Dałam kawałek książki, którą piszę (a raczej próbuję napisać

Przykładowo taki fragment:
Rozmawia ze sobą dwoje przestępców z różnych organizacji sprzymierzonych ze sobą. Mają podejrzenia, że ktoś ich właśnie prowadzi wprost w pułapkę. I teraz fragment:
- Czy ty albo twój szef macie jakiś wrogów... Znaczy, takich, którzy na chwilę obecną mieliby interes w spieprzeniu nam akcji? - zapytała, zerkając jednocześnie na mijaną właśnie sklepową wystawę. Ot tak, z przyzwyczajenia po części.
I zastanawiam się, co z tym "spieprzeniem". Siostra mówi, żeby zamienić je na jakieś łagodniejsze określenie, ja mam wątpliwości, czy ugrzecznianie nie zburzy realizmu postaci, przecież nie pozytywnej...
Co myślicie na ten temat?