Och nie! Żadna ze mnie znawczyni literatury japońskiej (bo tak mogło wyglądać). Nie mam jakiejś usystematyzowanej wiedzy na ten temat. Po prostu: czytam, co mi wpadnie w ręce. Bardzo lubię te klimaty (w kinie też), dlatego japońskim powieściom i filmom nigdy nie odmawiam. Strzelam trochę na oślep, ale to co dotychczas ustrzeliłam bardzo mi się podoba. Ostatnio czytałam Kenzaburo Oe (nie wiem jak tu zrobić obce znaki...). Podobał mi się też Jun'ichiro Tanizaki. Jedną z "moich" książek jest "Kronika ptaka nakręcacza" Murakamiego.
Nie jestem zafiksowana na określony kierunek geograficzny, ale są rzeczy, które ciekawią mnie bardziej, np. literatura amerykańska czy właśnie japońska. Czasem też przyczepię się do konkretnego pisarza i wtedy on wyznacza kierunek.
Uff... to się wyspowiadałam
