Sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Ludzie dalej kupują książki, za to trudno uchwycić geografię tych zakupów, widać tylko taką tendencję, że kurczy się grupa osób kupujących podług swoich zainteresowań czy nawyków, w coraz większym stopniu zakupami rządzą impulsy nadawane przez media z Internetem włącznie.
Dane sprzedażowe wydawnictw są, jakie są, tzn wydawcy podają to, co uważają za stosowne nie tylko ze złej woli, ale również z niemożności jednoznacznego określenia książek sprzedanych. To się wiąże z obsługą logistyczną wydawnictw (zazwyczaj wyrzuconą na zewnątrz, do firm specjalistycznych) i krążeniem książek - to efekt prawa zwrotu na wszystkich poziomach dystrybucji. Książka jednoznacznie sprzedana, to taka, którą klient ma w domu, a to ustalić jest niesłychanie trudno.
Andrzej Pilipiuk pisze:tzn. wydawcom czasem jak ślepej kurze trafia się ziarno. Książka którą kupują jak normalną i płaca za prawa jak za normalną a która nagle na zachodzie staje się hiciorem, albo zostaje zekranizowana i można od tego odcinać kupony w Polsce.
Tak, wydawnictwa są lepiej, lub gorzej zarządzane, zatem ich stan finansowy jest różny, ale w standardzie jest plan wydawniczy z pierwszym nakładem około 3 tysięcy egzemplarzy (5 tysięcy to już decyzja strategiczna), co w zależności od sposobu zarządzania wystarcza na jako takie przeżycie lub w miarę sprawną działalność. Jednak WSZYSTKIE wydawnictwa - w marzeniach, bądź w formie potencjalnej możliwości - zakładają celny strzał, związany na ogół z tym, o czym pisze Andrzej.
Więcej - hicior może dać spokojne życie wydawnictwu na 2-3 lata, stanowiąc podstawę budżetu.
A to dlatego, że dobry tytuł (w beletrystyce) ma więcej niż jedno życie - zaczyna w twardej oprawie na półce z nowościami, kończy jako pocket dodawany do czasopisma kobiecego. A po drodze, (żyłowany odpowiednimi zabiegami handlowymi i marketingowymi), na każdym etapie, daje wydawnictwu przyzwoity zysk.
Te hiciory na ogół są pochodzenia zagranicznego (Harry Potter), ale czasem bywają rodzimego chowu i wcale nie trafiają do "wielkich" - np. nikt nie wie, ile egzemplarzy książek Michała Tombaka o zdrowym sposobie życia trafiło pod strzechy.
Tort się nie kurczy, powiedziałbym, że jest krojony na coraz więcej kawałków,w tej sytuacji niewykluczone są (jak w każdej dziedzinie gospodarki) fuzje, przejęcia i zmiany brandów (Romek Pawlak).