ancepa pisze:
Potrzebuję nagłej, heroicznej sceny dla głównego bohatera, gdzie uratuje kogoś, na kogo mnóstwo ludzi dybie. Zleceniodawca nie działa standardowo, wykonawców zadania szuka wśród przypadkowych amatorów, którym płaci.
Nagła - bo równocześnie chcę pokazać jak główny bohater działa w momentach w których nie ma czasu na myślenie.
Heroiczna - łucznika trzeba pojmać żywego, bo na obecny moment w fabule nikt nie wie kto jest zleceniodawcą.
Dlaczego nie ma broni - totalne zaskoczenie, są na bezpiecznym terenie, na dziedzińcu przed domem. Broń jest, ale nie w zasięgu wzroku, niestety. Poczuli się za bardzo bezpiecznie.
I tu tkwi sedno:) Dlatego ta scena jest taka poplątana. Zdefiniuj sobie jeszcze raz wszystkich uczestników, zastanów nad konstrukcją sceny. Bo na ten moment, z tego co opisujesz, ma to dla mnie wielkie dziury. Bo:
- szarżowanie na przygotowanego łucznika - zabójcę (czyli absolutnie odpada stres itd, to jest ktoś kogo można wynająć by zabił a nie lokalny świr, jest zdecydowany zabić dla kasy) nie ma nic wspólnego z heroizmem a wiele z lekkomyślnością i brakiem odpowiedzialności. Bo jak zginie, to tamci są już zupełnie ugotowani.
- jeżeli ochraniam kogoś na kogo czyhają stada zabójców i wiem o tym i daję się złapać bez broni na otwartym terenie to jestem idiotą.
- w jaki sposób teren jest bezpieczny skoro wszedł na niego facet z łukiem na odległość 10-30 m, gdyby miał choćby karabin myśliwski to są wszyscy martwi już dawno temu...
- pojmanie żywcem w takiej sytuacji nie może być priorytetem inaczej nie ma szans na zastraszenie taką szarżą (ten element działa trochę na podświadome czytanie intencji, jak nie biegniesz z intencją zabicia, wyrządzenia krzywdy, to to odbiera efekt)
- rzut kamieniem ekhem, na 20 metrów, strzała jest szybsza. Ryzykuje natychmiastową śmierć, bo gość zobaczy zamach, i może strzelić, sądząc że to np granat.
- Cała piątka biegnie na łucznika, ok, zastanówmy się, pobiegłabyś? Licząc, że zabije jedno, dwoje z was? Kim są pozostali ludzie i czy są równie szaleni?
- Zwrócę uwagę na fakt, że kusza zabija jeszcze lepiej niż łuk. Do tego naciąganie kuszy to też mit, bo są takie dwustrzałowe, takie z przekładnią, żeby się łatwo naciągało itd...
- Na ten moment wszyscy w tej scenie zachowują się nad wyraz dziwnie: jeżeli łucznik wie, że gość jest tak niebezpieczny to strzela jak tylko gościa widzi i nic nie pomoże, ani paprocie, ani kamienie, ani szarże. Wybór łuku jest dla mnie nadal nieuzasadniony czymkolwiek innym jak "fajnie by wyglądało, bohater kontra łucznik". Owszem, tak można wymyślać, ale jeżeli taki jest argument, to potem całość łatwo się sypie pod względem realizmu i uzasadnienia zachowania postaci.
- Tu moment na zastanowienie się jaki ma być ten twój bohater: człowiek profesjonalny, opanowany, zdolny do szybkiego działania (polecam film Taken:) lub sezon pierwszy Strike Back ) czy ktoś, kto ma opinię szalonego ryzykanta, ma mnóstwo szczęścia i działa pod wpływem impulsu. Ten pierwszy nie da się tak zaskoczyć, a jeśli już, to wykorzysta otoczenie przeciw łucznikowi. Ten drugi da się łatwo sprowokować i wyłączyć z gry o ile łucznik się nie potknie, piorun go nie trzaśnie, nie porazi prąd z urwanego kabla kosiarki, nie walną grabie leżące w trawie, nie oślepi nagły wybuch plam na słońcu...

No i na koniec, ile realizmu a ile Rambo w twej historii. To pomoże, bo wtedy wiesz, na ile się przejmować tym co tu wypisujemy:)