Latest post of the previous page:
I to jest właśnie pozytywna inwencja twórcza
No ja mam nawet tak, że jak spodoba mi się pożyczona książka (biblioteka, znajomi) to i tak chcę ją kupić, właśnie po to, by mieć swój, "najswójszy" egzemplarzaga_haa pisze:I jestem trochę francuski piesek, bo najbardziej lubię moje książki. Wydaje mi się, że biblioteka- choć wspaniały to wynalazek i sama korzystam- troszkę zabiera czytaniu uroku.
Dziwne, bo niby litery te same...
No akurat z empikiem jest ten problem, że w jego przypadku promocja jest wybiórcza i nastawiona tylko na 'dossanie' pieniędzy. Że już nie wspomnę o tym, że nieraz już znajdywałem w nim jeden egzemplarz upatrzonej książki (szukaj frajerze, ile wlezie)i to na dodatek zjechany (zawsze oglądam grzbiet, rogi, czy folia nie zaczęła schodzić i tak dalej), jakby ktoś się na nim wyżywał. A nowości i to, co warte uwagi o wiele łatwiej jest mi obczaić na wystawce jednej z księgarń w mojej mieścinie niż w empiku (do tego książki są w bardziej przemyślany sposób ułożone).eworm pisze:Na reklamy nie zwracam szczególnej uwagi. Czasami przesunę wzrokiem po wystawionych na samym środku empiku pozycjach, ale to tak w drodze do półek z kryminałem. I jakoś nic z tego promowanego stuffu nie przykuło do tej pory mojej uwagi wystarczająco, bym się nachylił.
Tyle że Nautilus został przyznany ostatnio za 2010 rok, więc póki co nie liczy się wcale.Andrzej Pilipiuk pisze:w środowisku miłośników fantastyki liczą się w zasadzie tylko Nautilius i Sfinks
Wróć do „Jak wydać książkę w Polsce?”