Latest post of the previous page:
To jest piękneNavajero pisze:tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości
 Navajero, pozwolisz, że wkleję do podpisu w profilu
 Navajero, pozwolisz, że wkleję do podpisu w profiluLatest post of the previous page:
To jest piękneNavajero pisze:tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości
 Navajero, pozwolisz, że wkleję do podpisu w profilu
 Navajero, pozwolisz, że wkleję do podpisu w profiluNa te pytania raczej nie da rady odpowiedzieć, nie widząc tekstu, zwłaszcza na pierwsze. Powiedziałabym, że wartość tekstu to suma kilku rzeczy: m.in. pomysł na fabułę, psychologia bohaterów, konstrukcja świata, opisy, język, zakończenie... Tekst może być błahy koncepcyjnie, ale dawać frajdę z czytania, bo jest tak świetnie i dowcipnie napisany na poziomie zdań. Może być mało oryginalnym schematem fabularnym osadzonym w ciekawym świecie z ciekawymi postaciami. Musiałabyś mi dokładniej zdefiniować, na czym w konkretnym przypadku polega ta "banalność".a. tekst, który w fazie pisania wydawał się ciekawy, jest w istocie banalny i płytki;
b. przeciwnie - jest przekombinowany i odbiorca i tak nie wyłapie połowy tych cudnych, koronkowych rozwiązań, których tam nakładliśmy.
Ale czasami dobrze się pisze pod gust konkretnej, dobrze znanej autorowi osoby.Najgorsze co może się zdążyć to pisanie tekstu pod hipotetycznego czytelnika.
I to wcale nie dotyczy tylko tekstów tak ambitnych, jak teksty Dukaja...Oczywiście nie wszyscy zrozumieją przekaz w stu procentach, bywa, że czytelnikowi zabraknie wiedzy czy inteligencji
 Tekst, który odbieram jako banalny, dałabym komuś do rzetelnej oceny, bo może "banalność" jest banalna tylko w moim odbiorze.
 Tekst, który odbieram jako banalny, dałabym komuś do rzetelnej oceny, bo może "banalność" jest banalna tylko w moim odbiorze. - nie dla siebie, lecz dla odbiorcy właśnie.
 - nie dla siebie, lecz dla odbiorcy właśnie.

 Ładnie to widać, kiedy porównuje się np. kilka recenzji tej samej antologii.
 Ładnie to widać, kiedy porównuje się np. kilka recenzji tej samej antologii.

YesRomek Pawlak pisze:Natomiast co do oceny tekstu, moim zdaniem autor nie jest w stanie go w miarę obiektywnie ocenić, zbyt silnie rzutuje weń swoje oczekiwania i wiedzę o tekście. Albo inaczej: umie ocenić poziom warsztatowy, o ile jest autorem świadomym. Ale już odbiór - niekoniecznie.

Oh yesIgnite pisze:Wszystkich, którzy nie lubią poprawiać, mogę pocieszyć, że kluczowe poprawki dosyć często da się wprowadzić małym nakładem sił: kilka zdań czy kilka akapitów może naprawdę radykalnie zmienić odbiór na plus. W każdym razie w przypadku opowiadań.

 wczoraj przez dwie godziny poprawiłem zaledwie dwie strony i straciłem resztkę szacunku do samego siebie...
 wczoraj przez dwie godziny poprawiłem zaledwie dwie strony i straciłem resztkę szacunku do samego siebie...
Standard, skąd ja to znam.wczoraj przez dwie godziny poprawiłem zaledwie dwie strony
To jest niezła myśl. Zwłaszcza, że lubię się bawić klockami. Dzięki!Ignite pisze:W ostateczności można pociąć na sceny i rozbudować fragmenty w inną fabułę.
O, to to! Ja tak rzutuję, że potem niemal każde wykonanie mnie rozczarowuje.Romek Pawlak pisze:autor nie jest w stanie go w miarę obiektywnie ocenić, zbyt silnie rzutuje weń swoje oczekiwania i wiedzę o tekście.

 . Poza tym, mając świadomość wartości dzieła, zauważając odbiór, zwłaszcza pozytywny, spinamy... no wiecie co
. Poza tym, mając świadomość wartości dzieła, zauważając odbiór, zwłaszcza pozytywny, spinamy... no wiecie co  . I jest jeszcze jedna opcja: jeśli piszemy bardzo długo jeden utwór i jesteśmy potwornie zmęczeni, trzeba użyć siły sugestii. To ostatni etap. Jeśli się tego nie zrobi teraz, zamiast roku ucieknie nam z życiorysu znacznie więcej, a efektów nadal nie będzie. Aczkolwiek najlepiej dokonywać korekty z perspektywy czasu.
. I jest jeszcze jedna opcja: jeśli piszemy bardzo długo jeden utwór i jesteśmy potwornie zmęczeni, trzeba użyć siły sugestii. To ostatni etap. Jeśli się tego nie zrobi teraz, zamiast roku ucieknie nam z życiorysu znacznie więcej, a efektów nadal nie będzie. Aczkolwiek najlepiej dokonywać korekty z perspektywy czasu. .
.
O rany jak ja to rozumiem!!!! Ale ja będę męczyć tekst aż z nim wygram, bo spać nie mogę przez niego, myśleć o niczym innym nie mogę.Natasza pisze:Moim zdaniem, Thanie chodzi o coś innego
nie o jakość czy ocenę własnego tekstu, ale o emocje, jakim tekst obdarza.
Dla mnie jest problem w braku granicznego momentu dla poprawiania - o... o otchłań perfekcji, której oczekuję przy jednoczesnej świadomości własnych niedoskonałości. Dla własnych - nie mam wyrozumiałości. O nie lubię zasadniczo perfekcjonistów. Więc mój tekst nie lubi mnie, a ja jego. Wolę wtedy kosić trawnik niż się z nim bawić