16

Latest post of the previous page:

No cóż, widuję też inne umowy :)
Nie mogę i nie chcę pisać o szczegółach, ale trochę historii, co wydawca potrafi zrobić autorowi, też można znaleźć w sieci, bo to działa w obie strony. Z tymi marketingowcami bym nie przesadzał, często to jednak fart, a nie rzetelna wiedza, choć i wiedza się zdarza, widziałem to. Niektóre okładki są tak załamujące, że szkoda gadać. Podobnie z tekstami okładkowymi.
Szkoda, że nie mogę po wydawnictwach, nazwiskach i konkretnych okładkach. Bo argumentów za moją sceptyczną postawą jest od groma - czyli takich, jak to "szpece" właśnie utopili dana książkę :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

17
No tak, ale powinniśmy ustalić co znaczy "utopili". W jakim kontekście chcemy rozpatrywać tę kwestię. Utopili, bo zmniejszyli wartość literacką/merytoryczną/gatunkową książki okładką czy też utopili, bo książka się nie sprzedała?
SĘK w tym, aby pisać tak, żeby odbiorca czytał trzy dni, a myślał o lekturze trzy lata.

18
No, na przykład znam książkę, która jest ewidentnie obyczajem, i tak powinna być stargetowana, od okładki poczynając, przez tekst na IV stronie okładki idąc, na wszelkich reklamach kończąc. Typowy obyczaj, powtórzę, właściwie bez wątku romansowego. Wydawca, który próbował się załapać na modę na romanse, czyli teoretycznie dużą grupę czytelniczek, dał okładkę czysto romansową. Tekst na okładce także. Sprzedawał książkę jako romans, taką kategorię przypisał, chociaż mógł dać "powieść obyczajowa" albo może "psychologiczna". Autorka protestowała, ale że to debiut, uległa. No i nie udało się wpisać w target, bo w recenzjach czytelniczki podkreślały, że książka je rozczarowała, jaki romans, gdzie? Winiły autorkę, bo kto ma świadomość, że to decyzje wydawcy? Efekt końcowy: wydawca zrezygnował z drugiej książki tej autorki, tłumacząc się niską sprzedażą pierwszej.
To tylko jeden przypadek. Ale charakterystyczny.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

19
No, na przykład znam książkę, która jest ewidentnie obyczajem, i tak powinna być stargetowana, od okładki poczynając, przez tekst na IV stronie okładki idąc, na wszelkich reklamach kończąc
Ojej, czyżby chodziło o tę książkę?

Bo jeśli tak, to jest, szczerze mówiąc, granda: wydawca próbował sprzedawać glany zaetykietowane jako seksowne pończochy :P i jeszcze narzeka, że mu się źle sprzedały... A książka jest świetna, zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie.
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

20
No to jest to bliski mi przypadek. Napisałam powieść społeczno - obyczajową. Przede wszystkim na temat rodzinnej więzi, jej nierozerwalności.
Dla uściślenia cytuję zredagowany przez siebie konspekt:

"Czasem wystarczyłoby wykreślić z kalendarza jeden dzień, jedną godzinę, jedno spotkanie, a życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Nie jedno życie. Bo los lubi płatać figle, łączyć ludzi bądź dzielić. Czasem na krótką chwilę, czasem na zawsze.

„Kalendarium Nowaków” to współczesna powieść obyczajowa, stanowiąca studium rozpadu rodziny. Każde pokolenie – od dziadków, przez rodziców, aż po dzieci (od przedszkolaka do studenta) – inaczej odnosi się do rozłamu klanu. Jedno jest pewne – działania najbliższych mają ogromny wpływ na dalsze losy człowieka. Schematy bywają podświadomie powielane lub radykalnie odrzucane. Rozwód odciska ogromne piętno na samoocenie, relacjach z ludźmi, czy też poczuciu bezpieczeństwa.
Paranoiczna walka Małgorzaty Nowak o przetrwanie rodziny. Ciągłe dylematy Krzysztofa Nowaka – pomiędzy głębokim uczuciem a wizerunkiem doskonałego ojca i męża, pomiędzy miłością a sumieniem, namiętnością a rozwagą i odpowiedzialnością.
Rozterki bohaterów sprawiają, że odbiorca decyduje, czy rodzina stanowi wartość nadrzędną w zderzeniu z prawdą i uczciwością.
Narrator sprawozdawczy, wszechwiedzący pozwala na dogłębny osąd postaci. Czasem zapędza w ślepy zaułek, stopniowo odkrywając pełny obraz sytuacji, podtrzymując napięcie czytelnika. Snuje perypetie i intrygi, gdy losy członków rodziny przypadkowo się splatają. Raz po raz odsłania kulisy rodzinnego życia w retrospekcjach, które rzucają całkowicie nowe światło na odbiór bohaterów. Wśród Nowaków brakuje negatywnych charakterów. Wszelkie działania postaci nie są pokierowane złymi intencjami, lecz trudnymi wyborami.
Powieść można podzielić na dwie części. W pierwszej towarzyszymy rodzinie w dochodzeniu prawdy. Druga zaś przedstawia konsekwencje minionych zdarzeń. Młodsi bohaterowie rozważają, czy można potępiać ludzi, od których jest się zależnym, a opinia publiczna nakazuje kochać ich mimo wszystko. Nowakowie każdego dnia spoglądają w oczy sąsiadom, współpracownikom, kolegom ze szkoły, którzy wiedzą o porażce. Wspólnej i zarazem osobistej porażce.
Jak odbudować relacje? Jak osiągnąć szczęście będąc celem ciągłej rywalizacji? Czy to prawda, że rodzinna więź jest nierozerwalna i nietykalna?"

Oto opis na IV stronie okładki: (tak dla porównania). Początek o dziwo tai sam ;):
" Czasem wystarczyłoby wykreślić z kalendarza jeden dzień, jedną godzinę, jedno spotkanie, a życie potoczyłoby się zupełnie inaczej...

Wydawałoby się, że Małgorzata i Krzysztof tworzą parę idealną: ona – zadbana, energiczna i wyrozumiała domatorka, on – elegancki mecenas, czuły mąż i doskonały ojciec, zapewniający rodzinie dostatnie, wręcz luksusowe życie. I wszystko byłoby cudowne, gdyby nie ta druga. Kobieta, o której Krzysztof nie potrafi zapomnieć.
Kiedy podwójne życie Krzysztofa wychodzi na jaw, Małgorzata postanawia walczyć o swoją rodzinę i szczęście u boku męża. Ten natomiast – rozdarty między miłością do żony a kochanki – już wkrótce będzie musiał odpowiedzieć sobie na pytanie, które z tych dwóch uczuć jest silniejsze.
Do czego kobieta jest w stanie się posunąć, by zatrzymać przy sobie mężczyznę swojego życia?
Na ile stać kochankę, której partner wciąż wraca myślami do innej?"

Książka jest skatalogowana w wielu księgarniach jako romans a wszędzie jako lit. kobieca, nie obyczaj. Zawiera raptem elementy romansu, choć na brak wrażeń na razie nikt specjalnie nie narzekał. Wręcz przeciwnie - wnętrze pozytywnie rozczarowuje. A ja nie mam powodów do narzekań.
SĘK w tym, aby pisać tak, żeby odbiorca czytał trzy dni, a myślał o lekturze trzy lata.

21
Ignite pisze:
No, na przykład znam książkę, która jest ewidentnie obyczajem, i tak powinna być stargetowana, od okładki poczynając, przez tekst na IV stronie okładki idąc, na wszelkich reklamach kończąc
Ojej, czyżby chodziło o tę książkę?

Bo jeśli tak, to jest, szczerze mówiąc, granda: wydawca próbował sprzedawać glany zaetykietowane jako seksowne pończochy :P i jeszcze narzeka, że mu się źle sprzedały... A książka jest świetna, zrobiła na mnie naprawdę duże wrażenie.
Opisałem inną książkę, ale o tej też słyszałem, a skoro zalinkowałaś, to nie będę udawać, że nie leżała w puli przykładów.
Ta jest celowana w target Greya, sprzedażą się może obroni. Ale autorce wyświadczył wydawca niedźwiedzią przysługę, przyklejając etykietę klonowania Greya, prawda?
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

22
Tak. Gdybym zobaczyła "Grzechy Joanny" w księgarni, na bank bym nie kupiła, bo nie wpadłabym na to, że coś, co ma na okładce czarne pończochy i czerwoną szminkę, może w środku zawierać depresję, schizofrenię, traumy wojenne i satyryczny obraz strasznych mieszczan...
Między kotem a komputerem - http://halas-agn.blogspot.com/

23
Ja też bym wnosząc po okładce nie kupiła ani tej powieści, ani swojej. Ale to nie my, sami piszący jesteśmy jedynymi klientami księgarni. Wręcz przeciwnie. Stanowimy mniejszość. Recenzenci także do niej należą.
SĘK w tym, aby pisać tak, żeby odbiorca czytał trzy dni, a myślał o lekturze trzy lata.

24
Okej, najważniejsi są czytelnicy - ale może jednak ci zadowoleni, a nie z poczuciem, że autor i wydawca ich w jakiś sposób oszukali? :) Bo czy oni na pewno kupią druga książkę autora czy autorki po takim nacięciu się?
Aby pozostać w prawdzie, wyniki sprzedaży uznaję za ważne. Jednak czy posunąłbym się w celu ich podwyższenia do takich operacji, jak te wzmiankowane powyżej? Nie. I dlatego właśnie nie zgadzam się na to, aby wydawca pozbawił mnie prawa do współdecydowania.

No i tyle. Stanowiska znane, pora późna, trzeba iść spać :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

25
W moich książkach wcale nie ma romansu, a systematycznie katalogowane są jako romans. Powód prosty, zgodnie z utartym schematem - proza tzw. kobieca=romans. No bo o czym że moglyby chcieć czytać baby, jak nie o miłości, hę? ;)
W dodatku parę osób powiedziało mi, że okładka mojej pierwszej książki sugeruje lekką treść to tzw. "uhahania się". Pośmiać się faktycznie momentami można, ale czy śmierć, motyw przemijania itp to tematy do "uhahania się"?
A wspomnianą wyżej Mediewistkę - Nie- Mediewistkę czytałam i potwierdzam powyższe. Pikantne w opakowaniu z napisem "łagodne" . Amator łagodnego wypluje, a pikantnego nie znajdzie.

26
A dla mnie tytuł jest integralną częścią powieści, czymś bardzo ważnym, co ją tworzy i określa.
Ja mam w głowie najpierw tytuły, a potem tworzę do nich treść;)

27
Szalony Szczur pisze:A dla mnie tytuł jest integralną częścią powieści, czymś bardzo ważnym, co ją tworzy i określa.
Ja mam w głowie najpierw tytuły, a potem tworzę do nich treść;)
Ja wiem, że jak nie znajdę dobrego tytułu, to pisanie będzie mi szło jak po grudzie i będę się źle czuła.
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

29
Natalia Szczepkowska pisze:
Kamiko pisze:Ja wiem, że jak nie znajdę dobrego tytułu, to pisanie będzie mi szło jak po grudzie i będę się źle czuła.
Zostaw tytuł na koniec, zresztą pomysł często wpada sam podczas pisania :)
U mnie tytuł działa jak szkic ołówkiem HB ;) Jak go mam, to wiem, dokąd idę.

[ Dodano: Sro 06 Mar, 2013 ]
No i muzyka się przydaje ;)

Dzięki tej piosence miałam tytuły ksiąg i jak wątpiłam, w którą stronę idę, to zawsze mogłam sobie wrócić do tytułów i już się rozjaśniało:
"Istnieje na świecie parę rzeczy ważniejszych niż pokój, a jedną z nich jest godne człowieczeństwo. Koncepcja, że ludzkość miałaby zrezygnować z wojen wyłącznie ze strachu, to poniżenie ludzkiej godności, zwłaszcza gdy w grę wchodzi strach przed czymś tak banalnym jak technika, którą ludzie sami przecież wymyślili" (Chesterton)

30
Romek Pawlak pisze:Okej, najważniejsi są czytelnicy - ale może jednak ci zadowoleni, a nie z poczuciem, że autor i wydawca ich w jakiś sposób oszukali? :)
No więc właśnie! Zwłaszcza, że wbrew pozorom czytelnicy nie są głupi :P i nie oczekują satysfakcji z samego kupna - zależy im na konkretnej zawartości, takiej, jakiej oczekiwali.

Ileś pań w pośpiechu, wsiadając do pociągu, sięgnie po taką romansowo-erotyczną okładkę, a potem zjedzie książkę na blogu, bo ponura, poważna i problemowa - tylko zjedzie "serio" (zniechęcając innych do kupna), a nie z dystansem, czyli nie "myślałam, że to romans, a tu ponurości" tylko w taki sposób, że recenzja brzmi jak recenzja _złej_ ksiązki.

A "Grzechy Joanny" Joanny Marat też mi się bardzo podobały. Czyli niedoszła "Mediewistka" (ja uważam, że to bardzo dobry tytuł był, zrozumienie go stanowiło barierę, którą przeskakiwaliby tylko czytelnicy, którzy zrozumieją treść :P )
Anna Nieznaj - Cyberdziadek
Nocą wszystkie koty są czarne
Gwiezdne wojny: Wróg publiczny

31
cranberry pisze:A "Grzechy Joanny" Joanny Marat też mi się bardzo podobały. Czyli niedoszła "Mediewistka" (ja uważam, że to bardzo dobry tytuł był, zrozumienie go stanowiło barierę, którą przeskakiwaliby tylko czytelnicy, którzy zrozumieją treść :P )
Filtr Eco. Pisał o tym w posłowiu do "Imienia róży". Pierwszych sto stron odsiewa czytelników, którzy oczekują szybkiej fabuły, serii trupów, ogólnie: łatwej rozrywki. Zamiast tego dostają kontemplację fresków, rzeźb i wykład na temat donatystów :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
ODPOWIEDZ

Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”

cron