16

Latest post of the previous page:

wydaje mi się że te przyrosty dochodów etc to trochę jak z naszą średnią płacą na poziomie 3900 zł/miesiąc co to tysiąc roboli dostaje po 1200, 100 urzędasów po 10 tyś, 10 szefów po 100 tyś, a jeden prezes milion na rękę... I się od tego uśrednia.

tzn. wydawcom czasem jak ślepej kurze trafia się ziarno. Książka którą kupują jak normalną i płaca za prawa jak za normalną a która nagle na zachodzie staje się hiciorem, albo zostaje zekranizowana i można od tego odcinać kupony w Polsce.

takie tam "50 twarzy greya" czy swego czasu "milczenie owiec"

ergo: wydają sobie zwykłe książki, 50 rocznie o nakładach 2-5 tyś egz i hicior którego zejdzie 100 tyś. A czasem fart - trafią się dwa hiciory. I jest wzrost sprzedaży rocznej o 20% zrobiony jednym tytułem...

tak domniemuję.

17
Sprawa jest nieco bardziej skomplikowana. Ludzie dalej kupują książki, za to trudno uchwycić geografię tych zakupów, widać tylko taką tendencję, że kurczy się grupa osób kupujących podług swoich zainteresowań czy nawyków, w coraz większym stopniu zakupami rządzą impulsy nadawane przez media z Internetem włącznie.

Dane sprzedażowe wydawnictw są, jakie są, tzn wydawcy podają to, co uważają za stosowne nie tylko ze złej woli, ale również z niemożności jednoznacznego określenia książek sprzedanych. To się wiąże z obsługą logistyczną wydawnictw (zazwyczaj wyrzuconą na zewnątrz, do firm specjalistycznych) i krążeniem książek - to efekt prawa zwrotu na wszystkich poziomach dystrybucji. Książka jednoznacznie sprzedana, to taka, którą klient ma w domu, a to ustalić jest niesłychanie trudno.
Andrzej Pilipiuk pisze:tzn. wydawcom czasem jak ślepej kurze trafia się ziarno. Książka którą kupują jak normalną i płaca za prawa jak za normalną a która nagle na zachodzie staje się hiciorem, albo zostaje zekranizowana i można od tego odcinać kupony w Polsce.
Tak, wydawnictwa są lepiej, lub gorzej zarządzane, zatem ich stan finansowy jest różny, ale w standardzie jest plan wydawniczy z pierwszym nakładem około 3 tysięcy egzemplarzy (5 tysięcy to już decyzja strategiczna), co w zależności od sposobu zarządzania wystarcza na jako takie przeżycie lub w miarę sprawną działalność. Jednak WSZYSTKIE wydawnictwa - w marzeniach, bądź w formie potencjalnej możliwości - zakładają celny strzał, związany na ogół z tym, o czym pisze Andrzej.

Więcej - hicior może dać spokojne życie wydawnictwu na 2-3 lata, stanowiąc podstawę budżetu.
A to dlatego, że dobry tytuł (w beletrystyce) ma więcej niż jedno życie - zaczyna w twardej oprawie na półce z nowościami, kończy jako pocket dodawany do czasopisma kobiecego. A po drodze, (żyłowany odpowiednimi zabiegami handlowymi i marketingowymi), na każdym etapie, daje wydawnictwu przyzwoity zysk.

Te hiciory na ogół są pochodzenia zagranicznego (Harry Potter), ale czasem bywają rodzimego chowu i wcale nie trafiają do "wielkich" - np. nikt nie wie, ile egzemplarzy książek Michała Tombaka o zdrowym sposobie życia trafiło pod strzechy.
Tort się nie kurczy, powiedziałbym, że jest krojony na coraz więcej kawałków,w tej sytuacji niewykluczone są (jak w każdej dziedzinie gospodarki) fuzje, przejęcia i zmiany brandów (Romek Pawlak).

19
Wydawnictwo Złote Myśli to największe wydawnictwo elektroniczne w Polsce. Swoją działalność rozpoczęło w 2004 roku. Wydawnictwo skupia się na praktycznych poradnikach z dziedziny literatury motywacyjnej i prowadzącej do szeroko pojętego sukcesu, wydawanych w postaci książek elektronicznych (ebook). Oprócz książek elektronicznych Złote Myśli wydają też książki audio (audiobook) oraz wersje drukowane w technologii druku na żądanie. Złote Myśli całą sprzedaż opierają na docieraniu przez Internet, nie dystrybuują swoich produktów poprzez tradycyjne kanały sprzedaży.

W roku ubiegłym Złote Myśli wydały 35 nowości. Łącznie sprzedano 52 300 egz. książek w średniej cenie 25,6 zł za egz.

W 2012 roku wydawnictwo Złote Myśli zanotowało 36,2% spadek przychodów ze sprzedaży książek, do poziomu 1,34 mln zł.

Obrazek

21
Romek Pawlak pisze:Tort się jednak kurczy, liczby są bezwzględne, 2012 do 2011 to spadek o bodaj 8%.
Jasne. Z liczbami trudno dyskutować. Ale to, że tort się kurczy globalnie, to nie tragedia. Przedtem były lata nieustannego wzrostu, rynek książki z przyzwyczajenia traktujemy jak coś szczególnego, bo związanego z kulturą. Tymczasem podlega takim samym fluktuacjom, jak każda inna gałąź gospodarki i trzeba się do tego przyzwyczaić.

Choć oczywiście siła rażenia decyzji o vacie jest bezdyskusyjna, pytanie jest tylko, czy efekt będzie trwał dłużej, niż rok-dwa.

Znacznie groźniejszy dla pisarzy (i aspirujących do tego zawodu) wydaje się coraz mniejszy udział literatury pięknej w rynku książki, choć w zwolnione w ten sposób miejsce wchodzi książka fachowa i naukowa.

Te wszystkie trendy wraz ze zmianami przyzwyczajeń kupujących nie dają – jak sądzę – powodu do snucia czarnych wizji z równie czarnym zakończeniem, są raczej ciekawym zjawiskiem wartym obserwacji. I może przystosowania?

Nawiasem mówiąc równie ciekawe rzeczy dzieją się na rynku dystrybucji książki. Niby potencjalnych literatów nie powinno to obchodzić, ale to też określa i będzie określać w najbliższej przyszłości możliwość ewentualnej publikacji.

22
A ja dorzucę jeszcze jedną sprawę - po rozmowie w trakcie wspinaczki skałkowej z przyjacielem (z nieprzyjaciółmi raczej tego sportu uprawiać się nie da ;-) ) doszliśmy do wniosku, że na rynku książki papierowej nastąpiło coś na kształt bańki spekulacyjnej (owocującej horrendalnymi cenami detalicznymi wydań papierowych), której powodem jest... brak konkurencji.

Mówiąc bardziej obrazowo - porównajcie marże dystrybutorów i sprzedawców w dziedzinie AGD i na rynku książki. Na tym drugim 50% to zasadniczo norma. Na tym pierwszym - czasami 12% to już za dużo. Dlaczego? Ano dlatego, że kupując pralkę, możemy wybierać wśród wielu produktów KOMPLEMENTARNYCH. Na rynku książki to zjawisko nie występuje z definicji, bo jedno wydawnictwo wydaje konkretną książkę konkretnego Autora, a dystrybutor wespół z księgarzem dokładają swoje marże bez najmniejszego skrępowania.

Sytuacja jest trochę analogiczna, jak w przypadku płyt CD z muzyką - załamanie rynku parę lat temu spowodowali ponoć "pazerni" twórcy, którzy chcieli większych tantiem, ale nikt nie zauważył, że owi twórcy dostawali około 3% z ceny detalicznej. A w rzeczywistości - marże dystrybutorów i zyski wytwórni rosły tak, że kupujący po prostu nie wytrzymali tego wyścigu...

Z książkami jest podobnie - Autor dostaje najmniej ze wszystkich w "łańcuchu dziobania", mimo że bez Jego pracy pozostali... dziobaliby kamienie ;-)
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

23
No, no...ciekawe spostrzeżenie. Wyobraźmy sobie teraz, co się stanie, jeśli - przy takim poziomie marżowania - w jednych rękach będzie produkcja, dystrybucja hurtowa i dystrybucja detaliczna. Ładny grosz :-), nie?

24
Leszek Pipka pisze:No, no...ciekawe spostrzeżenie. Wyobraźmy sobie teraz, co się stanie, jeśli - przy takim poziomie marżowania - w jednych rękach będzie produkcja, dystrybucja hurtowa i dystrybucja detaliczna. Ładny grosz :-) , nie?
Ładny. Jak chcesz wiedzieć dokładnie, jaki ładny - zobacz na wyniki finansowe Amazon.com ;-)

Bo generalnie to jest właśnie "amerykański" model biznesu, u nas przedstawiony w nieśmiertelnym skeczu o sęku, zdaniem "to ja mam jemu dawać zarabiać na rżnięciu? to ja już wolę kupić ten tartak..."

Amazon wywołał prawdziwą panikę na amerykańskim rynku oświadczając, że ma zamiar podpisywać umowy bezpośrednio z Autorami (nie chodzi tu o self-publisherów, tylko o Autorów z innych wydawnictw). Sprawa jakoś tak przycichła, ale dam głowę, że coś w tej sprawie się dzieje za wielką wodą. Bo gdyby do tego doszło - to byłaby prawdziwa "rewolucja wydawnicza" ;-)
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

25
Nieee, nie aż tak :-) Kombinowałem raczej w oparciu o polskie realia. Trochę nawiązując do tego, co pisał Romek Pawlak o fuzjach, przejęciach, grupach, bo to zjawisko przenosi się już na oba rynki - to znaczy wydawniczy i dystrybucyjny. Ale dzięki za poszerzenie horyzontu myślowego ;-)

27
Skoro wychodzi, to po co kupował trzy wydawnictwa? :P
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

28
Empik już sobie to i owo kupił na rynku wydawnictw, może kupować i podkupywać autorów do woli, więc raczej nie zaatakuje od tej (internetowej) strony, bo po co? Zresztą nie ma trzeciego ogniwa - sprzedaży hurtowej. Jeszcze nie.
Jakby Allegro coś takiego wymyśliło, to jestem świadkiem, że mają Ci płacić tantiemy od pomysłu :-)
Dobra, miło się gada, jutro też jest dzień.
Serdeczności

[ Dodano: Sro 24 Kwi, 2013 ]
O, B.A.!
Zapomniałem pogratulować niedawnego jubileuszu - tysięcznego posta. Ale Ci licznik bije! :-P

29
Leszku, dziękuję!
To było tak dawno temu (141 postów), że już zapomniałem ;)
Stary jestem... I skleroza mnie dopada ;)

Komu bije, temu bije
Mnie nie bije żaden dzwon
Bo takiemu pijakowi
Jakie życie, taki zgon

P.S. Wiem, że to nie tak szło, ale skojarzyło mi się i musiałem dostosować :P
I pity the fool who goes out tryin' to take over da world, then runs home cryin' to his momma!
B.A. = Bad Attitude

30
Albo tak:

Komu dzwonią, temu dzwonią
Mnie tam licznik nie bije,
A żem pijak i to stary
To się jeszcze napiiiiijęęęęę :-)

Takich krajowi trzeba - pracowitych i wytrwałych :-P

31
Leszek Pipka pisze:Takich krajowi trzeba - pracowitych i wytrwałych
Nie mamy ich zanadto? ;)
Nie jest naj­ważniej­sze, byś był lep­szy od in­nych. Naj­ważniej­sze jest, byś był lep­szy od sa­mego siebie z dnia wczorajszego. - Mahatma Gandhi

"tylko grafomani nie mają żadnych wątpliwości odnośnie swojej tfurczości" - Navajero
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wydawnictwa”