Latest post of the previous page:
A tak mi się przypomniało - rozumiem że Pana Harańczyka nie czytujesz?Pozdrawiam,
Godhand
Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
Jeżeli z mojej wypowiedzi wynikało, że notka biograficzna jest decydująca to przepraszam za wprowadzenie w błąd. Bardziej miałam na myśli to, że lubię sobie stworzyć jak najpełniejszy obraz, jeżeli chodzi oczywiście o autora mi kompletnie nieznanego, którego książkę (często gęsto debiut) biorę pod uwagę. Czytam i oglądam, co uda mi się w sieci znaleźć, ale decydujące w moim przypadku są głównie recenzje. A do pseudonimów, jak już pisałam chwilę wcześniej, jestem po prostu uprzedzona.Prowokatorka pisze:Proszę nie zakładać, że się czepiam, ale mogę prosić o jakiś argument lub przykład konkretnej sytuacji, w której notka biograficzna zdecydowała o zakupie bądź rezygnacji z zakupu książki?
Nie ma sprawy, w tym zakresie zawsze do usług. A i moje błędy proszę wytykać bez litości.Godhand pisze:Lubią, lubią. Dziękuję. Tyle że charakter mój własny zadziorny się odezwał to i się czepiłem.
Poprawiaj (mnie przynajmniej) bez obaw i z obopólną korzyścią.
Może wykażę się teraz daleko idącą ignorancją literacką, ale pierwsze słyszę.Godhand pisze:A tak mi się przypomniało - rozumiem że Pana Harańczyka nie czytujesz?
W najbardziej prozaicznym zakresie pokrewieństwo zainteresowań. Również wykształcenie, bo to może oznaczać, że w swojej prozie przemyci rzetelną wiedzę na jakiś temat, mówi to także trochę o tym, w jakim środowisku myślowym się obracał. W przypadku publicystyki pewnie też trochę poglądy polityczne. Nie sądzę, żeby zdarzyła się sytuacja w której zrezygnowałam z zakupu tylko i wyłącznie ze względu na biografię.Prowokatorka pisze:Co w przypadku takiego debiutanta jest interesującego w jego życiorysie?




ale moim zdaniem najczęściej to nie rekompensuje tych strat
Nie mogę operować nazwiskami/pseudonimami, ale pozwolę sobie się nie zgodzić - to tylko w filmach i książkach pseudonimy pozwalają autorowi pozostać anonimowym. W życiu, a znam trochę takich przypadków, właściwie każdy pseudonim zostaje odtajniony, jeśli komuś zależy na dowiedzeniu sięN. Szczepkowska pisze:Zdjęcie zdjęciem, wyszukiwarki graficzne jeszcze nie są w tym kraju popularne, a jak np. współpracownicy w ogóle z gatunkiem pisanej przez nas prozy nie obcują, to szansa na "wykrycie" jest niewielka. A kreacja kogoś innego może dotyczyć chociażby poglądów. Pierwszy przykład, jaki przychodzi mi na myśl: prywatnie mogę być ateistą, ale mam ambicję tworzyć fantastykę mocno osadzoną w realiach wiary chrześcijańskiej, więc dla uwiarygodnienia przesłania (i celów marketingowych) mogę pod przybranym nazwiskiem ogłaszać się praktykującym katolikiem. To dość jaskrawy przykład, ale pokazuje możliwy mechanizm działania.

 więc nie wierzę w to, co opisałaś, to konstrukcja wybitnie teoretyczna.
 więc nie wierzę w to, co opisałaś, to konstrukcja wybitnie teoretyczna.
Tu można znów wrócić do problemu wyjściowego i go przeformułować: czy warto w dobie internetu i sporej liczby osób dociekliwych w ogóle sobie robić kłopot z pseudonimem.Romek Pawlak pisze:W życiu, a znam trochę takich przypadków, właściwie każdy pseudonim zostaje odtajniony, jeśli komuś zależy na dowiedzeniu się
I za taką też powinna uchodzić :wink: Naprawdę, nie bierzcie wszystkiego co piszę śmiertelnie na serio.Ja po prostu znam takie przypadki i tylewięc nie wierzę w to, co opisałaś, to konstrukcja wybitnie teoretyczna.



Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”