mona pisze:Trochę boję się reakcji otoczenia, mieszkam w małej miejscowości a brutal sex czy "wleczenie flaków" , niekoniecznie mogą spotkać się ze zrozumieniem
Tak to już jest wśród ludzi z małych miejscowości, o których wspomniałaś, że interesują się oni dużo bardziej innymi, niż sami sobą. 
Ty miej to w nosie. Jesteś autorką i masz wszelkie prawo tworzyć światy, historie i bohaterów według swoich wizji i odczuć. To się właśnie nazywa twórczość. I nikt nie powinien wywierać na to wpływu, bądź ci w tym przeszkadzać.
Pseudo nie uchroni cię od rozgłosu ani wiążącej się z tym krytyki. Sama publikacja bowiem skazuje cię na to. Musisz to po prostu zaakceptować.
Jeszcze raz - miej wszystkich w nosie i powodzenia !
climbatize pisze:Nie da się ukryć, że często wlewamy w bohaterów cząstkę siebie,
A to już zależy od głębi intelektualnej i zasobów twórczych danego autora. Jeśli tworzy on w konwencji alter-ego, to długo tworzył nie będzie. A raczej nie tyle tworzył, co spisywał swoich przywar, talentów i opowiastek z życia wziętych, bo te się prędzej czy później kończą, albo co gorsza nudzą czytelnika. Wiele jest takich przykładów w literaturze tak polskiej jak i zagranicznej. Marnych przykładów. Autor pisze o samym sobie, lub też swoimi cechami naznacza określonych (przeważnie głównych) bohaterów. Smutne, płaskie, płytkie intelektualnie i wątpliwe w konwencji samej twórczości jako takiej. 
Jeśli jednak autor tworzy w innym wymiarze to nie musi się martwić takimi przyziemnymi sprawami 

Ale to oczywiście moje zdanie, a proszę pamiętać, że 
ja jestem HEJTEREM.
Andrzej Pilipiuk pisze:jesteś zapewne typem człowieka dla którego ksywa/pseudonim stanowią sweog rodzaju sposób wyrażania siebie
Andrzej jak zwykle rzuca celnymi uwagami. I nie chodzi mi tu absolutnie o dżentelmena
climbatize,  tylko ogólnie 

. Ta uwaga często się sprawdza.
Ja sam swoje dwie pierwsze książki wydałem pod pseudonimem. Potem zmieniłem zamysł i kolejne dwie już wyszły pod nietypowym połączeniem imienia i nazwiska z pseudonimem.
Nie uważam, aby w posługiwaniu się pseudo było coś złego, gorszego, czy odstraszającego, a co grosza mniej profesjonalnego. To samo się tyczy imienia i nazwiska. Moim skromnym zdaniem liczy się jakość tekstu czyli poziom twórczy. A jego sygnowanie kodem kreskowym, obrazkiem czy imieniem 'Twardy Dżony' to kwestia tak naprawdę mocno subiektywna. Dla mnie na przykład - bez znaczenia.
Ale co tam, mnie lepiej nie słuchać, jestem mocno zwariowanym facetem i mam swoje dziwaczne spojrzenie na świat 
 
Pozdro dla forumowiczów,