Latest post of the previous page:
Zatem wracamy do normalnego systemu konkursowego, gdzie dwie strony nic o sobie nie wiedzą. Szkoda, bo w ten sposób robicie krzywdę tylko sobie.Tu nie chodzi o to, który tekst przeszedł, który nie, co redakcja robiła żeby je wybrać. Jak dla mnie mogli nawet losować. Albo czytać co dziesiąte. Ale przynajmniej byłoby fajnie na zewnątrz pozory powagi zachować. Sorry, niektórych rzeczy się po prostu nie pisze.
A może ktoś został wpuszczony za kulisy i teraz nie może znieść tego, że nie wyglądało to tak jak w jego wyobraźni?A jak ktoś nie potrafi przyjąć na klatę kilku komentarzy niezadowolonych autorów, to niech się za to nie bierze.
Nikt nikomu nie robi przysługi. Ogłaszają konkurs tak jak ogłasza się nabór do pracy. Oni potrzebują pracownika - autora tekstu - Ty chcesz pracy - publikacji tekstu. To logiczne, że pracę dostanie tylko kilku. Tak jak logiczne jest, że partnerstwo zaczyna się w momencie zdobycia pracy. Wcześniej jesteś zasadniczo interesantem. Nie oznacza to uległości, ale oznacza to, że przychodząc na rozmowę o pracę nie mówisz: "Straszny tu macie burdel, a moje CV ponoć czytał koleś w kolejce po bilet do kina".niestety nie rozumiem takiego podejścia, że redakcja pisma robi przysługę ogłaszając konkurs.
Tragedią naszych czasów jest to, że gwałtownie zmalała liczba czytających i gwałtownie zwiększył się odsetek czytelników-pisarzy. To prowadzi do tego, że Ci ludzie mają realny wpływ na rynek odbiorcy, co nie powinno mieć miejsca.