odzewem i ktoś na pewno zechce poczytać, jak określisz co napisałeś.

42
Escort, choć napisałeś bardzo konkretnie, co mnie cieszy, to jednak nie użyłeś niczego co mogło by mnie w jakiś sposób urazić :).

Ja jestem marzycielem i to właśnie dzięki temu moje życie jest nawet... szczęśliwe. Właśnie gdybym na co dzień nie przenosił się do światów w swoim umyśle i nie rozmawiał z postaciami wykreowanymi przeze mnie, nie obserwował ich jak żyją i co robią, to bym się załamał. Każdy inaczej to wszystko odbiera. Nie uważam za dziecinne rozmawianie z misiem. Są dużo gorsze i bardziej dziecinne rzeczy, jak chociażby trucie się papierosami ;). Skoro na co dzień konwersuję sam ze sobą (swoją wyobraźnią), to takiego miśka będę traktować jak zmaterializowaną wersją mojego umysłu. Liczę na to, że złamie to moją blokadę i przełamie te "nudności", które teraz występują podczas pisania. W końcu tym razem na co dzień, w każdej możliwej chwili będzie ktoś, kto mnie wysłucha. To tylko inna wersja metody "myślenia na głos".

Dzięki za zapoznanie się z tematem :).
Quidquid latine dictum sit, altum videtur.

Re: Słomiany zapał

43
Kamilek pisze:Hej.
Chciałbym Was o coś zapytać.
Jak radzicie sobie ze słomianym zapałem do pisania? Jakie macie na nie sposoby?

Mam taki problem, że uwielbiam tworzyć nowe światy/historie/postacie, ale tylko w głowie. Gdy próbuję pomysł przelać na papier, to po jednej, dwóch stronach mój zapał znika. Po prostu zbyt szybko nudzi mnie pisanie tego co tworzy moja wyobraźnia. Próbowałem założyć taką sytuację, że robię to dla siebie, dla innych, dla pieniędzy (wiem, wiem, nadzieja matką głupich, kobiet w ciąży i studentów). Cokolwiek, żebym ciągle pisał. No niestety nic nie pomaga. Nie chodzi nawet o to, że nie wiem jak historię napisać, bo wiem. Nie jest też problemem brak pomysłu, bo gdy siadam do pisania, to już wszystko jest od początku do końca stworzone. Po prostu mi się nie chce tego pisać :/.
Moim zdaniem to może być przyczyna jednego z trzech stanów rzeczy:

1) Nie umiesz sklecić swojego pomysłu w postaci słów, zdań, akapitów, fragmentów tak, aby stworzyć logiczną całość. Każdy ma różne pomysły w głowie, ale umiejętności przekazywania tych myśli trzeba się wyuczyć, wypracować.

2) Żal ci czasu na szkoleniu się, plus czasu na napisanie powieści / opowiadania tzn. chciałbyś, aby dzieło było już napisane, gotowe, było już produktem ukończonym. Żal ci czasu, a po napisaniu dwóch stron zaczynasz sobie zdawać sprawę, że to nawet nie 0,1% całego czasu, jaki przyjdzie ci spędzić na pisaniu zanim zaczniesz być w tym dobry.

3) Szukasz motywacji do pisania, a powinno być odwrotnie. To motywacja powinna znaleźć ciebie. Ja np. zacząłem pisać ponieważ razem z przyjacielem byłem zafascynowany pewną tematyką. Chcieliśmy jakoś przelać nasze myśli na papier i pisaliśmy dla siebie nawzajem. Ja pisałem - on czytał moje 'historie'. On pisał - a ja czytałem jego. Dzień za dniem. Miesiąc za miesiącem. Zapisałem z 12 zeszytów i 2 notatniki, to by wyszło gdzieś 1000 stron maszynopisu w przeciągu 3 lat. On napisał tyle samo. A to był dopiero początek. Jak teraz patrzę wstecz - pisałem, bo miałem kogoś, chciał czytać moje historie. Miałem motywację. Mieć dla kogo pisać - to jest prawdziwe paliwo dla pisarza / grafomana. Od tego się zaczęło. Jak masz dla kogo pisać, i jak masz pomysły - usiąść po pracy / szkole i od 17:00 do 22:00 wbijać w klawiaturę to będzie istna przyjemność. Poświęcisz 1000 godzin i nie będzie ci ich żal. Mogłeś w tym czasie robić cokolwiek innego, co sprawiało ci przyjemność, ale wybrałeś pisać, bo... w głębi serca wiedziałeś, że spędzenie tego czasu na pisaniu da ci jeszcze więcej przyjemności.

Musisz mieć motywację - to główne paliwo - potem pójdzie gładko, nawet nie poczujesz czasu.

45
Palenie nazwałbym innym przymiotnikiem jak dziecinne. Ująłbym w zdecydowanie inny sposób. Ale nie palę, więc się nie głowię. Nie mój problem.
Mimo że Mystral złamał regulamin ;) mówi prawdę. Wygląda na to, że chyba oczekujesz, że będzie gotowe. Samo się nie napisze. Tak też odbierałem Twoje posty.
Również sobie wszystko wyobrażam odnośnie moich bohaterów, sprawdzam ich umysły, reakcje na dane sytuacje i tak dalej. Porozmawiać raczej nie jestem w stanie, bo jestem kimś innym niż odpowiednikiem dla nich.
A co do misia... to dla mnie dodatkowo taki sposób na oszukiwanie siebie. Nie wiem, Tobie może pomoże.
Przełam się i napisz coś. Potem wstaw, jak pisałem, do Działu Wzajemnej Pomocy. Myślę, że znalazłbyś po głębszych poszukiwaniach odpowiednich adresatów. Aby ci się chciało.

46
Escort pisze:Poczytałem ten temat i trochę realniej chyba podchodzę do życia. Mimo że jest to smutne życie.
Nie potrafiłbym mieć wyimaginowanego słuchacza czy przyjaciela. Ja w ten sposób walczyłem ze strachem w czasach podstawówki, ale dziś jestem starszy. Z tym misiem to serio? Bez urazy, ale to dla mnie baaardzo dziecinne podejście.
Ja zaczęłam pisać o swoich wyimaginowanych przyjaciołach - i nieprzyjaciołach ;)

Co misia się nie wypowiem ;), poza taką uwagą techniczną: czytanie na głos gotowego tekstu może świetnie wyłapać nienaturalne dialogi, zbyt karkołomne zdania w opisach, powtórzenia itd. I wtedy już jednak lepiej misiowi niż jakiejś niewinnej świadomej ofierze.

Natomiast efekt końcowy zawsze warto pokazać komuś, kto da sygnał zwrotny. Niestety z ryzykiem, że skrytykuje. Na krytyce (zazwyczaj, o ile jest merytoryczna) można się wiele nauczyć. Pochwały uskrzydlą. Warto pokazywać tekst komuś, kto podziela nasze spojrzenie na literaturę (ja nie lubię np. groteski i miłośnik groteski nie miałby ze mnie wiele pożytku).
Internet daje teraz cudowne możliwości w kwestii szukania betareaderów.

Mam wrażenie, że z pisaniem jest jednak jak ze sportem - regularne treningi to i radość, i dyscyplina, i czasem trzeba zacisnąc zęby i przeczekać, jak się nie udaje.
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny
ODPOWIEDZ

Wróć do „Kreatorium”